Zaskoczenie w Holandii. Po raz pierwszy od lat coraz więcej ludzi wierzących
Przed Wielkanocą holenderskie Centraal Bureau voor de Statistiek (CBS), czyli odpowiednik naszego GUS-u, opublikowało statystyki religijności za rok 2024. Tegoroczne dane przyniosły zaskoczenie: po raz pierwszy od wielu lat zahamowany został trend odchodzenia społeczeństwa holenderskiego od religii. I nie tylko został zahamowany, lecz wręcz nastąpiło jego odwrócenie: odsetek osób deklarujących przynależność do jakiegokolwiek Kościoła lub […] Artykuł Zaskoczenie w Holandii. Po raz pierwszy od lat coraz więcej ludzi wierzących pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Przed Wielkanocą holenderskie Centraal Bureau voor de Statistiek (CBS), czyli odpowiednik naszego GUS-u, opublikowało statystyki religijności za rok 2024. Tegoroczne dane przyniosły zaskoczenie: po raz pierwszy od wielu lat zahamowany został trend odchodzenia społeczeństwa holenderskiego od religii. I nie tylko został zahamowany, lecz wręcz nastąpiło jego odwrócenie: odsetek osób deklarujących przynależność do jakiegokolwiek Kościoła lub grupy religijnej wzrósł z 42% w 2023 r. do 44% w 2024 r., a odsetek nie należących do nich spadł z 58% do 56%.
W rozbiciu na poszczególne wyznania na te 44% „należących” składa się 17% katolików, 14% protestantów, 6% muzułmanów i 7% osób innego wyznania. Wzrost, po jednym procencie, przypada na protestantów i osoby innego wyznania. W przypadku katolików zatrzymany został spadek, co i tak jest dobrą wiadomością, ponieważ to ta religia najszybciej traciła wyznawców. Jeszcze w 2010 roku, według statystyk CBS, katolików było 27%, protestantów 18%, a muzułmanów i osób innego wyznania po 5%. Osób nie wyznających żadnej religii było wówczas 45%.
Czy dane holenderskiego GUS-u można uznać za wiarygodne? W Polsce dominuje skrajnie negatywna opinia o Holandii jako o kraju na wskroś zateizowanym i zdemoralizowanym, a o holenderskim Kościele jako nieodwołalnie wymierającym. Ja się jednak skłaniam do bardziej optymistycznej oceny. Oczywiście, za wcześnie jest, by trąbić na sukces; jednak oznaki ożywienia wiary w społeczeństwie holenderskim uwidaczniały się już od jakiegoś czasu, więc można się było spodziewać, że prędzej czy później zarejestrują je również statystycy.
Ponadto istnieją dodatkowe fakty przemawiające za wiarygodnością tych informacji. Po pierwsze, wieści o zwiększonym zainteresowaniu wiarą chrześcijańską wśród młodego pokolenia dobiegają z wielu krajów Zachodu. Szczególnie we Francji już od kilku lat obserwowany jest fenomen licznych nawróceń i chrztów, zwłaszcza w miastach. Najszybciej rosną środowiska tradycyjne i silnie ortodoksyjne. Patrząc szerzej, następuje generalne przesunięcie poglądów politycznych w kierunku konserwatywnym i prawicowym. Powrót do religii koresponduje z tym zjawiskiem. Mówiąc krótko, opadła fala rewolucji ’68 roku. Opierają się tej tendencji jedynie te kraje, w których elity katolickie, w tym władze kościelne, wciąż beznadziejnie tkwią po uszy w agendzie, nazwijmy to, lewicująco-elgiebetowskiej. Nie będę ich wymieniać, bo i tak wiemy, o które kraje chodzi.
Po drugie, za autentycznością faktu zmiany trendu i rozpoczęcia się odnowy katolicyzmu w Holandii przemawia czynnik historyczny. O tym też wielokrotnie pisałam: w tamtejszym Kościele najwcześniej zaczęto wdrażać „rewolucję lat 60.” (już od początku lat 50.; więcej: „Kto, kogo i kiedy wykorzystywał seksualnie w Kościele – raporty z Belgii i Holandii mówią,jak jest”), więc zgodnie z naturą procesów dziejowych oni też jako pierwsi powinni zacząć z tego wychodzić.
