Wielkie wyczekiwanie – zapowiedź Mediolan-San Remo 2025
Oto nadszedł on – pierwszy monument sezonu 2025. Kibice kolarstwa w sobotę będą mogli podzielić się na tych, którzy obejrzą prawdopodobnie najdłuższą transmisję z wyścigu w całym sezonie oraz tych, którzy przed telewizorami zasiądą dopiero na ostatnie, zdaniem niektórych najbardziej wyczekiwane kilometry w całym roku. Kto w tym roku będzie świętował wielki triumf na Via […] The post Wielkie wyczekiwanie – zapowiedź Mediolan-San Remo 2025 first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.

Oto nadszedł on – pierwszy monument sezonu 2025. Kibice kolarstwa w sobotę będą mogli podzielić się na tych, którzy obejrzą prawdopodobnie najdłuższą transmisję z wyścigu w całym sezonie oraz tych, którzy przed telewizorami zasiądą dopiero na ostatnie, zdaniem niektórych najbardziej wyczekiwane kilometry w całym roku. Kto w tym roku będzie świętował wielki triumf na Via Roma w San Remo?
Gdybym miał opisać Mediolan – San Remo jednym słowem to miałbym dylemat. Z jednej strony tym najoczywistszym byłaby „wiosna”, bo właśnie to po włosku znaczy „La Primavera”, czyli jeden z przydomków tej imprezy, z drugiej jednak tym mniej oczywistym, ale chyba jeszcze celniejszym słowem byłoby „wyczekiwanie”. Mediolan – San Remo to bowiem wyścig, który testuje cierpliwość do granic możliwości, a przy tym gdy już to oczekiwanie się zakończy to emocje zawsze są ogromne.
Patrząc z szerszej perspektywy Mediolan – San Remo to po prostu wyścig wyczekiwany, bo jest pierwszym z piątki monumentów w sezonie. Do tego, nic nie ujmując Omloop Nieuwsblad, to właśnie od La Primavery aż do początku maja będziemy mogli co góra tydzień śledzić worldtourowe pojedynki najlepszych klasykowców świata. Mediolan – San Remo na swój sposób zaczyna długo wyczekiwany, najintensywniejszy okres pod kątem prestiżowych imprez jednodniowych w całym kalendarzu UCI.
Mediolan – San Remo to także wyczekiwanie tej primavery, czyli astronomicznej wiosny. Termin włoskiego monumentu zwykle przypada właśnie na moment zmiany pory roku, a kto nie cieszy się na to, że dni stają się coraz dłuższe i zimowe kurtki można zastąpić cieńszymi ubraniami bądź nawet wyjściem na świeże powietrze w krótkim rękawku? Patrząc na tegoroczne prognozy pogody akurat 116. edycja Mediolan – San Remo nie wpisze się w te słowa, ale w ogólności mowa o klasyku, który niesie ze sobą tą piękną, wiosenną atmosferę.
Wreszcie Mediolan – San Remo to sztuka wyczekiwania dla kolarzy ze względu na dystans wyścigu oraz trasę, która przez długie godziny nie generuje wielkich emocji. Włoski monument jest chyba jedynym, który posiada własne fanpage w mediach społecznościowych, których nazwy można by przetłumaczyć na język polski jako „Czy Mediolan-San Remo jest już ekscytujące?”. To długie wyczekiwanie rokrocznie genialnie wynagradza jednak finał, który praktycznie zawsze jest prawdziwym kolarskim widowiskiem. Ataki na krótkich hopkach, odjazdy na zjazdach, przeciąganie liny między atakującymi a grupkami, a wreszcie sprinterskie pojedynki na Via Roma – to za to kochamy Mediolan – San Remo i choć nie jest to widowisko, które można by oglądać z przyjemnością tydzień w tydzień to chyba każdy zgodzi się, że raz w roku takie wyczekiwanie na finał ma swój niezwykły, niepowtarzalny urok.
Historia
Mediolan – San Remo po raz pierwszy odbyło się w 1907 roku, a za nami 115 edycji włoskiego monumentu. Ten z racji na posiadanie dwóch miast tytułowych od zawsze rozgrywany jest na dystansie około 300 kilometrów, który z czasem stał się znakiem rozpoznawczym La Primavery – dziś w kalendarzu UCI próżno szukać drugiego tak długiego wyścigu jak Mediolan – San Remo. Tegoroczna edycja, jako dopiero piąta w historii, nie rozpocznie się z samego Mediolanu, a położonej na południe od stolicy Lombardii Pawii, ale meta po raz 116. będzie miała miejsce w San Remo – konkretnie na Via Roma, która była świadkami pojedynków o zwycięstwa w latach 1949-85, 1994-2007 oraz obecnie od edycji 2015 roku.
