Konferencja „1000-lecie Królestwa Polskiego”: monarchia nieoddzielnie złączona z Kościołem
Pod patronatem marszałka Krzysztofa Bosaka odbyła się w Warszawie wyjątkowa konferencja z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego. W trakcie wydarzenia wybitni publicyści i uczeni pochylili się wspólnie nad kluczowymi elementami dziedzictwa polskiej historii i myśli politycznej. Z zebranymi przemyśleniami dzielili się profesorowie Anna Jabło, Jacek Bartyzel, Grzegorz Kucharczyk oraz Jacek Janowski. Nie zabrakło udziału cenionych publicystów: […] Artykuł Konferencja „1000-lecie Królestwa Polskiego”: monarchia nieoddzielnie złączona z Kościołem pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Pod patronatem marszałka Krzysztofa Bosaka odbyła się w Warszawie wyjątkowa konferencja z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego. W trakcie wydarzenia wybitni publicyści i uczeni pochylili się wspólnie nad kluczowymi elementami dziedzictwa polskiej historii i myśli politycznej. Z zebranymi przemyśleniami dzielili się profesorowie Anna Jabło, Jacek Bartyzel, Grzegorz Kucharczyk oraz Jacek Janowski. Nie zabrakło udziału cenionych publicystów: Grzegorza Górnego, Piotra Doerre, Sławomira Skiby i Arkadiusza Stelmacha. Ich refleksje to cenne źródło inspiracji.
W słowie wstępnym konferencji poseł Krzysztof Bosak nawiązał do piątkowych oficjalnych obchodów związanej z Millenium pierwszych polskich koronacji. – Wczoraj elita państwowa związana ze wszystkimi opcjami spotkała się w Gnieźnie na oficjalnych uroczystościach państwowych, które przebiegły przy wszystkich mankamentach, krytycznych opiniach, które możemy sformułować, przebiegły jednak w godnej atmosferze. Zakończyły się „Bogurodzicą”, choć nie odśpiewano wszystkich zwrotek. Był jednak Zespół Reprezentacyjny Wojska Polskiego, była „Bogurodzica”, był zawieszony krzyż – mówił wicemarszałek Sejmu.
– Oczywiście choć mamy siły polityczne, które walczą z wartościami nam najbliższymi, dla nas najcenniejszymi, to dzięki Bogu ta walka przebiega w sposób dużo bardziej anemiczny niż w innych państwach europejskich. Pole do tego, żebyśmy jako ludzie o poglądach tradycyjnych, katolickich, „reakcyjnych” czy po prostu konserwatywnych i chrześcijańskich, brali udział w tej walce, odnosili sukcesy – to pole jest, w mojej opinii większe niż w którymkolwiek z innych państw europejskich. Dlatego cieszę się z organizacji tej konferencji – powiedział polityk.
Władza, która podlega prawu moralnemu
„Świętość i suwerenność. Jak i dlaczego tysiąc lat temu powstało Królestwo Polskie?” – to temat wykładu profesora Grzegorza Kucharczyka z Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu.
– Dzieje Królestwa Polskiego stanowią większość naszych dziejów. Ponad 700 lat polskiej historii to jest historia Królestwa Polskiego, to jest historia naszego państwa, które było królestwem – przypomniał historyk. – W sensie ustrojowym oczywiście to królestwo ewoluowało, ale zawsze to była monarchia, która odnosiła się, co widać także było w ordo coronandi, w rycie koronacyjnym, mimo że też ewoluował, odwoływało się właśnie do tego, co jest w tytule mojego wystąpienia, czyli świętości.
Jak podkreślił prelegent, decyzja księcia Mieszka I o przyjęciu chrztu była istotna tym bardziej, że dokonał się on w Kościele łacińskim, zachodnim. Weszliśmy dzięki temu – w odróżnieniu na przykład od Rusi – w obręb łacińskiej christianitas dysponującej własną wizją kultury, również politycznej. W coraz bardziej widoczny sposób znajdowała ona swój wyraz już w rytach koronacyjnych władców.
– Ten kierunek na Rzym jest potwierdzony przez Mieszka I, jego drugiej strategicznie ważnej decyzji, czyli decyzji o oddaniu Polski, „państwa gnieźnieńskiego”, pod władzę świętego Piotra – podkreślał prof. Kucharczyk. Na tym właśnie polegał zasadniczy sens wydanego pod koniec panowania księcia dokumentu Dagome iudex.
