Lepiej sprawdź, czy ktoś nie kupił samochodu na Twoje dane…
“Kradzież tożsamości” to nie tylko wzięcie legendarnej pożyczki na Twoje dane. To może być także inna, równie bolesna dla Ciebie czynność, jak np. kupienie samochodu na Twoje dane. O tym, że masz samochód dowiesz się dopiero z wezwania do zapłaty na prawie 10 000 złotych. Za co? Za brak opłacenia ubezpieczenia OC. Zanim na dobre […]

“Kradzież tożsamości” to nie tylko wzięcie legendarnej pożyczki na Twoje dane. To może być także inna, równie bolesna dla Ciebie czynność, jak np. kupienie samochodu na Twoje dane. O tym, że masz samochód dowiesz się dopiero z wezwania do zapłaty na prawie 10 000 złotych. Za co? Za brak opłacenia ubezpieczenia OC.
Zanim na dobre zaczniemy ten artykuł, trzeba to napisać wprost: temat kradzieży tożsamości w Polsce jest naprawdę dotkliwy. Przestępstwa tego typu są wyniszczające psychicznie dla ofiar, ponieważ towarzyszy im poczucie utraty kontroli nad własnym życiem. Oto ktoś chodzi w Twoim imieniu po mieście i załatwia różne sprawy jako Ty, a Ty otrzymujesz po czasie pisma z żądaniami zapłaty albo opisami innych problemów. Co gorsza, dla organów ścigania nie są to sprawy tak poważne jak pobicia czy kradzieże. Dlatego ofiary często słyszą, że albo “nic się nie stało” albo wręcz wmawia im się, że to one są oszustami i celowo mataczą aby uniknąć odpowiedzialności. To jest druzgocące.
Po co ktoś miałby kupować samochód na moje dane?
Po to, żeby nie płacić za niego OC. Co tam mówicie? Że ciężko cokolwiek będzie takiemu oszustowi zrobić z samochodem, który nie ma opłaconego OC? Że nawet go nie zarejestruje? Nie musi. Bo on go od razu sprzeda na części i na tym zarobi. Dlaczego coraz większej liczbie cwaniaczków taki numer coraz częściej się udaje? To dobre pytanie… a odpowiedź jest dość smutna.
Choć mamy już w Polsce takie środki obrony jak np. zastrzeganie numeru PESEL czy możliwość sprawdzenia się w różnych rejestrach, które mogą ujawnić, że ktoś posłużył się naszymi danymi, to wciąż nie ma możliwości 100% ochrony naszej tożsamości przed kradzieżą. Słabe punkty pojawiają się tam, gdzie funkcjonują procedury “papierowe” z dodatkowymi proceduralnymi opóźnieniami. A takim procesem jest właśnie kupno i sprzedaż samochodu.
Dlatego ktoś może bezkarnie kupić auto na Twoje dane i nie opłacić OC. Ty, prędzej czy później, otrzymasz wezwanie do zapłaty kary za brak OC. Taka kara wynosi:
- 9330 zł , jeśli przerwa w ubezpieczeniu była dłuższa niż 14 dni. Ta kara jest obliczana jako dwukrotność minimalnego wynagrodzenia za pracę.
- 4670 zł (czyli 50% tej pełnej) jeśli przerwa w ubezpieczeniu wynosiła od 4 do 14 dni,
- 1870 zł (czyli 20% tej pełnej) jeśli przerwa w ubezpieczeniu wynosiła do 3 dni.
Stawki za motocykle są niższe, a za ciężarówki wyższe. Szczegóły w tym dokumencie.
Ściąganiem tych pieniędzy zajmuje się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Jak wynika z raportu UFG za rok 2023 wezwania do uiszczenia tych opłat wysłano do ponad 348 000 osób w roku 2023. Część z tych osób to zwykli ludzie, którzy po prostu byli błędnie przekonani o tym, że za nieużywany złom nie trzeba płacić ubezpieczenia. Ale część, to niestety osoby, których danymi ktoś się posłużył bez ich wiedzy.