Z innych ciekawostek historycznych warto wspomnieć, że Poggio di Sanremo jest częścią Mediolan – San Remo od 1960 roku i od tamtej pory ani jedna edycja nie ominęła jednego z najsłynniejszych kolarskich podjazdów. Dodatkowo od 1982 roku legendarną już hopkę poprzedza Cipressa.
Jeśli chodzi o zwycięzców to najwięcej sukcesów w Mediolan – San Remo ma na swoim koncie Eddy Merckx. Belg triumfował we włoskim monumencie aż 7-krotnie (1966–1967, 1969, 1971–1972, 1975–1976). 6 zwycięstw w swoim dorobku ma Costante Girardengo ( 1918, 1921, 1923, 1925-26, 1928), po 4 wygrane odnieśli Erik Zabel i Gino Bartali. Jeśli chodzi o Polaków to jedynym, historycznym triumfatorem we włoskim monumencie jest Michał Kwiatkowski (2017) – kolarz INEOS Grenadiers ma w swoim dorobku także 3. lokatę z 2019 roku. Na podium Mediolan – San Remo stał także Zbigniew Spruch, który był 3. w 1999 roku.
Jeśli chodzi o aktywnych kolarzy to żaden nie posiada w swoim dorobku więcej niż jednego zwycięstwa, a zatem rekord Eddy’iego Merckxa wydaje się być na ten moment absolutnie niezagrożony.
Warto też wspomnieć, że w tym roku odbędzie się „1. Mediolan – San Remo kobiet„. Nazwę wziąłem w cudzysłów nie bez powodu – choć początkowo organizatorzy stosowali merytorykę wskazująca na nowy wyścig to z czasem przestali się odcinać od rozgrywanego w latach 1999-2005 Primavera Rosa. Sama nazwa wyścigu na stronie organizatora brzmi zaś obecnie „Sanremo Women” – panie wyruszają bowiem do rywalizacji aż 150 kilometrów od Mediolanu i na ten moment ciężko sobie wyobrazić by kobiecy peleton mógł się zbliżyć do stolicy Lombardii przy zachowaniu finiszu w San Remo.
Trasa
Mediolan – San Remo to jeden z najbardziej stałych wyścigów w kolarskim świecie, a jego mierząca w tym roku 289 kilometrów trasa, której sumaryczne przewyższenie wynosi około 2250 metrów, posiada kilka charakterystycznych punktów. Pierwszym z nich jest Passo del Turchino (2,4 km; 5,3%), po którym kolarze zjeżdżają na liguryjskie wybrzeże i poprzez antyczną Via Aurelia, przy rajskich widokach kolarze kontynuują nim jazdę aż do samej mety w San Remo.
Następnie na kolarzy czekają Tre Capi, czyli Capo Mele (1 km; 5%), Capo Cervo (1,6 km; 3,1%) i Capo Berta (1,7 km; 6,9%). Podjazdy te historycznie nie odgrywały wielkiej roli w wyścigu, choć pozwalają na podkręcenie tempa i odczepienie tych zawodników, których nogi podczas wyścigu nie kręcą zgodnie z oczekiwaniami.
Następna na trasie jest Cipressa (5,6 km; 4,1%), czyli podjazd, który w ostatnich latach niesamowicie zyskał na znaczeniu. Niegdyś wspinaczka ta służyła do co najwyżej odczepienia co słabszych sprinterów, dziś potrafi być miejscem prawdziwej rzezi i ogromnej redukcji peletonu. Jak będzie w tym roku? Z jej szczytu do mety pozostaje zaledwie 20 kilometrów, a zatem kto tu okaże słabość prawdopodobnie nie zdąży już wrócić do walki o triumf.
Listę podjazdów na trasie zamyka niepozorne Poggio di Sanremo (3,6 km; 3,7%) – hopka jakich tysiące na świecie, ale za sprawą swojego ulokowania oraz z powodu bardzo technicznego zjazdu wspinaczka ta obrosła legendą i jest kluczowym punktem każdej edycji Mediolan – San Remo. Ze szczytu Poggio di Sanremo do mety na Via Roma zostaje tylko 5400 metrów, po których poznamy zwycięzcę pierwszego z tegorocznych monumentów.
Jeśli chodzi o rywalizację pań czeka na nie „zaledwie” 156 kilometrów, a zatem mniej niż w niejednym klasyku czy nawet na niektórych etapach wyścigów jednodniowych. Kolarki wyruszą z Genui i po płaskim dojeździe pokonają te same trudności co panowie począwszy od Tre Capi, poprzez Cipressę, aż po Poggio di Sanremo.