– Ten kierunek na Rzym potwierdzony od 966 roku tą decyzją jest najistotniejszy, jeżeli zastanawiamy się, jak i dlaczego powstało Królestwo Polski. Mieszko I dokonał najważniejszych wyborów. To jest ten moment zwrotny, który ukształtował bieg naszej historii na wieki. I on był podtrzymywany przez wielkich następców, twórców polskiego Królestwa, którzy z tych dobroczynnych skutków strategicznych wyborów Mieszka I czerpali pełnymi garściami – dodał, wymieniając w tym kontekście pierwszych królów – Bolesława Chrobrego i Mieszka II.
Później nastąpiła półwieczna przerwa w aktach koronacyjnych. Następny dokonany został w 1075 roku i dotyczył Bolesława Śmiałego. Została ona poprzedzona odnowieniem arcybiskupstwa gnieźnieńskiego przez legatów papieża Grzegorza VII.
– To jest ta druga płaszczyzna, która pokazuje nam ścisły związek między suwerennością a świętością. Efektem tego połączenia była polska monarchia, polskie królestwo. Krótko mówiąc, nie byłoby króla w Polsce, gdyby wcześniej nie było tu arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Powołanie, posiadanie własnej metropolii w tamtych czasach, mówimy o przełomie X/XI wieku w Europie, oznaczało podniesienie państwa do statusu – mówiąc współczesnym językiem – państw pierwszej ligi europejskiej – mówił wykładowca. Decyzja o tym zapadła w Rzymie, a ten doniosły fakt był możliwy dzięki sprowadzeniu do Gniezna relikwii męczennika, świętego Wojciecha. Niedługo później, w 1000 roku cesarz Otton III włożył na głowę księcia Bolesława Chrobrego swój diadem. Obecnie, jak powiedział profesor Kucharczyk, większość historyków interpretuje ten gest jako zgodę Cesarza Rzymskiego i Króla Niemieckiego na przyszłą koronację polskiego władcy.
Następujące krótko po sobie koronacje dwóch kolejnych władców były wyrazem chęci kontynuowania instytucji monarchy, co z kolei miało u początków państwa ogromną rolę w procesie budowania państwowej suwerenności oraz jedności.
Wyrazem tego dążenia były zmagania wojenne toczone przeciwko cesarzowi Niemiec Henrykowi II, a zakończone podpisaniem pokoju w Budziszynie w 1018 roku. Bolesław Chrobry odzyskał też dla Polski Grody Czerwieńskie, zagarnięte przez Ruś w latach 80. X stulecia.
– A więc suwerenność, jedność i świętość. Świętość męczennika, świętego biskupa Wojciecha, bez którego nie byłoby arcybiskupstwa, gdyż tylko arcybiskup mógł koronować na króla oraz sakra królewska, która była integralnym elementem każdej koronacji w łacińskiej christianitas – to były te dwa filary ordo coronandi. Sakra królewska, czyli namaszczenie władcy świętymi olejami i wręczenie insygniów koronacyjnych, element bardziej świecki – wymieniał profesor Kucharczyk.
Jak zauważył autor wykładu, monarchia chrześcijańska nie powstałaby, a tym bardziej nie zwizualizowałaby się w rycie koronacyjnym w epoce, w której górę wzięłyby hasła rozdziału Kościoła od państwa czy też neutralności światopoglądowej. – Sam ryt koronacyjny był ilustracją tego, że my jako wspólnota polityczna wierzymy i czerpiemy naszą moc, naszą przyszłość, nasz zadatek zwycięstwa z uznania, że ład Boski przenika rzeczywistość polityczną i społeczną. Ta rzeczywistość polityczna i społeczna nie traktuje tego, nie jest uwiązana, nie traktuje tego jako kamienia u szyi czy jakiegoś obciążenia, tylko jako właśnie siłę, jako potwierdzenie, jako najlepszą legitymizację swojej trwałości – wskazywał.
W tym porządku władca stawał się Bożym pomazańcem. Przyczyniał się do jedności scalanej przez Piastów Polski, ale z drugiej strony sam stanowił wyraz tego ładu. Waga sakry królewskiej była tak wielka, że papież Innocenty III musiał specjalnie wskazać, że nie ma ona rangi równej sakrze kapłańskiej, przypominał uczony. Znaczenie tego aktu zilustrował kilkoma wydarzeniami z rodzimej historii:
Jednym z najważniejszych postaci, które przyczyniły się do uformowania w Polsce porządku określającego relacje władzy i Kościoła był święty biskup Stanisław, nazwany przez papieża Jana Pawła II patronem ładu społecznego w Polsce. Tradycja mówi, że biskup wskazał władcy granicę jego królowania. W Polsce ową linię stanowi ład moralny. Król traktował własną wolę jako źródło legitymizowania prawa i został upomniany.