Przykładowe przestępstwa
Dwie stacje telewizyjne — Polsat i TVN — opublikowały w ostatnim czasie reportaże na temat takich osób. Pierwszy przypadek (opisany w “Interwencji” Polsatu) to pan Mariusz, mężczyzna z Piotrkowa Trybunalskiego, który co kilka dni dostaje wezwania w sprawie rzekomo swoich samochodów. Istotne fakty w sprawie:
- wszystko zaczęło się po tym, jak mężczyzna sprzedał swój stary samochód;
- jego dane wykorzystano następnie przy transakcjach zakupu kilkudziesięciu pojazdów;
- wszystkie samochody są już wyrejestrowane i zezłomowane;
- zgłosił sprawę na Policję, był wielokrotnie przesłuchiwany (ale trudno powiedzieć, czy przesłuchano sprzedających);
- organy ścigania prowadzą śledztwo i niewiele z niego wynika;
- do sprawy włączyła się skarbówka, która dodatkowo żąda podatku od umów kupna-sprzedaży.
Prawdopodobnie z pojazdów nabytych na dane pana Mariusza od razu są wymontowywane wartościowe części a reszta trafia na złom. Osoby stojące za tym procederem unikają płacenia za OC z własnej kieszeni. Pan Mariusz nauczył się już hurtowo wysyłać do UFG pisma z oświadczeniami, że dany pojazd nie należy do niego.
Drugi przypadek (z “Uwagi” TVN) to 45-letnia kobieta, która nigdy nie miała ani samochodu ani nawet prawa jazdy (!). Nagle stała się “właścicielką” 19 pojazdów. Co ciekawe, w tym przypadku policjanci nawet mieli ponoć sugerować kobiecie, że widocznie ta kupiła pojazdy tylko tego nie pamięta…
Istotne fakty:
- pobrano podpis Pani Moniki do analizy grafologicznej, ale nigdy tej analizy nie zlecono;
- kobieta sama dotarła do kilku sfałszowanych umów;
- postępowanie w sprawie kradzieży tożsamości było umarzane;
- policja nie przepytała sprzedawców aut,
- ale zrobili to reporterzy i tropy zaprowadziły ich do jednej i tej samej firmy skupującej zużyte auta (policja nie doszła do tego etapu).
Teraz z pewnością zadajecie sobie dwa pytania:
Czy da się tego uniknąć?
Czy mogę ustalić jakie pojazdy posiadam zanim napisze do mnie UFG i zażąda opłaty za przerwę w OC?
Rzetelna odpowiedź na te pytania wymaga kilku wyjaśnień…
Co się dzieje z danymi przy kupnie-sprzedaży samochodu?
Wyjaśnijmy najpierw (na przykładzie) jak wygląda procedura kupna/sprzedaży samochodu. Załóżmy, że Janusz sprzedaje auto Grażynie. Spotykają się, dobijają targu, podpisują umowę kupna i sprzedaży. W tej umowie znajdują się dane osobowe Janusza i Grażyny – imiona, nazwiska, adresy, PESELE. Często są tam również numery dowodów osobistych, ale to wcale nie jest konieczne aby umowa była wiążąca!
Następnie Janusz (zbywca pojazdu) musi zrobić 3 rzeczy:
- zgłosić sprzedaż do wydziału komunikacji (w ciągu 30 dni),
- poinformować o sprzedaży firmę ubezpieczeniową,
- zapłacić podatek, jeżeli samochód został sprzedany przed upływem 6 miesięcy od dnia zakupu.
Skupmy się teraz na pierwszym i drugim punkcie, bo to na tym etapie Janusz może wprowadzić w proces kupna-sprzedaży Wasze dane.
