"Andor" to zdecydowanie najlepsze, co mają dziś do zaoferowania "Gwiezdne wojny" – recenzja 2. sezonu

Pamiętacie czasy, gdy na nowe „Gwiezdne wojny” czekało się z... The post "Andor" to zdecydowanie najlepsze, co mają dziś do zaoferowania "Gwiezdne wojny" – recenzja 2. sezonu appeared first on Serialowa.

Kwi 21, 2025 - 19:03
 0
"Andor" to zdecydowanie najlepsze, co mają dziś do zaoferowania "Gwiezdne wojny" – recenzja 2. sezonu

Pamiętacie czasy, gdy na nowe „Gwiezdne wojny” czekało się z wypiekami na twarzy? „Andor” pozwolił znów to poczuć, a jego 2. sezon nie obniża poprzeczki – wręcz przeciwnie.

Czy 2. sezon „Andora” to najlepsze, co spotkało „Gwiezdne wojny” od czasów 1. sezonu „Andora”? Zważywszy, że w ciągu niespełna trzech lat, które między nimi minęły, oglądaliśmy m.in. w miarę udaną produkcję o Ahsoce Tano, niezbyt udaną historię o Sithach i całkiem udaną kosmiczną przygodówkę, taka opinia pewnie nikogo szczególnie nie zdziwi. Opowieści rodem z odległej galaktyki miewały już znacznie lepsze czasy i choć nie wiem, czy kontynuacja najlepiej ocenianego ze starwarsowych seriali zwiastuje ich powrót, to z pewnością rozbudzi ona w sercach fanów nową nadzieję. Bo jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Andor – co trzeba wiedzieć o 2. sezonie serialu?

Nowy sezon „Andora”, który zadebiutuje na Disney+ w środę 23 kwietnia, a który ja miałem już przyjemność obejrzeć przedpremierowo w całości, jest kontynuacją, a zarazem zamknięciem serialowej historii Cassiana Andora (Diego Luna). W przeciwieństwie do poprzednika, którego akcja toczyła się ciągiem na przestrzeni dwunastu miesięcy z życia tytułowego bohatera, fabuła została tym razem poprowadzona seriami. Dokładnie czterema. Każda obejmuje zdarzenia z kolejnego roku zbliżającego nas do bitwy o Yavin, każda zamyka się też w trzech serialowych odcinkach, prowadząc aż do wydarzeń filmowego „Łotra 1”.

andor recenzja 2. sezonu
„Andor” (Fot. Lucasfilm/Disney+)

Ten dość niestandardowy podział, który wiąże się jednocześnie ściśle z harmonogramem premier 2. sezonu „Andora”, ma wbrew pozorom dużo sensu. Nie tylko dlatego, że widzowie dostaną co tydzień potrójną dawkę serialu, dzięki czemu czas oczekiwania na finał diametralnie się skróci, ale także z punktu widzenia serialowej narracji. Próba ściśnięcia czterech lat w dwunastu odcinkach i zachowanie przy tym wewnętrznej ciągłości to karkołomne wyzwanie. Jasne postawienie granic między kolejnymi „blokami” znacznie sprawę upraszcza, czyniąc przy tym całość czytelną dla odbiorcy, a co najważniejsze – bardziej emocjonującą.

Bo emocje to absolutny fundament, na którym opiera się ten sezon „Andora”. Nie fabuła, choć ta jest poprowadzona bardzo ciekawie i logicznie. Nie postaci, choć każdy się tu harmonijnie rozwija. Nawet nie akcja, choć tej też jest pod dostatkiem. Emocje, których nie brakuje w żadnej z trzyodcinkowych historii, a które im dalej, tym stają się większe, są tutaj podstawą sukcesu i kilka razy w ciągu sezonu sprawią, że serca podejdą wam do gardeł.

Andor w 2. sezonie daje odczuć, o co toczy się gra

A powodów ku temu będzie sporo, bo twórcy na czele z Tonym Gilroyem zadbali nie tylko o odpowiednią dramaturgię, ale też o to, żeby widzowie nigdy nie zapominali, jak wysokie są stawki tej historii. I nie ma przy tym znaczenia, czy akcja toczy się na Coruscant, czy w innych miejscach, które dobrze znamy z uniwersum, czy na zupełnie nowych planetach. Fabułę poprowadzono w taki sposób, że zawsze mamy wrażenie, iż właśnie tu i teraz ważą się zarówno losy całej galaktyki, jak i pojedynczych bohaterów stojących po obydwu stronach barykady.

andor sezon 2 serial recenzja
„Andor” (Fot. Lucasfilm/Disney+)

Piszę w liczbie mnogiej, bo choć uwaga skupia się oczywiście na Cassianie i jego życiu już jako rebeliant pełną gębą, „Andor” może się pochwalić niezwykle bogatym i przede wszystkim znakomicie napisanym drugim planem. Wielu bohaterów, których już zdążyliśmy poznać, powraca w 2. sezonie w różnym wymiarze czasowym (pojawiają się też postaci znane z „Łotra 1”, jak choćby Krennic grany przez Bena Mendelsohna), ale praktycznie w każdym przypadku ten czas jest świetnie wykorzystany, dając nam szeroki obraz sytuacji. Bo choć serial stawia wyraźną granicę między złym Imperium i dobrymi buntownikami, to wcale nie oznacza, że wszystko jest czarno-białe, a sympatie widzów muszą podążać w oczywistych kierunkach.

