
W sobotę Daniel Dymiński – ojciec Krzysztofa Dymińskiego, który od dwóch lat bezskutecznie poszukuje swojego zaginionego syna – odnalazł w Wiśle ludzkie szczątki. To jego kolejne tragiczne odkrycie.
Daniel Dymiński odnalazł ciało w Wiśle w miejscowości Jabłonna w powiecie legionowskim około godziny 15. Poinformował o tym na Facebooku.
"Dziś Wielka Sobota. Ustaliliśmy, że popływam, bo miałem jakieś przeczucie, potrzebę wypłynięcia. Sprawdzam miejsca, które wcześniej typujemy. Po chwili znalazłem człowieka, ale to nie Krzysztof. Niech jego rodzina zazna spokoju" – napisał ojciec Krzysztofa Dymińskiego.
Jak informuje TVN24, na miejsce przybyły służby. – Około godziny 15.30 spacerowicz zauważył w rzece ciało. Po przybyciu na miejsce policjanci przy wsparciu Państwowej Straży Pożarnej wyłowili na brzeg zwłoki mężczyzny w wieku około 45 lat w znacznym stanie rozkładu – powiedział aspirant Kamil Sobótka z KSP w rozmowie z portalem.
TVN Warszawa potwierdziło również, że wspomnianym "spacerowiczem" był właśnie Daniel Dymiński.
Ojciec Krzysztofa Dymińskiego cały czas szuka syna
Krzysztof Dymiński zaginął 27 maja ubiegłego roku. Nastolatek uciekł z domu w miejscowości Pogroszew Kolonia (gmina Ożarów Mazowiecki) przed czwartą rano i pojechał autobusem do Warszawy. W stolicy miał przemieszczać się w stronę parku Traugutta, gdzie ślad się po nim urwał.
Rodzina zaginionego, wspierana przez wolontariuszy i osoby dobrej woli, prowadzi cały czas intensywne poszukiwania, przeszukując brzegi Wisły i innych rzek z wykorzystaniem drona, sonaru oraz innych urządzeń. Ojciec Krzysztofa regularnie podejmuje akcje w terenie, uruchomiono też publiczną zbiórkę, dzięki której zakupiono łódź z silnikiem do działań poszukiwawczych. Swoją pracą Dymiński obejmuje także inne rodziny, które szukają bliskich.
Jak przypomina "Fakt", w marcu tego roku, podczas działań na rzece San w województwie podkarpackim, Dymiński odnalazł ciało 23-letniej kobiety, która zaginęła kilka miesięcy wcześniej.
Z kolei w ubiegłym roku dwukrotnie natrafił na szczątki ludzkie w Wiśle. W marcu 2024 roku odkrył ciało w okolicach warszawskiej Białołęki, a w sierpniu – czaszkę, która, jak później ustalono, należała do 50-letniego mężczyzny i mogła znajdować się w wodzie nawet od 70 lat.