Pamięć fotograficzna / Peter Hujar's Day
Jest takie zdjęcie Susan Sontag, na którym ta leży na kanapie z rękami założonymi za głowę – wypoczywa, drzemie, duma sobie? Trudno powiedzieć, co wyraża jej twarz: melancholię czy błogostan, a może są one w przypadku autorki jakoś połączone? Zdjęcie to zrobił w 1977 roku amerykański fotografik Peter Hujar – inaczej niż Sontag, dziś postać nieco zapomniana. Jeszcze mniej osób pamięta pewnie jego
Jest takie zdjÄ™cie Susan Sontag, na którym ta leży na kanapie z rÄ™kami zaÅ‚ożonymi za gÅ‚owÄ™ – wypoczywa, drzemie, duma sobie? Trudno powiedzieć, co wyraża jej twarz: melancholiÄ™ czy bÅ‚ogostan, a może sÄ… one w przypadku autorki jakoÅ› poÅ‚Ä…czone? ZdjÄ™cie to zrobiÅ‚ w 1977 roku amerykaÅ„ski fotografik Peter Hujar – inaczej niż Sontag, dziÅ› postać nieco zapomniana. Jeszcze mniej osób pamiÄ™ta pewnie jego przyjaciółkÄ™, LindÄ™ Rosencrantz, pisarkÄ™ i dziennikarkÄ™ z krÄ™gu nowojorskiej bohemy lat 70. O Å›rodowisku tym opowiada "Peter Hujar’s Day", nie zobaczymy w nim jednak Factory Warhola czy imprez w Klubie 54, z którymi to czÄ™sto siÄ™ kojarzy, ale zaledwie jednÄ… rozmowÄ™ przeprowadzonÄ… przez Rosencrantz i Hujara w 1974 roku. W "Peter Hujar’s Day" trwa ona kilka godzin, a sam film – niewiele ponad godzinÄ™. Bardzo piÄ™kna to godzina, ale i wymagajÄ…cÄ…. Widok uciekinierów z sali, dla których trwaÅ‚a ona zdecydowanie za dÅ‚ugo, nie byÅ‚ rzadkoÅ›ciÄ…. Ira Sachs, ulubieniec festiwali w Sundance i Berlinale, gdzie wÅ‚aÅ›nie pokazano jego najnowsze dzieÅ‚o, oparÅ‚ je na materiale autentycznym. To ciekawa historia: Rosencrantz przygotowywaÅ‚a wówczas książkÄ™, majÄ…cÄ… skÅ‚adać siÄ™ z przeprowadzonych przez niÄ… wywiadów z nowojorskimi artystami. Choć ta nigdy siÄ™ nie ukazaÅ‚a i nie zachowaÅ‚y siÄ™ gromadzone przez niÄ… nagrania, po ponad 40 latach odnaleziono transkrypcjÄ™ tej jednej rozmowy z Hujarem: 52 strony maszynopisu, przechowywanego w którejÅ› z nowojorskich bibliotek. Scenariusz napisaÅ‚o wiÄ™c samo życie, warstwa wizualna natomiast to czysta fantazja reżysera – podparta jednak jego Å›wietnÄ… znajomoÅ›ciÄ… Nowego Jorku, losów i stylu tamtejszej awangardy. "Styl" to zresztÄ… tu sÅ‚owo kluczowe, bo oko kamery z fetyszystycznym wrÄ™cz oddaniem przyglÄ…da siÄ™ bohaterom, pozycjom, które przyjmujÄ…, ale też przedmiotom. Mikrofon, popielniczka, dywan czy cudownie zużyty czajnik – wszystko retro, dziÅ› w sklepach z designem szÅ‚oby za grube pieniÄ…dze. Wystrój mieszkania (nie wiadomo nawet zresztÄ… czyjego, bo obie postacie czujÄ… siÄ™ w nim tak swobodnie), choreografia poruszania siÄ™ po nim, stroje sÄ… tu tak samo istotne jak sama rozmowa. Rozpoczyna siÄ™ ona od proÅ›by Lindy (Rebecca Hall), by Peter (Ben Whishaw) opowiedziaÅ‚ jej o jednym swoim dniu. Opowieść rozwija siÄ™ bardzo