Proboszcz parafii w Szczawnie-Zdroju kupił działki pod budowę kościoła i z dnia na dzień zagrodził sąsiadom jedyną drogę, która prowadziła do ich posesji
Jak jest to niebezpieczne, przekonali się, gdy jeden z mieszkańców dostał zawału serca i upadł na suszarkę z praniem. Ta przewróciła się na piecyk. Wybuchł pożar. Straż próbowała dojechać prowizoryczną drogą, ale ta zaczęła się zapadać. Ogień strażacy gasili więc z głównej drogi, odległej o kilkanaście metrów od budynku.
Ksiądz decyzję tłumaczył: skoro nie chodzą do kościoła, nie przyjmują kolędy, to po uświęconej ziemi nie będą chodzić
Jak jest to niebezpieczne, przekonali się, gdy jeden z mieszkańców dostał zawału serca i upadł na suszarkę z praniem. Ta przewróciła się na piecyk. Wybuchł pożar. Straż próbowała dojechać prowizoryczną drogą, ale ta zaczęła się zapadać. Ogień strażacy gasili więc z głównej drogi, odległej o kilkanaście metrów od budynku.
Ksiądz decyzję tłumaczył: skoro nie chodzą do kościoła, nie przyjmują kolędy, to po uświęconej ziemi nie będą chodzić