W późniejszych wiekach, u zmierzchu epoki Jagiellonów Zygmunt August oparł się pokusie postawienia się w roli zwierzchnika Kościoła, czy też wprowadzenia – na wzór niemiecki – zasady Cuius regio, eius religio („Czyja władza, tego religia”). Jest w tym kontekście autorem słów „Ja nie będę królem waszych sumień”.
Państwo, władza pochodzą od Boga, ale nie są Bogiem. Władza podporządkowana jest prawu. Ta wizja królestwa, będąca wyrazem głębszego ładu, była atrakcyjna dla ludzi ze wschodu i z zachodu. Blask Korony Polskiej przyciągał obcokrajowców, co warto przypominać zwłaszcza w czasach gdy nieprzyjaciele Polski wytykają jej – zasłużenie bądź nie – ciemne karty z przeszłości.
O przyciąganiu tym świadczy choćby zawarcie Unii w Horodle (1413 rok). Spoiwem królestwa była – jak określił to profesor Kucharczyk – miłość społeczna. W tym duchu możnowładcy ruscy i litewscy przyjmowani byli do elitarnego grona polskiej szlachty, zyskując jej herby, klejnoty rodowe.
Z kolei wielu niemieckojęzycznych poddanych państwa zakonnego, pruskiego, wolało raczej podlegać władzy króla Polski Kazimierza Jagiellończyka.
W 1384 roku Jadwiga Andegaweńska została koronowana na króla Polski, 2 lata przed ślubem z Władysławem Jagiełłą. Jest jedynym wyniesionym na ołtarze polskim monarchą. Jan Paweł II nazwał tę, dokonaną przezeń w 1997 roku kanonizację, dopełnieniem aktu milenijnego. Wskazał, że święta nie tylko rozpoznała własne powołanie, lecz również znakomicie odczytała powołanie ludów, którymi miała rządzić. Jej decyzji – zgodzie na unię polsko-litewską – zawdzięczamy otwarcie dynastii jagiellońskiej.
Dzieje Polski: między wielkością a niebytem
966 rok, data chrztu Mieszka, stanowi w naszej historiografii początek polskiej państwowości. Chrześcijaństwo nie dotarło do nas – w przeciwieństwie do innych krajów na świecie – jak do gotowego, uformowanego już organizmu państwowego, ale można powiedzieć, że współkonstytuowało go od samego zarania – zwrócił uwagę pisarz i publicysta Grzegorz Górny.
– To katolicyzm nadał polskości jej formę. To on stał się najgłębszym zrębem jej tożsamości. I przywołując chrzest Mieszka I można więc powiedzieć, że Polska miała swój początek w sakramencie. Polska wyszła z chrzcielnicy – podkreślił auto wydanej niedawno książki „Duchowa historia Polski”.
Nawrócenie władcy stało u początków stopniowej chrystianizacji całego kraju, wraz z poddanymi. Wiąże się z tym wysuwany często zarzut wprowadzania prawdziwej wiary w państwie siłą. – Świadomość religijna pogan była inna niż ludów chrześcijańskich. Koncepcja osoby, jednostki, sumienia czy w ogóle indywidualizmu w naszym rozumieniu – choć zakorzeniona w filozofii greckiej – to rozwinęła się dopiero na gruncie kultury chrześcijańskiej. Natomiast obca była plemionom prasłowiańskim, wśród których dominowała kolektywna wizja, gdzie człowiek był podporządkowany zbiorowości. Więzi plemienne wynikały z więzi rodzinnych. Panowała tam kultura patriarchalna. Wódz plemienia czy ludu był niczym ojciec rodu, głowa rodziny, gospodarz domu. Jego decyzja dotycząca także uznania nowych bogów była więc przyjmowana przez poddanych jako zgodna z naturą rzeczy – mówił Grzegorz Górny.
Rywalizacja między rozmaitymi wierzeniami dotyczyła tego, która religia skutecznie wyjednuje łaskę niebios zapewniając ludziom pomyślność. Cesarz rzymski Konstantyn Wielki który uwierzył w obietnicę zawartą w słowach In hoc signo vinces, czyli: „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Według prelegenta, podobnie trzeba również spoglądać na religijność Bolesława Chrobrego, o którym Gal Anonim pisał: „o ile tak gorliwym był w rzeczach dotyczących Boga, to tym większa okazywała się jego chwała w rzeczach doczesnych”.
