Nowe przepisy! Ma być rewolucja. Kierowcy będą płacili, posypią się mandaty i punkty karne

Ministerstwo Infrastruktury zapowiada gruntowną reformę przepisów dotyczących fotoradarów i systemu egzekwowania mandatów za przekroczenie prędkości. Obecnie ściągalność kar wystawianych na podstawie zdjęć z urządzeń rejestrujących wynosi jedynie 50-60 procent. Nowe przepisy mają sprawić, że ten wskaźnik wzrośnie niemal do 100 procent. Kontrowersje budzi propozycja odwrócenia ciężaru dowodu, która mogłaby spowodować, że to właściciel pojazdu automatycznie […] Artykuł Nowe przepisy! Ma być rewolucja. Kierowcy będą płacili, posypią się mandaty i punkty karne pochodzi z serwisu Warszawa W Pigułce.

Kwi 7, 2025 - 03:44
 0
Nowe przepisy! Ma być rewolucja. Kierowcy będą płacili, posypią się mandaty i punkty karne

Ministerstwo Infrastruktury zapowiada gruntowną reformę przepisów dotyczących fotoradarów i systemu egzekwowania mandatów za przekroczenie prędkości. Obecnie ściągalność kar wystawianych na podstawie zdjęć z urządzeń rejestrujących wynosi jedynie 50-60 procent. Nowe przepisy mają sprawić, że ten wskaźnik wzrośnie niemal do 100 procent. Kontrowersje budzi propozycja odwrócenia ciężaru dowodu, która mogłaby spowodować, że to właściciel pojazdu automatycznie odpowiadałby za wykroczenie, nawet jeśli sam nie siedział za kierownicą.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Mandaty z fotoradarów – dlaczego kierowcy unikają kar?

System automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym (CANARD) od lat odgrywa kluczową rolę w egzekwowaniu przestrzegania ograniczeń prędkości. Fotoradary, odcinkowy pomiar prędkości i kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle pozwalają na skuteczne identyfikowanie wykroczeń, jednak problem pojawia się na etapie egzekucji mandatów.

Obecnie właściciel pojazdu, który otrzyma zdjęcie z fotoradaru, ma możliwość odmowy wskazania kierowcy. W wielu przypadkach oznacza to uniknięcie konsekwencji, gdyż procedura dochodzenia do faktycznego sprawcy wykroczenia jest skomplikowana i czasochłonna. W efekcie, zgodnie z danymi Ministerstwa Infrastruktury, tylko połowa mandatów jest faktycznie opłacana.

Według wiceministra infrastruktury Stanisława Bukowca, sytuacja ta osłabia skuteczność systemu karania kierowców łamiących przepisy. Podczas inauguracji kampanii „Zwolnij, bo się przejedziesz”, urzędnicy resortu przedstawili rozwiązanie, które może całkowicie zmienić dotychczasowy system.

Rewolucyjna zmiana: winny domyślnie właściciel pojazdu

Najbardziej radykalnym pomysłem jest odwrócenie ciężaru dowodu. Nowe przepisy miałyby zakładać, że to właściciel pojazdu zawsze odpowiada za wykroczenie, o ile nie przedstawi jednoznacznego dowodu, że za kierownicą siedziała inna osoba. W praktyce oznaczałoby to, że każdy, kto nie wskaże sprawcy, automatycznie ponosi konsekwencje – łącznie z punktami karnymi.

Takie rozwiązanie miałoby drastycznie zwiększyć skuteczność systemu, eliminując możliwość unikania odpowiedzialności za mandaty. Zwolennicy zmian argumentują, że podobne regulacje obowiązują już w niektórych krajach Europy, m.in. we Francji i w Niemczech, gdzie skuteczność egzekwowania mandatów sięga 95 procent.

