Ten kraj ostrzega ws. urządzenia, które tak lubią kierowcy w Polsce. Mandat może być ogromny

Wiadomo, że coraz więcej Polaków decyduje się na montaż kamer w swoich samochodach. I na naszych drogach zwykle nie ma z tym problemów, ale nie w każdym kraju jest to legalne. Łatwo można narazić się na wysoki mandat. W Polsce kierowcy często montują kamery na przedniej szybie, by w razie kolizji drogowej mieć zarejestrowany przebieg zdarzeń. Warto jednak pamiętać, że za granicą przepisy ws. wideorejestratorów nie są jednolite. W przypadku, gdy zatrzyma nas policja, może się okazać, że właśnie zaczynają się duże problemy. I na przykład w Portugalii wspomniane kamery samochodowe są zakazane. Ten kraj niedawno wydał ostrzeżenie dla podróżnych z Wielkiej Brytanii z przypomnieniem o zakazie. Nie bez powodu skierowano je właśnie do nich – jak zaznacza "Mirror", co roku Portugalię odwiedzają miliony Brytyjczyków. Ogromne mandaty za kamerę w aucie "Chociaż kamery samochodowe zainstalowało 32,7 miliona Brytyjczyków, te gadżety mogą wpędzić ich w kłopoty za granicą , gdzie niektóre kraje uważają je za poważne naruszenie prywatności" – czytamy. Takie złamanie przepisów może być bardzo kosztowne. Podkreślono, że mandaty w takich przypadkach przekraczają nawet... 21 tys. funtów. Czyli w przeliczeniu na polską walutę ponad 100 tys. zł. Oczywiście nie zawsze jest to ta kwota, jednak lepiej pamiętać, że takie są widełki. Warto zaznaczyć, że Portugalia nie jest odosobniona w tak restrykcyjnych obostrzeniach dotyczących kamer samochodowych. Jak pisaliśmy już w naTemat, przykra niespodzianka może zdarzyć się szczególnie w wakacje, kiedy ruszamy za granicę na przykład do Chorwacji. Gdzie trzeba uważać? W tym przypadku konkretnie w Austrii, bo tam obowiązuje zakaz używania wideorejestratora w aucie. Można o tym przeczytać m.in. na grupach zrzeszających turystów na Facebooku. W Austrii najlepiej zdemontować kamerkę z szyby, bo w przypadku policyjnej kontroli może nie pomóc tłumaczenie, że urządzenie było wyłączone. W najlepszym przypadku za używanie wideorejestratora w Austrii grozi mandat w wysokości kilkuset euro. W najgorszym – w razie recydywy – nawet... 25 tys. euro.

Maj 11, 2025 - 08:57
 0
Ten kraj ostrzega ws. urządzenia, które tak lubią kierowcy w Polsce. Mandat może być ogromny
Wiadomo, że coraz więcej Polaków decyduje się na montaż kamer w swoich samochodach. I na naszych drogach zwykle nie ma z tym problemów, ale nie w każdym kraju jest to legalne. Łatwo można narazić się na wysoki mandat. W Polsce kierowcy często montują kamery na przedniej szybie, by w razie kolizji drogowej mieć zarejestrowany przebieg zdarzeń. Warto jednak pamiętać, że za granicą przepisy ws. wideorejestratorów nie są jednolite. W przypadku, gdy zatrzyma nas policja, może się okazać, że właśnie zaczynają się duże problemy. I na przykład w Portugalii wspomniane kamery samochodowe są zakazane. Ten kraj niedawno wydał ostrzeżenie dla podróżnych z Wielkiej Brytanii z przypomnieniem o zakazie. Nie bez powodu skierowano je właśnie do nich – jak zaznacza "Mirror", co roku Portugalię odwiedzają miliony Brytyjczyków. Ogromne mandaty za kamerę w aucie "Chociaż kamery samochodowe zainstalowało 32,7 miliona Brytyjczyków, te gadżety mogą wpędzić ich w kłopoty za granicą , gdzie niektóre kraje uważają je za poważne naruszenie prywatności" – czytamy. Takie złamanie przepisów może być bardzo kosztowne. Podkreślono, że mandaty w takich przypadkach przekraczają nawet... 21 tys. funtów. Czyli w przeliczeniu na polską walutę ponad 100 tys. zł. Oczywiście nie zawsze jest to ta kwota, jednak lepiej pamiętać, że takie są widełki. Warto zaznaczyć, że Portugalia nie jest odosobniona w tak restrykcyjnych obostrzeniach dotyczących kamer samochodowych. Jak pisaliśmy już w naTemat, przykra niespodzianka może zdarzyć się szczególnie w wakacje, kiedy ruszamy za granicę na przykład do Chorwacji. Gdzie trzeba uważać? W tym przypadku konkretnie w Austrii, bo tam obowiązuje zakaz używania wideorejestratora w aucie. Można o tym przeczytać m.in. na grupach zrzeszających turystów na Facebooku. W Austrii najlepiej zdemontować kamerkę z szyby, bo w przypadku policyjnej kontroli może nie pomóc tłumaczenie, że urządzenie było wyłączone. W najlepszym przypadku za używanie wideorejestratora w Austrii grozi mandat w wysokości kilkuset euro. W najgorszym – w razie recydywy – nawet... 25 tys. euro.