Wybuchy w trakcie akcji gaśniczej płonącego budynku. Właściciel nie poinformował o amunicji (zdjęcia)
W czwartek przed południem zamojscy strażacy zostali wezwani do pożaru budynku gospodarczego w Sitańcu. Właściciel posesji nie poinformował ratowników o obecności znacznych ilości amunicji w obiekcie. Na szczęście, dzięki sprawnej akcji, nikomu nic się nie stało. Policjanci ustalają szczegółowe okoliczności zdarzenia.


Po przybyciu na miejsce zdarzenia, strażacy z dwóch zastępów z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Zamościu stwierdzili, że pożarem objęty był budynek o konstrukcji stalowo-murowanej, pokryty blachą, na dachu którego znajdowała się instalacja fotowoltaiczna. W pobliżu, w odległości około 5 metrów, zlokalizowane były dwa budynki mieszkalne.
Po odłączeniu instalacji elektrycznej, rozpoczęto działania gaśnicze, używając dwóch prądów wody. Dwie roty ratownicze, odpowiednio zabezpieczone, wprowadziły się do wnętrza budynku, korzystając z osłony prądów wody. Równocześnie prowadzono wentylację podciśnieniową z użyciem dwóch wentylatorów na parterze oraz na strychu. W trakcie akcji doszło do kilku wybuchów, co zmusiło ratowników do natychmiastowego wycofania się na bezpieczną odległość. Działania kontynuowano przy użyciu działka wodnego zamontowanego na pojeździe pożarniczym.
Jak przekazuje Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu, z informacji uzyskanych od właściciela wynikało, że w palącym się budynku nie występują dodatkowe zagrożenia dla ratowników. Po opanowaniu ognia, strażacy przystąpili do schładzania oraz prac rozbiórkowych konstrukcji budynku. W trakcie tych działań natrafili na znaczne ilości amunicji, co skutkowało zabezpieczeniem terenu przez Policję.
Praca strażaka podczas akcji ratowniczo-gaśniczych jest niezwykle niebezpieczna, z uwagi na różne zagrożenia, z jakimi mogą się spotkać. Dlatego strażacy apelują się do właścicieli obiektów, aby informowali przybyłych ratowników o wszelkich potencjalnych zagrożeniach, takich jak kanistry z paliwem, butle gazowe, czy amunicja. Takie informacje są kluczowe, aby dowódca akcji mógł przyjąć odpowiednią taktykę działań gaśniczych, zapewniając tym samym bezpieczeństwo strażakom.
W działaniach trwających niespełna 4 godziny wzięły udział: 3 zastępy z JRG Zamość, OSP z Bortatycz, Czołek, Mokrego, Wierzby i Białowoli (łącznie 26 ratowników). Wstępne straty oszacowano na kwotę 200 tys. zł. Przyczyną pożaru mógł być nieszczelny przewód dymowy.

fot. KM PSP Zamość