Będziecie się o tym przekonywać, czasem towarzysząc Cassianowi i ludziom z jego bezpośredniego otoczenia, jak zmagająca się z traumą Bix (Adria Arjona). Czasem obserwując przeplatające się z życiem prywatnym polityczne wysiłki Mon Mothmy (Genevieve O’Reilly) lub znacznie mniej oficjalne rewolucyjne działania Luthena (Stellan Skarsgård) i jego asystentki Kleyi (Elizabeth Dulau). A czasem śledząc, jak próbuje je ukrócić Dedra Meero (Denise Gough), w czym pomaga jej pełen zapału Syril Karn (Kyle Soller). Znaczące zresztą, że to właśnie relacja tej ostatniej dwójki wyrasta w pewnym momencie na najciekawszą w całym serialu, a to wciąż tylko część atrakcji.

Andor sezon 2, czyli trudne jest życie rebelianta

W scenariuszu złożonym z tak wielu elementów łatwo byłoby się pogubić, ale ogromną zaletą „Andora” w 2. sezonie jest to, że rozbijając fabułę na mniejsze fragmenty, nie zgubiono po drodze znaczenia żadnego z nich. Czy tyczy się to motywacji, problemów i relacji poszczególnych bohaterów, czy rozstrzygnięć dotyczących całych wątków, twórcom udało się nadać odpowiednią wagę każdemu z nich, dzięki czemu trudno znaleźć tu jakiekolwiek dłuższe momenty przestoju. I to nawet wtedy, gdy wydarzeń nie napędza akurat efektowna akcja, bo dziać może się na bardzo różne – często niezwykle dramatyczne – sposoby.

andor sezon 2 recenzja
„Andor” (Fot. Lucasfilm/Disney+)

Najlepiej widać to rzecz jasna po rebelianckich historiach, które mieszczą się na bardzo szerokim spektrum, dając wyraźnie do zrozumienia, że czasy chaotycznej partyzantki już minęły. Od szybkiej i ekscytującej kradzieży imperialnego myśliwca, przez wciągające i wyrafinowane szpiegowskie gierki, aż po otwarte starcia z wrogami, gdy wszystko inne zawodzi. Różnorodność fabularna nie pozwala się nudzić, całość spina natomiast odczuwany podskórnie przez widzów i w pełni świadomie przez bohaterów ciężar kryjący się za powodzeniem misji, a także każdą, nawet najdrobniejszą decyzją.

Świadomość tego, jak wiele zależy od na pozór błahych spraw, była obecna w „Andorze” już poprzednio, ale teraz jeszcze nabrała mocy, czyniąc z wielorakich konsekwencji buntu jeden z wiodących motywów opowieści. Na różnych etapach sezonu przypomina nam się, że rebelia bynajmniej nie kipi optymizmem i bliskością triumfu, jaki możemy znać z filmowej sagi. Przeciwnie, ekran często wypełnia poczucie beznadziei i pogodzenia z losem, moralność przegrywa z chłodnym wyrachowaniem, a walka dotyczy nie tyle starcia ze złowrogim Imperium, co z samym sobą, żeby wszystkiego nie zostawić i zaszyć się gdzieś z dala od wszystkiego. Bo przecież muszą jeszcze być takie miejsca, prawda?

Andor sezon 2 – Gwiezdne wojny w najlepszym wydaniu

Ze wszystkich historii, jakie dotychczas opowiedziano w uniwersum „Gwiezdnych wojen”, to właśnie „Andor” jest prawdopodobnie tą, która najbardziej dobitnie pokazuje, że właśnie nie. Przejawy normalności i szczęścia wynikające z prostego życia są tutaj wyłącznie krótkimi chwilami, które zawsze giną pod jarzmem spowijającej galaktykę niegodziwości. Jej siła, wcześniej często trudna do urzeczywistnienia, tutaj bywa dosłownie przygniatająca, co tylko pokazuje, że twórcy wykonali kawał fantastycznej roboty, żeby widzowie poczuli to na równi z bohaterami.

andor sezon 2 opinie
„Andor” (Fot. Lucasfilm/Disney+)

Efekt jest niekiedy wstrząsający i trzymający na krawędzi fotela, czasem poraża smutkiem mieszającym się ze wściekłością, a w jeszcze innych chwilach sprawia, że chce się tylko zwinąć w kłębek przed ekranem i już na niego nie patrzeć. W żadnym momencie nie pozostawia on jednak widza obojętnym, udowadniając, jak ogromną siłę mogą mieć nawet te historie, które już znamy. Bo nie będzie przecież żadnym odkryciem napisać, że większości serialowych rozwiązań łatwo się domyśleć. Nie stanowi to jednak najmniejszej przeszkody w ich mocnym przeżywaniu, a w niektórych sytuacjach wręcz jeszcze bardziej podkręca wrażenia płynące z seansu.

Nadając znanym faktom nowy kontekst, „Andor” nie tyle uzupełnia braki w uniwersum, co ubogaca je w stopniu, jakiego nie udało się osiągnąć dotychczas żadnym innym serialom, a i filmy miewały z tym problemy. Nie oznacza to jeszcze, że wskazana tu droga powinna być jedyną słuszną do wyprowadzenia „Gwiezdnych wojen” z powrotem na właściwie tory, zwłaszcza że opowieść o Cassianie Andorze jest zamknięta. Trudno jednak o lepszy dowód na to, że wszystko sprowadza się w gruncie rzeczy do banałów – dobrej historii i bohaterów, których losy nas obchodzą. Warto, żeby w Disneyu o tym pamiętali.

Andor sezon 2 – premiera 23 kwietnia na Disney+

The post "Andor" to zdecydowanie najlepsze, co mają dziś do zaoferowania "Gwiezdne wojny" – recenzja 2. sezonu appeared first on Serialowa.