spokojnie: jakieÅ› plotki, zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci, name-checking. Oprócz Sontag, padajÄ… inne figury artystycznego Å›wiatka tamtych lat: Richard Avedon, Allen Ginsberg czy William Burroughs. Pojawia siÄ™ nawet Joan Crawford i Bette Davis, ale też sporo nazwisk znajomych interlokutorów, które nie powiedzÄ… nic nawet najwiÄ™kszym znawcom sztuki XX wieku. W trakcie rozmowy okazuje siÄ™, że Hujar pamięć ma iÅ›cie fotograficznÄ…; potrafi spamiÄ™tać każdy detal, każdy dialog. A może po prostu konfabuluje? Doprawdy zÅ‚ożona to postać, a jednoczeÅ›nie jakoÅ› zwyczajna. Jak caÅ‚y film, w którym nie dzieje siÄ™ nic dramatycznego. Sachs ostentacyjnie wrÄ™cz drwi sobie z klasycznej dramaturgii. Przyjemność seansu odnaleźć jednak można gdzie indziej – leży ona raczej w doznaniu estetycznym. ZmysÅ‚owość ukryta jest chociażby w brzmieniu piÄ™knej angielszczyzny. SÅ‚uchamy przede wszystkim wybitnego Whishawa, który nauczyÅ‚ siÄ™ na pamięć 52 stron (i to w czasie krÄ™cenia "Black Doves"), ale Hall w swoich wtrÄ…ceniach, czasem zwyczajnym potakiwaniu, wcale nie ustÄ™puje mu kroku. Druga sprawa to obraz: Sachs, pracujÄ…c tym razem z mÅ‚odym operatorem Alexem Ashe'em, zdecydowaÅ‚ siÄ™ nakrÄ™cić film na taÅ›mie 16 mm, z grubym ziarnem, w dÅ‚ugich ujÄ™ciach mogÄ…cych przynosić na myÅ›l prace Andy'ego Warhola i Paula Morrisseya. PrzepiÄ™kna jest kompozycja kadrów, w wielu miejscach stylizowanych na zdjÄ™cia Hujara, który uwielbiaÅ‚ ukazywać portretowane przez siebie osoby w pozycjach horyzontalnych; potrafiÅ‚ uchwycić jakÄ…Å› intymność miÄ™dzy obiektem i okiem kamery. To dzieje siÄ™ i w filmie, wyrażajÄ…cym miÅ‚ość do samego medium, ale i do swoich bohaterów, coraz mocniej siÄ™ do siebie zbliżajÄ…cych, otwierajÄ…cych na dotyk. Nie jest on tym razem, jak w elektryzujÄ…cych "PrzejÅ›ciach", erotyczny, lecz wyraża przyjaźń i troskÄ™. "Peter Hujar's Day" na pewno ma zresztÄ… mniejszy potencjaÅ‚ zawalczenia o widza od poprzedniego filmu reżysera, Å›wietnie natomiast potrafiÄ™ wyobrazić sobie pokazywanie go w galeriach sztuki czy muzeach. Bo jego waga jest wrÄ™cz antropologiczna, mimo że do czynienia mamy nie z "czystym" dokumentalizmem, ale fabularnÄ… rekonstrukcjÄ…. UdaÅ‚o siÄ™ tu jednak uchwycić jakÄ…Å› prawdÄ™ o pewnym czasie i Å›rodowisku. Utrwalić wycinek historii, także queerowej, choć pozornie w filmie nie ma nic queerowego. Nie pada z ekranu, że Hujar zmarÅ‚ na AIDS dziesięć lat po wykonaniu sÅ‚ynnego zdjÄ™cia Sontag. Bohaterowie nie wiedzÄ…, że ich Å›wiat za chwilÄ™ czeka zagÅ‚ada, ale reżyser już tak. Swym filmem skÅ‚ada mu rodzaj hoÅ‚du, pokazujÄ…c jak bardzo brakuje ofiar epidemii. Brak ten wyrażajÄ… choćby widziane z okna pomosty na rzece Hudson. Niewielu wie, że w latach 80. wszystkie je zlikwidowano.Â