Astronomowie obserwują planetę skazaną na zagładę. Za kilka milionów lat nie będzie już po niej śladu
Astronomowie odkryli planetę, na której zachodzi jeden z najbardziej ekstremalnych przypadków niszczenia w przestrzeni kosmicznej, jaki kiedykolwiek zaobserwowano. BD+054868Ab — niewielka, skalista planeta — krąży tak blisko swojej gwiazdy, że dosłownie się rozpada na strzępy. Astronomowie wskazują, że w tym konkretnym przypadku, za planetą widoczny jest gigantyczny ogon materii rozciągający się na imponujące 9 milionów […] Artykuł Astronomowie obserwują planetę skazaną na zagładę. Za kilka milionów lat nie będzie już po niej śladu pochodzi z serwisu PULS KOSMOSU.

Astronomowie odkryli planetę, na której zachodzi jeden z najbardziej ekstremalnych przypadków niszczenia w przestrzeni kosmicznej, jaki kiedykolwiek zaobserwowano. BD+054868Ab — niewielka, skalista planeta — krąży tak blisko swojej gwiazdy, że dosłownie się rozpada na strzępy.
Astronomowie wskazują, że w tym konkretnym przypadku, za planetą widoczny jest gigantyczny ogon materii rozciągający się na imponujące 9 milionów kilometrów, czyli niemal połowę długości orbity planety wokół gwiazdy macierzystej. Ten gigantyczny ogon czyni z BD+054868Ab najbardziej dramatyczny przypadek rozpadającej się planety spośród zaledwie czterech znanych nauce.
Opisywana tutaj planeta okrąża swoją gwiazdę w ciągu zaledwie 30,5 godzin. Ten krótki czas obiegu wynika z tego, że planeta znajduje się w odległości zaledwie 4 proc. średniej odległości Słońce-Merkury. Przy takich odległościach, fakt, że gwiazda macierzysta świeci słabiej niż Słońce, nie jest w stanie uchronić samej planety. Szacuje się, że powierzchnia planety rozgrzewa się tam do temperatury rzędu 1600°C, a więc całkowicie wystarczającej do topienia skał. Efekt tej sytuacji jest taki, że planeta BD+054868Ab traci materiał w zastraszającym tempie – z każdą orbitą ubywa z niej masa równa masie Mount Everestu.
Pod wpływem ekstremalnego gorąca z powierzchni planety odparowują ziarna minerałów, które tworzą przypominający kometę ogon. W przeciwieństwie do klasycznych komet, złożonych z lodu i gazów, ogon BD+054868Ab składa się z trwałych cząstek stałych. Cząsteczki te unoszą się przed i za planetą, poruszane silnym wiatrem gwiazdowym emitowanym przez pobliską gwiazdę.
Sama planeta zatem szybko się kurczy. Już teraz ma ona rozmiary niewiele większe od Księżyca, a masę zbliżoną do masy Merkurego. W tym tempie — a planeta traci materię w tempie 10 mas Ziemi na miliard lat — za kilka milionów lat nie będzie już po niej śladu.
Odkrycia dokonano dzięki danym z teleskopu TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), który monitoruje spadki jasności gwiazd wywołane przechodzącymi przed nimi planetami, w procesie tzw. tranzytu. W przypadku BD+054868Ab zaobserwowano charakterystyczny spadek jasności gwiazdy, wskazujący na obecność obiektu z rozciągniętą strukturą. Obserwacje jednoznacznie wykazały, że planeta nie tylko przysłania światło gwiazdy, lecz także pozostawia po sobie widoczny ślad.
Naukowcy z MIT podkreślają, że rozmiar ogona BD+054868Ab jest bezprecedensowy — aż 9 milionów kilometrów długości — znacznie przewyższający ogony innych znanych rozpadających się planet. Choć ogon przypomina wyglądem kometę, jego skład wskazuje na zupełnie inny mechanizm powstawania: nie jest to efekt sublimacji lodu, lecz parowanie minerałów z dosłownie wrzącej planety.
Wisienką na torcie w tym przypadku jest fakt, że planeta została odkryta zupełnie przypadkiem, bowiem zespół badawczy odpowiedzialny za jej odkrycie, wcale takich planet nie poszukiwał.
Źródło: arXiv
Artykuł Astronomowie obserwują planetę skazaną na zagładę. Za kilka milionów lat nie będzie już po niej śladu pochodzi z serwisu PULS KOSMOSU.