Usłyszałam kiedyś żart, że jedynym przejawem życia pewnej wspólnoty są pogrzeby. W przypadku Kościoła holenderskiego (katolickiego, lecz także protestanckich) faktem jest, że przeważające informacje w mediach dotyczą zamykania kościołów oraz przebudowywania ich na baseny, siłownie, domy kultury, mieszkania itd. Wierni wymierają ze starości, a młodych brakuje, więc nie ma środków na utrzymanie świątyń. Ale pod tym smutnym objawem upadku (nasilanym przez umykający polskiej opinii publicznej fakt, iż w Holandii od połowy XIX do połowy XX wieku z rozmaitych przyczyn wzniesiono absurdalnie dużą, w porównaniu do innych krajów o zbliżonej liczbie ludności, ilość budowli sakralnych różnych wyznań) wzbiera coraz mocniej życie. Pisałam o tym wielokrotnie w różnych tekstach: nominacje ortodoksyjnych biskupów, stopniowe czyszczenie szeregów duchowieństwa z działaczy LGBT i (krypto)heretyków, przywracanie dyscypliny liturgicznej oraz ortodoksyjnej katechezy, powracanie do tradycyjnych nabożeństw i wyrazów pobożności, głębokie zaangażowanie się w kursy inicjacji wiary dla osób dorosłych i młodzieży, zainteresowanych wstąpieniem do Kościoła katolickiego, a także, last but not least, napływ imigrantów z krajów katolickich, którzy stanowią istotną część lokalnych wspólnot katolickich i ukazują miejscowym katolikom model aktywnej religijności wyrażającej się w regularnym uczęszczaniu na Msze święte i nabożeństwa.
Ten wzrost życia katolickiego stał się tak wyraźny, że w ostatnich miesiącach zauważyły go media holenderskie. Przed Wielkanocą przetoczyła się przez nie wypowiedź biskupa haarlemsko-amsterdamskiego Jana Hendriksa, że osób dorosłych przystępujących do chrztu w tym roku jest tak wiele, że nie zdołałby ich sam ochrzcić w czasie Wigilii Paschalnej. Według jego wypowiedzi na blogu Arsacal, w ciągu całego 2023 roku w jego diecezji odbyło się 182 chrztów osób dorosłych, w ciągu całego 2024 roku było ich 224, a w 2025 roku tylko w Wielkanoc ochrzczono około 85 osób.
Zacytuję reportaż z (mającej protestanckie korzenie) gazety „Nederlands Dagblad”, 20 kwietnia br.:
Nigdy dotąd w kościele św. Marcina nie odnotowano tylu chrztów, co w te Święta Wielkanocne. „Doświadczyli Boga”
Kościół katolicki w Holandii odnotował ostatnio zaskakująco dużą liczbę nowych członków. Tradycyjnie chrzest odbywa się w okresie Wielkanocy. Kościół św. Marcina w Arnhem również jest pełny w ten pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Parafia katolicka przyjmuje trzydziestu kandydatów do chrztu. W większości poniżej trzydziestki. Nigdy wcześniej ta grupa nie była tak liczna, mówią mieszkańcy Arnhem. Kobieta z kwiatami w ręku, matka kołysząca dziecko do snu, osoby starsze, młode, holendersko i anglojęzyczne — pastor Tuan Nguyen wita ich wszystkich. „A zwłaszcza mężczyźni i kobiety, którzy są przyjmowani do naszego Kościoła dzisiaj przez chrzest święty i bierzmowanie”…
Inny reportaż z tej samej gazety, 3 maja br.:
Studenci w Delft wiedzą, gdzie w niedzielę znaleźć tę parafię: „Rzucam im wyzwanie, by dorośli”
Parafia studentów anglojęzycznych w Delft rozwija się w tempie wykładniczym… Każdy, kto w niedzielny wieczór zajrzy do kościoła Maria van Jesse w Delft, zobaczy w ławach wyłącznie obcokrajowców. Ludzie rozmawiają z entuzjazmem w różnych językach do chwili, gdy dokładnie o godzinie 18:00 dzwoni dzwonek. Zapada cisza, chłopcy zdejmują czapki; zaczyna się msza w języku angielskim. Blisko dwieście par, młodych pracowników z wyższym wykształceniem i studentów celebruje Eucharystię pod przewodnictwem duszpasterza i dominikanina Richarda Steenvoorde (51). Do kazania napływa jeszcze kilku kolejnych zagubionych studentów. Ostatni wchodzący ma na sobie trampki, a z torby sportowej wystaje mu rakieta tenisowa…
Proszę zwrócić uwagę na uparte podkreślanie w tych tekstach, że wiernymi są ludzie młodzi; jak odległe to jest od rzeczywiście wymierającego Kościoła baby boomers, którzy dwa pokolenia temu postanowili zrobić katolicyzm od nowa i zepchnęli go na drogę apostazji i upadku. Nieprzypadkowo w drugim tekście pojawia się dominikanin; „Osiem jaskółek wiosny”, o których pisałam siedem lat temu (tekst pod linkiem), dziś jest już duszpasterzami pełną gębą i z ogromną energią prowadzi liczne dzieła w Rotterdamie i okolicznych miejscowościach. To tylko dwa przykłady, ale tekstów o podobnym wydźwięku ukazuje się więcej, także w prasie laickiej; tam bywają one podszyte nieco rozczarowanym zdziwieniem autorów, że wbrew temu, co sądzili, religia wcale nie wymarła do końca.
