Wracają protesty na granicy z Ukrainą. Przewoźnicy mają już dosyć i zapowiadają blokady
Branża transportowa szykuje się do kolejnej akcji protestacyjnej. Zaplanowano ją na drodze dojazdowej do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku.


W poniedziałek w Urzędzie Gminy w Dorohusku złożone zostało zgłoszenie o planowanym zgromadzeniu na drodze prowadzącej do przejścia granicznego z Ukrainą. Autorem jest Rafał Mekler, który w przeszłości już organizował liczne akcje protestacyjne przewoźników. Tym razem pikieta ma się rozpocząć w przyszły poniedziałek, 12 maja.
Jak wyjaśnia Mekler, protest ma być reakcją na sytuację, z jaką zmaga się branża transportowa. Postępuje bowiem napływ przewoźników z Ukrainy, którzy dumpingowo eliminują polskich przewoźników z przewozów bilateralnych między Polską a krajami Unii Europejskiej. Podobna sytuacja występuje też w przewozach wewnątrzunijnych. W dalszym ciągu występują problemy z ukraińskim systemem Echerga, przez co polskie ciężarówki przez wiele dni są przetrzymywane po ukraińskiej stronie.
– Po wielu spotkaniach z unijczykami, którym oddano decyzyjność w sprawach transportu na kierunku ukraińskim, postanowiliśmy z kolegami wziąć sprawy we własne ręce. Kiedy przedstawiciele Unii Europejskiej śmieli się z nas tłumacząc, że niektóre branże padają i to normalne w gospodarce, albo że na Ukrainie jest wojna, co jest absurdalnym argumentem, bowiem wyłączeniem z zezwoleń objęta jest także Mołdawia gdzie nie ma wojny i że jesteśmy ofiarami własnego sukcesu, obiecałem sobie, że żaden brukselski technokrata nie będzie nam ukraińskimi rękami niszczyć polskich firm – mówi Rafał Mekler.
Przewoźnicy zaznaczają, że branża transportowa stanowi krwioobieg dla polskiej gospodarki. Podkreślają, iż jest to krytyczny sektor, gdyż bez transportu nic nie będzie mogło funkcjonować. Szacunki wskazują, że transport oraz powiązane z nim branże odpowiadają za blisko 1/5 polskiego PKB. Tymczasem branża ta zaczyna być przejmowana przez przewoźników ze wschodu, którzy nie płacą w Polsce podatków czy też składek, z których np. budowane i utrzymywane są drogi.
Teraz organizatorzy akcji protestacyjnej oczekują na odpowiedź gminnych urzędników. Tu bowiem wszystko się może wydarzyć, gdyż Wójt Gminy Dorohusk zasłynął z niewyrażania zgody lub też rozwiązywania protestów. Dlatego też, jak wyjaśnia Rafał Mekler, sprawa może oprzeć się o sąd.

fot. Rafał Mekler