Jednak pomysł budzi ogromne kontrowersje. Krytycy wskazują, że wprowadzenie takich przepisów byłoby sprzeczne z fundamentalną zasadą domniemania niewinności, obowiązującą w polskim prawie. Ponadto w praktyce mogłoby to prowadzić do wielu absurdalnych sytuacji – na przykład właściciele firm leasingowych czy jednoosobowych działalności gospodarczych mogliby ponosić odpowiedzialność za wykroczenia, których faktycznie nie popełnili.

Problematyczne kwestie dla przedsiębiorców i leasingobiorców

Jednym z głównych wyzwań związanych z proponowaną reformą jest kwestia pojazdów firmowych oraz leasingowanych. W wielu firmach, zwłaszcza transportowych i kurierskich, samochody są używane przez różnych kierowców, często zmieniających się w ciągu dnia. W praktyce trudno byłoby udowodnić, kto faktycznie prowadził pojazd w momencie zarejestrowanego wykroczenia.

Firmy leasingowe również mogą mieć poważne problemy z nowymi regulacjami. Obecnie to leasingodawca jest formalnym właścicielem pojazdu, a w przypadku nowego prawa to na niego spadałaby domyślna odpowiedzialność za każde wykroczenie. Oznaczałoby to konieczność wprowadzenia nowych procedur przekazywania informacji o użytkownikach pojazdów oraz dodatkowych obowiązków administracyjnych.

Czy nowe przepisy wpłyną na bezpieczeństwo na drogach?

Ministerstwo Infrastruktury podkreśla, że głównym celem reformy nie jest zwiększenie wpływów do budżetu, lecz poprawa bezpieczeństwa. Nadmierna prędkość pozostaje jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych w Polsce. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2024 roku blisko 30 procent wszystkich wypadków spowodowanych było przez przekroczenie dozwolonej prędkości.

Resort argumentuje, że poczucie nieuchronności kary jest jednym z kluczowych czynników wpływających na przestrzeganie przepisów. Jeśli kierowcy będą mieli świadomość, że mandat zostanie na pewno wyegzekwowany, a unikanie odpowiedzialności nie będzie możliwe, liczba przypadków łamania ograniczeń prędkości może się znacząco zmniejszyć.

Kiedy nowe przepisy mogą wejść w życie?

Na ten moment Ministerstwo Infrastruktury nie przedstawiło konkretnego harmonogramu wdrażania reformy. Wiceminister Bukowiec zapowiedział, że propozycje zostaną poddane szerokim konsultacjom społecznym, zanim trafią do Sejmu jako projekt ustawy.

Nie jest również jasne, czy kontrowersyjny pomysł odwrócenia ciężaru dowodu zostanie ostatecznie przyjęty. Możliwe, że resort zdecyduje się na łagodniejszą wersję przepisów, np. zwiększenie sankcji za brak wskazania kierowcy bez automatycznego przypisywania winy właścicielowi pojazdu.

Co dalej?

Przedstawione propozycje są jednymi z najbardziej radykalnych zmian w systemie egzekwowania mandatów drogowych w Polsce. Jeśli zostaną wdrożone w pełnym zakresie, mogą znacząco zwiększyć skuteczność działania fotoradarów i przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na drogach.

Z drugiej strony, wprowadzenie zasady domniemanej winy właściciela pojazdu może budzić poważne wątpliwości natury prawnej i praktycznej. Kluczowe będzie znalezienie kompromisu, który z jednej strony zwiększy skuteczność egzekwowania kar, a z drugiej nie naruszy podstawowych zasad sprawiedliwości i odpowiedzialności indywidualnej.

Czy polscy kierowcy rzeczywiście muszą się przygotować na nowe, bardziej restrykcyjne przepisy? Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższych miesiącach, gdy rząd przedstawi finalny projekt reformy.

Artykuł Nowe przepisy! Ma być rewolucja. Kierowcy będą płacili, posypią się mandaty i punkty karne pochodzi z serwisu Warszawa W Pigułce.