- Do wydziału komunikacji sprzedaż samochodu można zgłosić nawet pocztą, dołączając kopię umowy kupna/sprzedaży. Dzięki temu urząd komunikacji dowie się, że auto zmieniło właściciela. Jeśli Janusz nie zgłosi sprzedaży pojazdu to formalnie pojazd będzie ciągle do niego należał i będzie on za niego odpowiedzialny. A tego żaden sprzedający nie chce, więc dane Grażyny trafią do urzędu.
- Do firmy ubezpieczeniowej sprzedaż można zgłosić nawet przez formularz online, dołączając m.in. kopię umowy i podając dane na temat pojazdu i sprzedaży. Po takim zgłoszeniu dokonanym przez Janusza nabywca (czyli Grażyna) staje się stroną umowy ubezpieczenia i korzysta z ubezpieczenia do końca okresu obowiązywania bieżącej umowy. Tutaj ważny szczegół — jeśli Grażyna skorzysta z ubezpieczenia, które miał Janusz to umowa na OC nie przedłuży się automatycznie (jest to jedna z niewielu sytuacji, kiedy OC nie przedłuża się automatycznie). Czyli po zgłoszeniu Janusza, Grażyna korzysta z ubezpieczenia do pewnego momentu, a potem to ona musi sobie sama nowe ubezpieczenie OC wykupić.
Z kolei Grażyna (nabywca) musi zrobić trzy rzeczy:
- zarejestrować pojazd na siebie (w ciągu 30 dni),
- zapłacić podatek PCC (i wypełnić deklarację PCC-3 w ciagu 14 dni),
- zapewnić ciągłość ubezpieczenia OC.
Grażyna może skorzystać z wykupionej wcześniej przez Janusza umowy ubezpieczenia na pojazd, ale musi pamiętać, żeby po jej wygaśnięciu wykupić nową polisę. Tutaj powstaje ryzyko zapłacenia kary za brak OC, ale ciężko aby w naszym scenariuszu Grażyna nie była świadoma nabycia pojazdu.
Cały proces jednak mocno się skomplikuje, jeśli Grażyna tak naprawdę okażę się Bożeną. Bardzo złą Bożeną, która Januszowi podczas zakupu przedstawi się jako Grażyna. Rozważmy ten scenariusz bardziej szczegółowo.
Gdzie jest miejsce na oszustwo?
Jeśli Janusz otrzyma od Bożeny dane Grażyny, to:
- Janusz zgłosi sprzedaż do urzędu i ubezpieczyciela podając tam dane niczego nieświadomej Grażyny
- Grażyna stanie się właścicielką pojazdu i stroną umowy ubezpieczenia OC.
- Bożena może zrobić z samochodem co chce i nie musi się przejmować jego polisą OC. Gdy ta wygaśnie, UFG ustali Grażynę jako posiadacza poprzedniej polisy i/albo właściciela pojazdu. UFG zwróci się zatem do Grażyny o zapłacenie prawie 10 tys. złotych kary.
- Janusz zawsze może powiedzieć i policji i dziennikarzom, że nie wiedział czy kobieta, której sprzedawał samochód to naprawdę Grażyna, bo jej nie legitymował, nie miał takiego obowiązku. Po prostu podpisał umowę, którą mu podsunięto i dostał tyle kasy ile mu obiecano. Jego przecież nikt nie oszukał. I jakie to w ogóle ma znaczenie dla niego, komu samochód sprzedał?
Wydaje się, że gdzieś w tym procesie zmiany właściciela, nowa osoba powinna dostać z urzędu albo od ubezpieczyciela jakieś potwierdzenie. Idealnie na długo przed tym, zanim skontaktuje się z nią UFG. Teoretycznie, to byłoby możliwe, ale… witajcie w zinformatyzowanej Polsce wielu systemów!
Kiedy w CEPIK zmienia się właściciel?
Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców (tzw. CEPiK) to system, który teoretycznie powinien mieć wszystkie aktualne dane. Ale zastanówmy się co w sytuacji, jeśli Janusz sprzedał auto i zgłosił sprzedaż, ale (niczego nieświadoma) Grażyna jeszcze nie zarejestrowała pojazdu po swojej stronie (bo przecież nie wie, że go nabyła)? Kto jest właścicielem według CEPIK? Jeszcze Janusz czy już Grażyna?