Pogoda
Jeszcze kilka dni temu prognozy pogody były bardzo brutalne i zanosiło się, że 116. edycja Mediolan – San Remo będzie stała pod znakiem ulew, zimna i wiatru. Jak się jednak okazuje aura może finalnie być łaskawa dla kolarzy – padać na trasie ma w piątek i od sobotniego wieczora, fronty deszczowe na mapach pogodowych widać na wschód, zachód, północ i południe od trasy, ale samo Mediolan – San Remo ma się znaleźć w wręcz nieprawdopodobnym okienku, a jeśli kolarzy ma złapać deszcz to jedynie przelotny i w okolicach Passo del Turchino. Oczywiście warto pamiętać, że mowa tu o prognozach – zapewne każdy z zespołów będzie miał rękę na pulsie, a kurtki przeciwdeszczowe będą w wozach technicznych gotowe na ewentualne zmiany.
Jeśli chodzi o temperatury to na starcie spodziewane jest około 8-9 stopni Celsjusza, podczas rywalizacji słupki rtęci mają wskazać maksymalnie 14 stopni Celsjusza. Jeśli popada to kolarze mogą odczuć zimno, zwłaszcza, że na wybrzeżu może mocno powiać – prognozowane jest około 20-25 km/h w porywach do nawet 60 km/h. Wiatr ma kręcić od wybrzeża w stronę południową, a to oznacza, że możemy się spodziewać bocznych podmuchów z tendencjami do wiania w plecy – to może sprzyjać wysokiemu tempu oraz pomagać kolarzom, którzy zdecydują się na atak.
Faworyci wyścigu mężczyzn
Do obrony tytułu w Mediolan – San Remo przystępuje sprinter, bo takowym przede wszystkim jest Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck). Nie bez powodu podkreślam specjalizację 27-letniego Belga – po latach dominacji najszybszych kolarzy w peletonie w ostatnich latach wydawało się, że La Primavera zaliczyła pewien zwrot, a królować zaczęli w niej kolarze kojarzeni raczej z walką w nieco trudniejszym terenie – od 2017 roku triumfy święcili przecież kolejno Michał Kwiatkowski, Vincenzo Nibali, Julian Alaphilippe, Wout van Aert, Jasper Stuyven, Matej Mohorič, oraz Mathieu van der Poel. Czy zeszłoroczna wygrana Jaspera Philipsena jest zwiastunem pewnej zmiany? Moim zdaniem niekoniecznie, ale bez wątpienia trzeba będzie zwrócić i w tym roku uwagę na Belga jednocześnie maja w pamięci, że środowa kraksa podczas Danilith Nokere Koerse mogła odcisnąć piętno na jego dyspozycji.
Jeśli nie obrońca tytułu to kto? Listę faworytów otwiera inny kolarz Alpecin-Deceuninck, czyli Mathieu van der Poel. Holender ma wszystko, czego potrzeba podczas Mediolan – San Remo – jest w stanie pokonać Poggio di Sanremo w tempie jak mało kto, świetnie zjeżdża, a na finiszu niewielu kolarzy dysponuje szybkością taką jak 30-latek. Do tego to doświadczenie w monumentach… Mathieu van der Poel wziął dotychczas udział w 18 takowych i 17 z nich ukończył w czołowej „10” – tylko debiut w Mediolan – San Remo skończył niżej… konkretnie na 13. miejscu. 6 zwycięstw, 11 lokat na podium – Holender to geniusz jeśli chodzi o budowanie formy i odnajdowanie się w kluczowych wyścigach i myślę, że podczas 116. edycji Mediolan – San Remo ponownie się o tym przekonamy.
Gospodarze na triumf swojego kolarza w La Primaverze czekają od 2018 roku i jestem skłonny uwierzyć, że w tym roku mogą się doczekać. Naprawdę imponuje mi bowiem ostatnimi czasy Filippo Ganna (INEOS Grenadiers). Włoch był już 2. w Mediolan – San Remo przed dwoma laty, ale od tamtej pory zaliczył spory progres – dużo lepiej radzi sobie na długim dystansie, coraz częściej utrzymuje się w grupie na podjazdach, a i 28-latek począwszy od La Vuelta a España 2023 zaczął mniej lub bardziej regularnie włączać się do sprinterskich potyczek. Dziś potężnie zbudowany Włoch wydaje mi się być kolarzem kompletnym i w pełni gotowym na swój pierwszy monumentalny triumf.
