Tomasz Rowiński: Leon XIV: Papież jedności czy turbopapież?

Z wyboru kard. Prevosta na papieża można wyczytać kontynuację obecnego kursu Kościoła – przynajmniej w sensie personalnym. Amerykanin, misjonarz o dyskretnym, lecz konsekwentnym profilu, dotychczas prefekt Dykasterii ds. Biskupów, był bliskim współpracownikiem papieża Franciszka. To właśnie ten pontyfikat dał mu największe pole działania – najpierw jako peruwiańskiemu biskupowi, a następnie jako głównemu „architektowi” nominacji biskupich. […] Artykuł Tomasz Rowiński: Leon XIV: Papież jedności czy turbopapież? pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Maj 9, 2025 - 08:55
 0
Tomasz Rowiński: Leon XIV: Papież jedności czy turbopapież?

Z wyboru kard. Prevosta na papieża można wyczytać kontynuację obecnego kursu Kościoła – przynajmniej w sensie personalnym. Amerykanin, misjonarz o dyskretnym, lecz konsekwentnym profilu, dotychczas prefekt Dykasterii ds. Biskupów, był bliskim współpracownikiem papieża Franciszka. To właśnie ten pontyfikat dał mu największe pole działania – najpierw jako peruwiańskiemu biskupowi, a następnie jako głównemu „architektowi” nominacji biskupich.

Amerykanin o latynoskiej duszy

Robert Francis Prevost urodził się w Chicago w 1955 roku. Od młodości związany z augustianami, zdobył wykształcenie w zakresie matematyki, filozofii i prawa kanonicznego. Szybko odnalazł swoje miejsce na misjach w Peru, gdzie przez ponad dekadę pełnił rozmaite funkcje duszpasterskie, naukowe i administracyjne. Przez wiele lat formował młodych kapłanów jako rektor seminariów; był także prowincjałem oraz przełożonym generalnym zakonu augustianów.

W 2014 roku papież Franciszek uczynił go biskupem Chiclayo w Peru, gdzie przyszły papież odegrał znaczącą rolę podczas politycznych kryzysów targających krajem. Był także członkiem episkopatu peruwiańskiego, pełniąc wysokie funkcje w jego strukturach. Jako biskup pozostawał szczególnie aktywny w obronie roli Kościoła jako mediatora i stabilizatora w rozchwianym społeczeństwie.

Kluczowa rola w nominacjach biskupich

W 2023 r. kard. Prevost objął jedno z najważniejszych stanowisk w Kościele: prefekta Dykasterii ds. Biskupów. To z tej pozycji miał wpływ na kształt hierarchii katolickiej, był promotorem większego zaangażowania świeckich i lokalnych wspólnot w proces wyboru pasterzy diecezji –  budzącego niepokój postulatu „demokratyzacji” Kościoła.

Nowy papież wielokrotnie wypowiadał się w duchu tzw. „synodalności”, opowiadając się za bardziej kolegialnym i słuchającym stylem sprawowania władzy w Kościele. Wypowiedzi te – choć nie bez racji wskazujące na potrzebę lepszego rozeznania potrzeb wspólnot lokalnych – mogą jednak prowadzić do zatarcia różnicy między autorytetem duchowym a oczekiwaniami społecznymi, co nierzadko przywołuje echo błędów modernizmu.

Cień trudnej przeszłości

W USA media przypomniały w ostatnim czasie jego decyzję z czasów, gdy był prowincjałem augustianów – pozwolił wówczas na zamieszkanie skazanego za pedofilię księdza Jamesa Raya w klasztorze znajdującym się nieopodal szkoły. Kapłan ten przez dwa lata odprawiał sakramenty, zanim został usunięty. W 2024 roku pojawiły się również oskarżenia o próbę tuszowania przypadków nadużyć w jego byłej diecezji w Peru.

W świetle tego, iż papież Franciszek powołał go na strażnika przejrzystości w doborze biskupów, kontrowersje te niepokoją i wymagają jasnego stanowiska. Trudno przecież oczekiwać, by Kościół po doświadczeniach związanych z nadużyciami mógł ignorować podobne zarzuty wobec swoich najwyższych przedstawicieli.

Synodalność i rola kobiet

Leon XIV, choć nie opowiada się za święceniem kobiet, co – jak sam twierdzi – groziłoby ich „klerykalizacją”, mocno akcentuje potrzebę zwiększenia ich obecności na wyższych stanowiskach w Kościele. Pod jego kierownictwem Dykasteria ds. Biskupów otworzyła się na udział kobiet w procesach decyzyjnych – co budzi pytania o granice tego zaangażowania.

Nowy papież odegrał również rolę w blokowaniu niemieckiej „Drogi Synodalnej” – projektu, który miał wprowadzić świeckich do realnego zarządzania Kościołem. Sprzeciwił się tym samym rozwiązaniom, które mogłyby zniekształcić naturę Kościoła jako hierarchicznej wspólnoty ludu Bożego.

Nie jest jasne jego stanowisko wobec ataków, jakie w czasie pontyfikatu papieża Franciszka przeprowadzono szczególnie na doktrynę moralną. Z jednej strony można przeczytać, że chłodno przyjął deklarację Fiducia supplicans, z drugiej – da się usłyszeć, że był popierany przez skrajnie progresywnych członków drużyny papieża Franciszka, jak Austen Ivereigh czy ks. James Martin. Z pewnością wiele informacji dotyczących papieża Leona XIV jest dziś niepewnych i to ostatecznie jego czyny pozwolą nam ocenić rozpoczynający się pontyfikat.