Albo — choć to ma mniejsze znaczenie dla oszustwa które opisujemy — co by było, gdyby Janusz nie zgłosił sprzedaży w ogóle, bo sobie zapomniał, a Grażyna już zarejestrowałaby auto na siebie. Spytaliśmy o to Ministerstwo Cyfryzacji. Oto odpowiedź jaką otrzymaliśmy.
Informacja o zmianie własności pojazdu oraz nowym właścicielu jest przekazywana do CEPiK na podstawie zgłoszenia sprzedaży lub w procesie przerejestrowania pojazdu (w zależności od tego, co nastąpi wcześniej). W przypadku, kiedy zbywca i nabywca podpisują umowę i żaden z nich nie zgłasza tego faktu (nie wywiązuje się z ustawowego obowiązku zgłoszenia zbycia lub rejestracji), system nie ma danych, na podstawie których mógłby odnotować brak zgłoszenia. W przypadku jednak, gdy zbywca zgłosi zbycie albo nabywca dokona rejestracji pojazdu – nawet jeśli druga strona nie wywiąże się z obowiązku – CEPiK identyfikuje ten fakt. Każdy zidentyfikowany przypadek wskazywany jest w raportach generowanych przez CEPiK. Trafiają one do organów rejestrujących, które wspierają prowadzenie postępowań w sprawie nakładania na obywateli/podmioty kar z tytułu niedopełnienia obowiązku zgłoszenia zbycia lub rejestracji pojazdu w ustawowym terminie 30 dni.
Dane przekazywane do CEPiK przez podmioty zobowiązane (w tym przypadku starostwa) są widoczne w systemie bezpośrednio po ich wprowadzeniu (komunikacja synchroniczna). W przypadku zgłoszenia zbycia w urzędzie i przyjęcia go przez urzędnika obsługującego system – dane w systemie CEPiK są widoczne od razu. Jeśli zbycie zgłaszane jest przez internet za pomocą e-usługi, zgłoszenie takie wymaga pobrania przez operatora w urzędzie i wprowadzenia odpowiednich danych do CEPiK. W takim przypadku czas pomiędzy zgłoszeniem zbycia za pomocą e-usługi a uwidocznieniem efektu zgłoszenia w CEPiK zależy od szybkości podjęcia zgłoszenia w urzędzie.
Czyli jeśli Janusz zgłosi sprzedaż auta (niczego nieświadomej) Grażynie w urzędzie, to Grażyna staje się właścicielem wedle CEPIK. Jednym słowem naprawdę można kogoś zrobić właścicielem pojazdu bez jego wiedzy. Na tej samej zasadzie Janusz może też zgłosić sprzedaż samochodu swojemu ubezpieczycielowi — po prostu wskazując Grażynę, jako nowego właściciela. I wtedy Grażyna stanie się również stroną umowy ubezpieczenia OC zupełnie o tym nie wiedząc.
Czy posiadasz jakieś samochody-widmo?
Każdy z nas może sprawdzić czy w CEPiK istnieją jakieś jego pojazdy i można to zrobić w usłudze Mój pojazd.
Ale jak już wyżej wytłumaczyliśmy, niezależnie od tego co widzisz w bazie CEPIK, wciąż możesz być także stroną umowy na ubezpieczenie pojazdu (nawet jeśli nie jesteś właścicielem danego pojazdu!). Dlatego musisz jeszcze dokonać sprawdzenia na Portalu UFG. Można się do niego zalogować podpisem zaufanym. Wybierz typ konta (np. “osoba prywatna”) a zobaczysz to, co poniżej. Zwróć uwagę na zakładki “dostałem wezwanie za brak OC” oraz “Twoje ubezpieczenia AC i OC“.