Drugą opcją gospodarzy jest bez wątpienia Jonathan Milan. To na 24-latka w swoich predykcjach stawia m.in. Paolo Bettini i ciężko się dziwić słynnemu włoskiemu kolarzowi. Rosły sprinter reprezentujący Lidl-Trek jest obecnie w ścisłej czołówce peletonu jeśli chodzi o finisze i wydaje się być najszybszym kolarzem na starcie 116. edycji Mediolan – San Remo, a przy tym Jonathan Milan niejednokrotnie udowadniał, że potrafi przetrwać co mniejsze podjazdy. Jeśli rywale nie zerwą Włocha to ten może być prawdziwą bestią, której zatrzymanie na Via Roma może być mało prawdopodobne. Warto też pamiętać, że Lidl-Trek ma dwie opcje – nominalną jedynką ekipy nie jest bowiem Jonathan Milan, a Mads Pedersen. 4. kolarz zeszłorocznej edycji jeszcze nigdy nie skończył Mediolan – San Remo poza top6, a prognozowany deszcz tylko sprzyja Duńczykowi. Obawiam się tylko jednego – nie widzę oczyma wyobraźni scenariusza, w którym na metę wpada grupa, w której to Mads Pedersen będzie najszybszy. 29-latek to pewniak do miejsca w czołówce, ale czy ten może wygrać całą rywalizację?
W ten sposób docieramy do kolejnego kolarza, przy którym wszyscy zadają sobie pytanie na temat tego co musiałoby się stać, by ten sięgnął po końcowe zwycięstwo. Tadej Pogačar teoretycznie ma wszystko – genialny skład UAE Team Emirates – XRG u boku, przyspieszenie, na jakie na podjazdach potrafią odpowiedzieć nieliczni, zdolność do długotrwałego generowania niezwykłej mocy czy technikę, która pozwala mu szybko pokonać zjazd z Poggio di Sanremo. Problem jest tylko jeden – na każdą z cech Słoweńca istnieje jakaś kontra w peletonie. Mistrz świata zapowiadał przed startem, że ponownie będzie widoczny i podejmie walkę o triumf, zatem pozostaje teraz czekać na to jaki to scenariusz na sobotnią rywalizację został napisany przez jego ekipę oraz czy ktoś ponownie zdoła pokrzyżować te plany Słoweńca.
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów – powiedział kiedyś Albert Einstein. Słowa te jak ulał pasują do Michaela Matthewsa. Australijczyk aż 6-krotnie kończył Mediolan – San Remo w czołowej „10”, a przed rokiem był nawet drugi, ale i jego trapi ten sam problem co Tadeja Pogačara – ciężko sobie wyobrazić okoliczności, w których to właśnie kolarz Team Jayco AlUla wygrywa włoski monument. Wydaje się bowiem, że ten albo zostanie ubiegnięty przez lepszych wspinaczy, albo jeśli wpadnie grupa to przegra z kimś dysponującym większą dynamiką na finiszu. 34-latek bez wątpienia jednak ponownie spróbuje i powinien być widoczny w czołówce wyścigu.
Walkę deklaruje także Matej Mohorič (Bahrain-Victorious). 30-letni Słoweniec drugi raz nie zaskoczy już całego świata swoimi magicznymi umiejętnościami zjazdów z Poggio di Sanremo, ale czy element zaskoczenia jest mu potrzebny by sięgnąć po triumf? 30-latek musi po prostu pojechać idealny wyścig i liczyć, że i tym razem rywale nie będą zgodnie współpracowali by go dopaść. W takich okolicznościach bez wątpienia Słoweńca stać na to by powtórzyć swój wielki sukces sprzed 3 lat.
Jeśli chodzi o kolarzy, których możemy spodziewać się w ataku na Cipressie bądź, a może nawet przede wszystkim na Poggio di Sanremo to warto wspomnieć o takich zawodnikach jak Julian Alaphilippe (Tudor Pro Cycling Team), Maxim Van Gils (Red Bull – BORA – hansgrohe), Tom Pidcock (Q36.5 Pro Cycling Team) czy Romain Grégoire (Groupama-FDJ).
Na sprint z mocno zredukowanego peletonu bez wątpienia czekać będą Magnus Cort (Uno-X Mobility), Alex Aranburu (Cofidis), Rick Pluimers (Tudor Pro Cycling Team), Corbin Strong (Israel – Premier Tech), Vincenzo Albanese (EF Education – EasyPost) czy Laurence Pithie (Red Bull – BORA – hansgrohe). Jeśli na metę wpadłaby większa grupa to zafiniszować z niej mogą także tacy kolarze jak Olav Kooij (Team Visma | Lease a Bike) czy Biniam Girmay (Intermarché – Wanty).
