
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Karol Nawrocki jako szef IPN, miał ukrywać w swoich publikacjach niewygodne fakty dotyczące posła PiS Leonarda Krasulskiego. Nie zająknął się nawet o tym, że ulubieniec Kaczyńskiego był w ZMS, wojsku czy ukradł beczkę spirytusu z jednostki wojskowej.
Leonard Krasulski to poseł PiS z Elbląga, zasiadający w Sejmie już szóstą kadencję. Jarosław Kaczyński, prezes tej partii nie kryje, że ma do Krasulskiego szczególny stosunek. Poseł zawsze może liczyć na wysokie, "biorące" miejsce na liście. Ma też dostęp do ucha prezesa, siedzi w Sejmie tuż za nim.
Sam Kaczyński mówił już kilka razy, że na starość mógłby osiąść w Elblągu, był już zresztą kiedyś senatorem reprezentującym to miasto. Z kolei Krasulski jest dość często krytykowany: jego poselska aktywność jest minimalna. Wielu mówi o Krasulskim jako "maszynce do głosowania".
Sporo osób określa go też mianem "łupieżowego": kamery przyłapały go na tym, jak z pełnym zaangażowaniem strzepuje jakieś paprochy z marynarki Jarosława Kaczyńskiego.
Kaczyński przyjaźni się z Krasulskim mimo jego kontrowersyjnej przeszłości. Krasulski był żołnierzem zawodowym w latach 1971-76. Z wojska wyleciał za kradzież spirytusu, wcześniej zdegradowano go do stopnia szeregowca.
Jak pisze "Wyborcza", Karol Nawrocki w swoich książkach opisywał rozwój "Solidarności" w Elblągu. Dziwnym trafem pomijał jednak niektóre fakty z życia Krasulskiego. Nie pisał o tym, że obecny poseł PiS należał do Związku Młodzieży Socjalistycznej, ani o tym, że uważany był tam za "ideowo-politycznie mocno zaangażowanego".
Sam Krasulski twierdził wcześniej, że opuścił wojsko z powodów ideologicznych. Ale już kilka lat temu "Fakt" ustalił, że wyleciał z armii m.in. za kradzież 20 litrów spirytusu. W jego oficjalnym życiorysie zawsze była kilkuletnia przerwa. Okazuje się, że Krasulski pod koniec lat 60. trafił do wojska, a w latach 1971-76 był żołnierzem zawodowym.
Jak pisał "Fakt", Krasulski miał jako żołnierz służyć oddziale biorącym udział w pacyfikacji robotników w grudniu 1970 r. Poseł PiS twierdził, że odmówił wzięcia udziału w akcji. Nie ma na to jednak żadnych dowodów.
Takich informacji nie znajdziemy też w publikacjach Nawrockiego. Opisana jest jego działalność w "Solidarności" od roku 1980. Szef IPN pisze o tym, jak Krasulski zakładał "Solidarność" w elbląskim browarze (był tam rozwozicielem napojów).
Nawrocki pisze o tym, jak Krasulski pomagał w kampanii Jarosława Kaczyńskiego, który w 1989 r. z Elbląga kandydował do Senatu. Ale, jak wynika z analizy dziennikarzy "Wyborczej", szef IPN nie pisał o niewygodnej przeszłości Krasulskiego, niejako "pudrując" jego życiorys.