Tu nasuwa się pytanie: czy UFG nie mógłby wychwycić niezgodności pomiędzy danymi w CEPiK a danymi pochodzącymi od ubezpieczycieli? Okazuje się, że owszem, może, ale …same niezgodności nie muszą świadczyć o oszustwie.
Rozmawialiśmy o tego typu anomaliach z rzecznikiem prasowym UFG Damianem Ziąberem. Otrzymaliśmy obszerne odpowiedzi skonsultowane dodatkowo ze specjalistami UFG. Pan Damian już na początku rozmowy uprzedził nas, że w tym kontekście można mówić o dwóch problemach:
- kradzież tożsamości w celu nabycia pojazdu oraz,
- kradzież tożsamości w celu zawarcia umowy ubezpieczenia OC komunikacyjnego.
Fundusz jest administratorem otrzymanych od ubezpieczycieli danych dotyczących umów ubezpieczenia OC, a nie bazy umów sprzedaży pojazdów — podkreśla Damian Ziąber
Jak wyjaśnił nam Damian Ziąber, UFG ustala właściciela pojazdu na podstawie kilku źródeł.
— Fundusz opiera się na (…) danych od ubezpieczycieli (zawartych w umowach ubezpieczenia), CEPiK, informacji przekazywanych przez organy zobowiązane i uprawnione do kontroli spełnienia obowiązku posiadania ważnego OC (np. Policja, ITD, organy rejestrowe – wydziały komunikacji). Co do informacji z polis, to ubezpieczyciele przekazują takie informacje (w tym dane posiadacza pojazdu i/lub osoby ubezpieczającej pojazd) do bazy UFG. Fundusz nie ma wglądu do umów sprzedaży, póki nie okaże się, że w jakiejś sprawie zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Dodatkowo – samo podanie danych innych niż dane w CEPiK przez kogoś, kto zawiera umowę ubezpieczenia nie oznacza bezprawnego użycia danych, ani nie czyni umowy nieważną. Umowę ubezpieczenia OC komunikacyjnego może zawrzeć przecież inna osoba niż posiadacz/właściciel pojazdu. Pamiętajmy, że dane w rejestrach są aktualizowane, ale między tymi aktualizacjami może zdarzyć się, że pojazd zostanie sprzedany po raz kolejny, co nie zostanie odnotowane w danym rejestrze – mówił Damian Ziąber.
CEPIK jest dla Funduszu jednym z podstawowych źródeł informacji. Jeśli ktoś figuruje w nim jako właściciel pojazdu to UFG nie może zakładać, że CEPIK się myli (chociaż my już wiemy przecież, że ktoś może tam łatwo wprowadzić dane niczego nieświadomej osoby). Poza tym…
— Zdarza się, że zbywcy pojazdów często nie zgłaszają faktu ich zbycia. Z kolei nabywcy z różną skrupulatnością podchodzą do obowiązku „przerejestrowania” pojazdu w określonym terminie (30 dni od daty nabycia pojazdu). Jeśli z kolei widzimy, że dane właściciela z polisy są zgodne z danymi właściciela w CEPiK, to nie mamy na tym etapie podstaw do kwestionowania prawdziwości informacji z rejestru. Dlatego w przypadku, kiedy widzimy brak ubezpieczenia, kierujemy pismo, w którym najpierw pytamy, czy dana osoba jest właścicielem pojazdu i czy ciąży na niej obowiązek zachowania ciągłości ubezpieczenia OC komunikacyjnego oraz prosimy o nadesłanie stosownych dokumentów, a także informujemy o odpowiedzialności finansowej w razie niespełnienia tego obowiązku — dodaje rzecznik UFG.
Jak się bronić przed tym oszustwem?
Z punktu widzenia UFG cały mechanizm działa tak:
- Fundusz identyfikuje brak bądź przerwę w ubezpieczeniu OC.
- Fundusz sprawdza dane posiadacza i pojazdu w różnych rejestrach.
- Informacja w CEPiK sprawia, że trzeba spytać osobę o spełnienie obowiązku zachowania ciągłości ubezpieczenia OC.