– Zaledwie rok po chrzcie Mieszko pokonał i zabił Wichmana i dowodzone przez niego siły połabskich Słowian. Łatwo można sobie wyobrazić zwycięzcę po doświadczeniu łaski Opatrzności, klęczącego na polu bitwy i składającego dzięki swojemu Bogu. Być może triumfalnie wzniósł wysoko nad głowę krzyż, intonując modlitwę wojów, pragnąc przekonać ich, że jako wojsko chrześcijańskie są niepokonani. I takie zwycięstwa trwały do końca jego panowania w roku 992, gdy królestwo Piastów powiększyło się już nawet trzy lub nawet czterokrotnie – przypomniał pisarz.
– Mieszko z pewnością miał olbrzymie poczucie sukcesu. W swej ostatniej woli, testamencie Dagome iudex jasno wyraził wdzięczność wobec Boga i Kościoła w Rzymie. I ta pobożność naturalna często sprawiała, że lud przyjmował nową wiarę za swoim władcą bez protestu czy też poczucia, że jest się do tego przymuszanym. I w tym kontekście staje się zrozumiała reakcja pogańska, która ujawniła się za panowania Mieszka II i później, ponieważ zaczęła się ona po serii katastrof wewnętrznych i klęsk, które zadały Polakom wojska państw ościennych i wywołała powszechne wrażenie, że Bóg chrześcijan nie jest wcale tak wszechpotężny i łaskawy, jak uważali Mieszko I i Bolesław Chrobry – podkreślał Grzegorz Górny.
Dopiero po wielu latach Polacy zrozumieli, że Bóg może dopuszczać niepowodzenia za niewierność lub dla wypróbowania wiary.
Podczas wojny Bolesława z Henrykiem II po raz pierwszy pojawiły się symbole Orła Białego, do dzisiaj będącego polskim godłem. Poczucie zagrożenia scalało mieszkańców różnych dzielnic, których wioski były pustoszone przez Niemców. Poczuli oni, że stanowią wspólnotę z tymi, którzy żyją bardzo daleko, mówią nieco innym językiem, ale również stawiają oppor wspólnemu wrogowi. Zwycięstwo nad Niemcami otworzyło Bolesławowi Chrobremu drogę do koronacji, która nastąpiła 7 lat po pokoju w Budziszynie.
Choć Bolesław był dopiero drugim władcą chrześcijańskim Polski, to jednak stał się bardzo szybko jednym z najpotężniejszych monarchów na naszym kontynencie. Prowadził gry dyplomatyczne w skali europejskiej, był równorzędnym rozmówcą dla ówczesnych elit politycznych i umysłowych. Okazał się też partnerem cesarza Ottona III, który obdarzył go tytułem swego współpracownika. Ofiarował mu też mistyczny symbol władzy królewskiej, czyli włócznię świętego Maurycego. Koronując się w 1025 roku Bolesław nie oglądał się na zgodę cesarstwa i wykorzystał moment bezkrólewia za naszą zachodnią granicą po śmierci Henryka II.
Pierwszy król zmarł zaledwie dwa miesiące po swej koronacji, ale jego syn Mieszko II zasiadł na królewskim tronie jeszcze w tym samym roku, 25 grudnia 1025.
– O ile panowanie tego pierwszego wzmocniło Polskę, ugruntowując jej pozycję w Europie, o tyle rządy tego drugiego okazały się pasmem porażek osłabiających kraj. I te dwie rocznice koronacji w tak krótkim czasie wprowadzają nas w dwa odmienne doświadczenia historyczne – zauważył Grzegorz Górny.
Pierwsza koronacja okazała się uwieńczeniem kolejnych zwycięstw, a druga otworzyła serię klęsk. Pierwsza stanowi zapowiedź wielkości procesu, druga otwiera drogę ku katastrofie. I tak też kształtować się będą dzieje Polski w późniejszych czasach, balansując między mocarstwowością, a niebytem.
– Z politycznego podmiotu Polska stawała się przedmiotem, pionkiem przesuwanym na szachownicy przez potężniejszych graczy. I obie te rocznice stanowią dziś ważną lekcję dla nas. Pokazują, między jakimi losami jesteśmy rozpięci jako naród i czy naszym przeznaczeniem i powołaniem jest wielkość czy małość. Ale wiele w tym kontekście zależy od naszych osobistych i wspólnotowych wyborów, jakie cele przed sobą stawiamy, jakie mamy aspiracje, jakim wartościom hołdujemy – podsumował Grzegorz Górny.
RoM, Warszawa
Artykuł Konferencja „1000-lecie Królestwa Polskiego”: monarchia nieoddzielnie złączona z Kościołem pochodzi z serwisu PCH24.pl.