Lista startowa 116. Mediolan-San Remo:
Dane dostarcza FirstCycling.com
Faworytki wyścigu kobiet
W sobotę swoje starty w sezonie 2025 zainauguruje mistrzyni świata Lotte Kopecky (Team SD Worx – Protime) i bez wątpienia to na nią będą zwrócone oczy całego peletonu. Belgijka bez problemu przejeżdża takie podjazdy jak te, które czekają na panie, a na finiszu jest jedną z najszybszych kolarek na świecie. W walce o końcowy triumf mistrzynię świata wspierać będzie m.in. Marta Lach, a jeśli peleton jechałby zbyt opieszale to holenderska ekipa może jeszcze zagrać kartą obecnej na starcie Loreny Wiebes – Team SD Worx – Protime staje przed ogromną szansą na końcowy triumf niezależnie od scenariusza wyścigu.
Patrząc na listę startową nie sposób nie dojść do wniosku, że panie nie będą czekały na finisz czy nawet Poggio di Sanremo. W Genui walkę o triumf w Sanremo Women rozpocznie bowiem wiele kolarek znanych z aktywnej jazdy i zamiłowania do atakowania na podjazdach. Demi Vollering (FDJ-SUEZ) już raz w tym sezonie przegapiła końcowy triumf podczas Omloop Nieuwsblad, kiedy to wraz z koleżankami nie goniły ucieczki, a nauczona tamtymi doświadczeniami Holenderka może tu próbować zerwać rywalki na długo przed metą czyniąc wyścig szalenie wymagającym. Na ataki 28-latki odpowiadać powinny takie zawodniczki jak Katarzyna Niewiadoma (CANYON//SRAM zondacrypto), Puck Pieterse (Fenix-Deceuninck), Elisa Longo Borghini (UAE Team ADQ) czy Pauline Ferrand-Prévot (Team Visma | Lease a Bike).
Jeśli stawka się mocno porwie to rywalizację na wysokich pozycjach ukończyć mogą także takie kolarki jak rozpoczynająca ściganie w sezonie 2025 mistrzyni olimpijska Kristen Faulkner bądź jej klubowa koleżanka Cédrine Kerbaol (EF Education-Oatly), Niamh Fisher-Black (Lidl-Trek), Liane Lippert (Movistar Team) czy nasze mistrzyni Polski Dominika Włodarczyk (UAE Team ADQ) oraz Agnieszka Skalniak-Sójka (CANYON//SRAM zondacrypto).
Na finisz bez wątpienia czekać będą za to takie kolarki jak Elisa Balsamo (Lidl-Trek), Marianne Vos (Team Visma | Lease a Bike), Pfeiffer Georgi (Team Picnic PostNL), Cat Ferguson (Movistar Team), Ally Wollaston (FDJ-SUEZ), Chloé Dygert i Chiara Consonni (CANYON//SRAM zondacrypto) czy Letizia Paternoster (Liv AlUla Jayco).
Lista startowa 1. Sanremo Women:
Dane dostarcza FirstCycling.com
Polacy
W momencie publikacji tekstu niestety jeszcze nie wszystkie ekipy opublikowały oficjalne składy, ale zapowiada się na to, że w sobotę zobaczymy aż ósemkę biało-czerwonych. W męskiej stawce zaprezentują się Kamil Gradek (Bahrain – Victorious) i Filip Maciejuk (Red Bull – BORA – hansgrohe), wśród pań na starcie spodziewane są zaś Katarzyna Niewiadoma i Agnieszka Skalniak-Sójka (CANYON//SRAM zondacrypto), Dominika Włodarczyk (UAE Team ADQ), Marta Lach (Team SD Worx – Protime) oraz na ten moment jeszcze nie potwierdzone Marta Jaskulska (CERATIZIT Pro Cycling Team) i Kaja Rysz (Roland).
Transmisja TV
Zaplanowane na sobotę 22 marca zmagania zarówno panów, jak i pań pokaże Eurosport 2. Program tej stacji prezentuje się następująco:
- 10:00-12:30 – wyścig mężczyzn
- 12:30-14:30 – rywalizacja kobiet
- 14:30-17:30 – powrót do zmagań panów
W przypadku męskiego wyścigu rywalizację będzie można śledzić nieprzerwanie od samego startu do mety za pośrednictwem platform streamingowych Max / Player. Mediolan-San Remo panów skomentują Adam Probosz i Dariusz Baranowski, u kobiet usłyszymy zaś duet Karol Dziambor i Anna Plichta.The post Wielkie wyczekiwanie – zapowiedź Mediolan-San Remo 2025 first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.