Papież z kraju różnorodności religijnej

Niektórzy komentatorzy zaczęli od początku utyskiwać, że papież wspomniał w swoim pierwszym słowie m.in. o budowaniu mostów i dialogów, co brzmi jak dobrze znana w ostatnich latach kościelna, zeświecczona nowomowa. Jednak dodajmy, że papież pochodzi z kraju, gdzie tradycjonaliści i moderniści trwale znajdują się w ostrym zwarciu – jak zresztą w całym Kościele. Nie musi to zatem oznaczać kataklizmu i przymusowej unifikacji, jak za czasów Franciszka, ale rzeczywistą wolę „pojednania Kościoła samego z sobą”. Skoro Leon XIV, mówiąc w pierwszych słowach o pokoju, bezpośrednio odwołał się do Zmartwychwstałego jako prawdziwego źródła tego pokoju może wolno mieć takie oczekiwania lub choć marzenia.

Co ciekawe, w mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że kardynał Prevost był widziany przy odmawianiu nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Może to być plotka, jak wiele słów, które znajdujemy w mediach społecznościowych, jednak być może rzeczywiście takie wydarzenie miało miejsce. Warto zatem nowemu papieżowi uważnie się przyglądać, a jeszcze go nie oceniać. Przynajmniej nie pośpiesznie. Czy jego wizja synodalności mogłaby także uwzględniać głos tradycji katolickiej, a nie tylko socjologii teologicznej, którą promował Franciszek? To naprawdę pokaże dopiero przyszłość.

Konklawe i geopolityka

Być może wybór Roberta Prevosta oznacza także porażkę na konklawe opcji prochińskiej, do której należeli Pietro Parolin, Matteo Zuppi czy Luis Tagle. Wszyscy trzej należeli do zdecydowanych zwolenników tajnego porozumienia pomiędzy Stolicą Apostolską a Chinami, którego pozytywnych efektów dla Kościoła nigdy nie było nikomu dane zobaczyć. Za to widzieliśmy same pożytki dla Pekinu w postaci spacyfikowania katolickiego Kościoła podziemnego w Chinach i przejęcia władzy nad katolikami – także tej religijnej – przez politycznych nominatów partii komunistycznej. Trzeba mieć nadzieję, że w tym zakresie nastąpi uzdrowienie lub przynajmniej poprawa sytuacji.

Imię wielkiego poprzednika

Godny szacunku jest wybór imienia przez nowego papieża. Kardynał Prevost, zainteresowany sprawami społecznymi, także strukturalnym i globalnym ubóstwem, wydaje się nawiązywać do dzieła odnowy katolickiej nauki społecznej, którą podjął Leon XIII w XIX wieku. Leon XIII także reagował na problem strukturalnej nędzy, jaka dotykała wtedy robotników, a jednocześnie widział potrzebę odpowiedzi innej niż ta dana przez Karola Marksa.

Można mieć nadzieję, że mający doświadczenie w pracy z biednymi kard. Prevost będzie potrafił pójść za najlepszymi tropami z encyklik Benedykta XVI Caritas in veritate oraz Franciszka Laudato si’, wskazując Kościołowi i światu drogę do odrzucenia zaborczego modernizmu cywilizacyjnego. Ważne jednak w tym wszystkim jest, by ten modernizm nie był zastępowany jeszcze nowszymi ideologiami, ale prymatem Boga – czego domagał się w swojej encyklice Franciszek. Tego uwikłania sam papież z Argentyny, pomimo wartościowej teologii zawartej w jego encyklice, sam uniknąć nie potrafił.

Nowy papież, nowe nadzieje?

Wybór Roberta Prevosta na Stolicę Piotrową jako papieża Leona XIV zapowiada kontynuację pewnej wizji Kościoła, którą realizował papież Franciszek, ale nie wyklucza też znaczących korekt. Po pierwszym wystąpieniu stanowisko Leona XIV zdaje się, mocno osadzone religijnie, misyjne i – miejmy nadzieję – rzeczywiście nastawiona na słuchanie. Czy pontyfikat Leona XIV będzie obarczony ryzykiem dalszego rozmywania autorytetu religijnego, jeśli nie zostanie zakorzeniony w Tradycji i Magisterium? Oczywiście. Może się nawet zdarzyć, że łagodniej usposobiony od Franciszka papież Prevost będzie kolejnym turbopapieżem, który zechce wiarą i naszymi sumieniami rządzić, a nie ich strzec.

Na koniec dodam, że papież Leon XIV stoi przed heroicznym zadaniem utrzymania katolickiej jedności, która trzeszczy w szwach. Jak można być papieżem jedności – co już jest Leonowi prorokowane – w czasach, gdy w Kościele nie ma już faktycznie jednej religii, a nominalni katolicy wierzą wedle rozmaitych upodobań czy religijnych ideologii, często dalekich od prawdziwej religii? I jednocześnie te swoje upodobania chcą narzucać w Kościele wszystkim?

Pokusą dla „papieża jedności” może być zastąpienie myślenia i działania w kluczu rzeczywistej jedności kościelnej, polityczną równowagą – podobną do tej, jaką przez dekady wdrażano we wspólnocie anglikańskiej. Efekt jest znany: coraz wyraźniejsze rozchodzenie się poszczególnych wspólnot anglikańskich o innych preferencjach, innym podejściu do prawdy religijnej, sakramentów i zasadach moralnych. Oczywiście Kościół katolicki ma boską gwarancję trwałości, ale traktujmy jej magicznie, podział znów może przyjść.

Tomasz Rowiński

 

Artykuł Tomasz Rowiński: Leon XIV: Papież jedności czy turbopapież? pochodzi z serwisu PCH24.pl.