- Do posiadacza trafia pismo z prośbą o udzielenie informacji nt. ubezpieczenia i samego pojazdu oraz adnotacją, że brak ubezpieczenia i uiszczenia opłaty może oznaczać windykację tej należności w trybie egzekucji administracyjnej.
- Dopiero po reakcji adresata na pismo podejmowane są dalsze kroki.
Powtórzmy. Jeśli UFG stwierdzi, że jakiś wasz pojazd nie miał ciągłości w OC to wysyła pismo do Was (czyli do osoby, która figuruje w CEPIK jako właściciel pojazdu). UFG pyta w tym piśmie czy faktycznie jesteście właścicielem/właścicielką pojazdu. Wspomniane pismo wysyłane jest listem poleconym. Podkreślmy to. LISTEM. POLECONYM! Nie SMS-em, nie mailem. Według Damiana Ziąbera adresat ma możliwość wyjaśnienia sprawy bez ponoszenia kosztów. Jeżeli twierdzi, że zachodzi podejrzenie popełnienie przestępstwa i zgłosił to organom ścigania, to Fundusz zawiesza postępowanie na podstawie potwierdzenia takiego zgłoszenia.
Czy ktoś sprawdza co jest w tych umowach?
Czytając ten artykuł możesz odnieść wrażenie, że cała procedura kupna i sprzedaży pojazdów jest wręcz stworzona do tego, aby generować błędy w rejestrach. Na kluczowe czynności strony umowy mają dość dużo czasu. Wiele czynności potwierdza się łatwym do wytworzenia papierkiem, jakim jest umowa kupna i sprzedaży — a danych nabywcy na tym dokumencie nikt nigdzie nie weryfikuje. Czy ktoś jest w stanie wychwycić ewentualne anomalie np. na etapie zgłaszania kupna do urzędu lub do ubezpieczyciela?
Spytaliśmy kilku ubezpieczycieli o to, czy weryfikują jakkolwiek wiarygodność umów kupna i sprzedaży pojazdów. Tylko jedna firma odpowiedziała na nasze zapytanie. I było to PZU:
Szanowny Panie Redaktorze,
podczas obsługi zgłoszenia działamy w granicach określonych przepisami prawa, w tym przypadku zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Przepisy określają dane nabywcy, tj. posiadacza, na którego przeniesiono własność pojazdu, jakie zbywca pojazdu powinien przekazać zakładowi ubezpieczeń. Są to: imię, nazwisko, adres zamieszkania i numer PESEL – o ile został nadany albo nazwa, siedziba i numer REGON. Weryfikujemy zgodność otrzymanych danych w zakresie, w jakim są one dostępne i przetwarzane w bazie PZU. Jeśli dane są niezgodne – jak w podanym przez Pana przykładzie – wyjaśniamy przyczyny występujących rozbieżności. Dodatkowo, naszą praktyką jest informowanie nabywcy pojazdu o zawarciu umowy w PZU (wejściu w prawa i obowiązki z umowy ubezpieczenia). W sytuacjach budzących wątpliwości podejmujemy czynności wyjaśniające, zarówno z własnej inicjatywy, jak i w kontakcie ze stronami umowy.
Jeśli któraś z pozostałych firm znajdzie czas na odpisanie na nasze pytania, zaktualizujemy ten fragment artykułu. Z odpowiedzi PZU rozumiemy, że przynajmniej niektóre z “wrabianych” w OC osób mogą zostać ostrzeżone, że posłużono się ich danymi, jeśli poprawnie zinterpretują wiadomość od PZU i o ile PZU będzie miało ich dane kontaktowe. Warto więc po otrzymaniu niespodziewanej wiadomości w sprawie polisy, która nie została przez nas zawarta, skontaktować się z ubezpieczycielem.