Narastająca odnowa wiary w Holandii nie umknęła uwagi komentatorów chrześcijańskich z drugiej strony Wielkiej Wody. Konserwatywny amerykański portal katolicki The Pillar opublikował niedawno reportaż pt. „Finding God in the Netherland” o czwórce młodych Holendrów z różnych środowisk, którzy w wyniku długiej wędrówki światopoglądowej zdecydowali się przyjąć chrzest i wstąpić do Kościoła jako osoby dorosłe. Nie będę go tu streszczać, lecz odeślę Państwa do oryginału, bo tekst jest warty przeczytania w całości, choć długi, i dostępny za darmo pod adresem: https://www.pillarcatholic.com/p/finding-god-in-the-netherlands. W przypadku części z nich zainteresowanie chrześcijaństwem i katolicyzmem zaczęło się od zapoznania się z rozmaitymi materiałami dostępnymi na YouTube. Jest to bardzo istotny punkt, który pokazuje, że zupełna dechrystianizacja życia społecznego dzięki Internetowi przestała być przeszkodą do napotkania chrześcijaństwa: „Po obejrzeniu tych filmów Steeunhower [jeden z bohaterów reportażu — przyp. aut.] poczuł poruszenie, żeby przyjąć Ewangelię. «Wiedziałem, że chcę zostać chrześcijaninem. Ale nie znałem wielu chrześcijan, nikt w moim liceum nie był chrześcijaninem, poza jednym facetem, który był w półchrześcijańskiej sekcie» — wspominał, wybuchając śmiechem. «Ale pożyczył mi Biblię»”.
Jednak żeby nie było tak słodko, na koniec dołożę łyżkę dziegciu w postaci [omówienia] dwóch kolejnych wykresów opublikowanych przez Centraal Bureau voor de Statistiek. Pierwszy z nich dotyczy wieku wiernych. Jedynie w grupie powyżej 65 lat do kościoła lub wspólnoty religijnej należy łącznie więcej niż połowa osób, a ateistów jest „zaledwie” 38,3% (w tej grupie wiekowej jest też najwięcej katolików, 34%). Wraz z wiekiem ta ilość szybko spada, osiągając w grupie 18-25 lat: 67,6% ateistów, 4,4% (!) katolików, 10,1% protestantów, 13,1 (!) muzułmanów i 4,8% wyznawców innej religii. Ale uwaga — przechodzimy do grupy najmłodszej, 15-18 lat: i tam obserwujemy spadek odsetka ateistów do 59% i wzrost odsetka katolików do 7%, a protestantów do 14,4%. Zwalnia też mocno wzrost wyznawców islamu i wynosi 13,6%. Inną wiarę wyznaje 5,9%. Jeśli chodzi o płeć, w katolicyzmie i protestantyzmie odsetek wierzących kobiet jest minimalnie większy niż mężczyzn, natomiast w przypadku islamu jest odwrotnie.
Drugi [ze wspomnianych wykresów] poświęcony jest zaangażowaniu w praktyki religijne. Widać gołym okiem, że odsetek osób uczestniczących w nabożeństwach w przypadku katolików (27,8%) jest ponaddwukrotnie niższy niż u protestantów (66,6%) i muzułmanów (58,8%). Porównywalny jest jedynie z osobami „innego wyznania”. Jest to oczywiście efekt wolty liturgicznej i katechetycznej, do której doszło w okresie posoborowym w Kościele katolickim. Wierni nie akceptujący dziwacznych, czasem wręcz gorszących zmian w liturgii przestali chodzić do kościoła; innych zaś przekonano do „katolicyzmu w wersji lite”, który nie stawia żadnych wymagań. Skutki trwają do dzisiaj. Takie załamanie nie nastąpiło natomiast w Kościołach protestanckich, mimo że i one doświadczyły równie poważnego kryzysu demograficznego. Na tym wykresie kolor błękitny oznacza „rzadko lub nigdy”, granatowy — „rzadziej niż raz w miesiącu”, jasnozielony — „raz w miesiącu”, ciemnozielony — „dwa do trzech razy w miesiącu”, a pomarańczowy — „raz w tygodniu”.
Droga do pokonania jest jeszcze długa, ale kierunek wreszcie słuszny.
Dominika Krupińska
Adoptuj Kościół w Holandii: https://adoptkhol.blogspot.com/2025/05/holenderski-gus-zaobserwowa-spadek.html
Artykuł Zaskoczenie w Holandii. Po raz pierwszy od lat coraz więcej ludzi wierzących pochodzi z serwisu PCH24.pl.