Otwarty na propozycje ;-)
A teraz coś z jeszcze innej beczki, bo może kogoś to zainteresuje: otóż wskutek pewnych okoliczności od 1 maja mam trochę więcej czasu i jestem otwarty na propozycje stałej współpracy z jakąś sensowną firmą, kancelarią, etc. Gwoli wyjaśnienia: po 18 z hakiem latach (!) pracy jako in-house, w tym piętnastu latach pełnienia funkcji prokurenta, rozeszły się moje drogi z „Manejem” ... Dowiedz się więcej Tekst Otwarty na propozycje ;-) pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.

A teraz coś z jeszcze innej beczki, bo może kogoś to zainteresuje: otóż wskutek pewnych okoliczności od 1 maja mam trochę więcej czasu i jestem otwarty na propozycje stałej współpracy z jakąś sensowną firmą, kancelarią, etc.

Gwoli wyjaśnienia: po 18 z hakiem latach (!) pracy jako in-house, w tym piętnastu latach pełnienia funkcji prokurenta, rozeszły się moje drogi z „Manejem” (choć od pewnego czasu spółka działa pod firmą Totalmoney.pl, ja nadal myślę o niej per Money.pl). Jakbyście pytali jakim cudem można wytrzymać tyle w jednej pracy, moja odpowiedź brzmi: ja nie musiałem zmieniać firmy, bo to spółka się zmieniała dla mnie — dwóch właścicieli „dużych” i kilku „małych”, ze cztery istotne zmiany profilu działalności, prezesów też czterech, a członków zarządu i spółek zależnych (także budowanych od zera! nie tylko kupowanych) to nawet nie zliczę… Po prostu podbijaliśmy świat, ścigaliśmy się z najlepszymi (bardzo często zostawiając ich daleko w tyle), odkrywaliśmy nowe możliwości — jak się ma tak zajmujące zajęcie, to nie trzeba szukać niczego nowego.
Stąd też w ostatnich latach w ramach prowadzonej działalności odpuściłem grubsze i dłuższe tematy, odmawiałem stałej lub długotrwałej współpracy, porezygnowałem z takich umów — po prostu skupiałem się raczej na drobnym wsparciu naszej polskiej biznesowej drobnicy.
Przewijając nieco do przodu: tak się porobiło, że od maja mam więcej czasu (no dobrze, z pewnych powodów lepiej powiedzieć, że ten czas będę miał pod koniec miesiąca), a że nie wiąże mnie żaden zakaz konkurencji, mogę podjąć współpracę dosłownie z każdym przedsiębiorstwem czy kancelarią, która potrzebuje wsparcia prawnika z doświadczeniem życiowym, zawodowym i biznesowym (metryka nie kłamie: toć to już prawie 30 lat po dyplomie).
Gdyby ktoś nie wiedział: dobrze się czuję w codziennej obsłudze działalności gospodarczej, umiem łączyć fakty i zadawać właściwe pytania (nawet jeśli nie zawsze znam na nie odpowiedź lub wolę wypowiadać się autorytatywnie– vide np. podatki); mój konik to oczywiście internet, e-commerce, media i własność intelektualna, ale przecież odnajduję się też w prawie pracy (ale nie ubezpieczeniach społecznych!). Ponoć potrafię nieźle negocjować, umiem myśleć analitycznie-syntetycznie (cokolwiek to oznacza), nie obawiam się wskazywać negatywnych i ryzykownych stron pomysłów (zawsze uważam, że mistrzów od pozytywów nigdy nie zabraknie), ale już np. cyfry potrafią mi się okrutnie pomylić ;-)
Aha, jakby ktoś się obawiał, że go nie będzie stać: nie szukam tylko oferty „na full”, to może być także współpraca „na część”, a chociaż mieszkam we Wrocławiu i nie zamierzam się stąd wyprowadzać (jeśli już to na jakieś podleśne zadupie), to spieszę poinformować, że praca zdalna nie miała dla mnie tajemnic na długo przed tym jak stała się modna (teraz już mogę ujawnić, że hasło „rzucił pracę w korporacji” z 2016 r. oznaczało także przejście na zdalne świadczenie usług — na rzecz mojej ulubionej wrocławskiej firmy (taka ciekawostka: numer KRS cztery-pięć-trzy-cztery-osiem pamiętam, w przeciwieństwie do numeru własnego dowodu osobistego).
Podstawowy warunek: mało zajęć, dużo kasy ;-)
PS zdecydowałem się na formułę niejako listu otwartego, żeby nie kłopotać osób, z którymi dobry kontakt się urwał albo rozluźnił — ale prawda jest taka, że jeśli wiecie o kimś, kto potrzebuje na stałe / na dłużej faceta od dobrej prawniczej roboty, to podajcie kontakt do mnie.
Tekst Otwarty na propozycje ;-) pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.