I na koniec — podatki! Zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów z pytaniami dotyczącymi wezwań wysyłanych przez Urząd Skarbowy. On przecież też uczestniczy w procesie kupna-sprzedaży samochodów:
W przypadku sytuacji kradzieży tożsamości przy kupnie-sprzedaży pojazdów, należy dokonać zgłoszenia sprawy kradzieży tożsamości na policję oraz złożyć odpowiednie wyjaśnienia w urzędzie skarbowym. Urząd skarbowy każdą sytuację rozpatruje i ocenia indywidualnie, w oparciu o konkretny stan faktyczny – odpisał nam wydział prasowy MF.
Jeśli ktoś posłużył się Twoimi danymi…
Jeśli ustaliłeś, że Twoje dane są wpisywane w umowach kupna-sprzedaży pojazdów i jeśli na tych umowach znajdował się numer Twojego dowodu (a przypomnijmy, że nie musi tak być) to dobrym pomysłem będzie zgłoszenie utraty dowodu osobistego, co również można zrobić online (sugerujemy też zastrzeżenie dokumentu w systemie Dokumenty Zastrzeżone, na wszelki wypadek). Samo zgłoszenie utraty dowodu nie powstrzyma nikogo przed wykorzystaniem Twoich danych, ale może jednak stanowić dobry dowód przestępstwa. Łatwo jest bowiem wykazać, że w umowie kupna-sprzedaży wpisano numer już nieważnego dokumentu. Będzie to miało duże znaczenie także w razie ewentualnych problemów ze skarbówką.
Pora na nowelizację zastrzeżenia PESEL?
Przed tego typu oszustwami nie obroni nikogo zastrzeżenie PESEL, które wprowadzono do polskiego prawa nowelizacją niektórych ustaw w celu ograniczania skutków kradzieży tożsamości. Pytanie, czy nie należałoby się zastanowić nad rozszerzeniem zastrzeżenia PESEL na nabywanie pojazdów?
Już teraz zastrzeżenie PESEL może powstrzymać nabycie lub zbycie nieruchomości, a także czynności związane z obciążeniem nieruchomości lub udziału w nieruchomości, prawem użytkowania wieczystego itd. Jeśli państwo dysponuję centralną bazą pojazdów i dostępem do rejestru PESEL to rozszerzenie działania zastrzeżenia wydaje się naturalnym kierunkiem. Oczywiście trzeba będzie jakoś umożliwić sprzedającym możliwość weryfikacji zastrzeżenia PESEL kupującego. I zmusić ich do tego.
Pytaliśmy Ministerstwo Cyfryzacji o to, czy nie należałoby rozszerzyć zastrzeżenia PESEL na umowy kupna-sprzedaży pojazdów. Ministerstwo ograniczyło się do stwierdzenia, że… nikt wcześniej o tym nie myślał, ani nie zgłaszał takiego pomysłu. W e-mailu do naszej redakcji wydział prasowy MC stwierdził:
Na etapie procedowania ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczania niektórych skutków kradzieży tożsamości nie zgłaszano postulatów odnoszących się do rozszerzenia zastrzegania numeru PESEL również na potrzeby czynności związanych z zakupem pojazdu. Do Ministerstwa Cyfryzacji nie zgłaszano do tej pory przypadków kradzieży tożsamości w celu przenoszenia opłaty za brak OC na ofiarę kradzieży. W szczególności nie występował z takimi zgłoszeniami podmiot odpowiedzialny za nakładanie kar za brak OC – Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Oczywiście można zaatakować problem z drugiej strony. Gdyby policja była bardziej skuteczna w ściganiu tych przestępstw to zapewne zniechęcałoby do ich popełniania. Zaskakujące jest to, dziennikarze są w stanie znaleźć osoby, które mogły stać za tymi oszustwami a organom ścigania to się nie udało.
Dopóki więc nie powstaną jakieś systemowe zabezpieczenia pamiętajcie, że nabycie pojazdu na Wasze dane jest kolejnym z możliwych przestępstw, które wpadają do mało efektownej i często ignorowanej kategorii “kradzieży tożsamości”.