
Podróż samolotem dla wielu osób jest nieodłącznym elementem zagranicznego wyjazdu. Każdy, kto lata, zna pewnie ten moment, kiedy przed bramką ustawia się długa kolejka osób, które chcą wejść na pokład. Wtedy zawsze musicie wybrać – stanąć w niej ze wszystkimi, czy może lepiej poczekać, aż pierwszy tłum wejdzie już na pokład?
"Nie rozumiem ludzi, którzy ustawiają się w kolejce do samolotu" – to częsty komentarz osób, które dość często latają za granicę. Wielu z nich, zamiast jak najszybciej wejść do samolotu, woli zaczekać, aż przy ich locie włączy się komunikat "last call" i dopiero wtedy rusza z plecakiem i biletem w ręku. Ja nigdy nie jestem w tej grupie. Już wyjaśniam, dlaczego o wiele lepiej jest postać chwilę w kolejce i wejść szybciej na pokład.
Pierwszy w samolocie zaklepuje miejsce na bagaż. Ja nie znoszę mieć problemów z plecakiem
Proces wchodzenia na pokład samolotu bywa nużący. Najpierw grzecznie stajemy w ogonku do zeskanowania karty pokładowej, a później rękawem wchodzimy do środka maszyny, nie raz czekając, aż osoby przed nami zajmą swoje miejsca, żeby móc ich ominąć. Scenariusz numer dwa zakłada wejście do autobusu zamiast rękawa, a ostatecznie kończy się tym samym.
Dlaczego jednak, choć samolotem latam nawet kilkanaście razy w roku, zawsze jestem w kolejce osób oczekujących na wejście na pokład? Oczywiście nie ustawiam się w kolejce od razu po przybyciu pod bramkę. Robię to dopiero w chwili, kiedy rozpoczyna się boarding, czyli wpuszczanie ludzi na pokład.
Podstawowym powodem w moim przypadku jest najczęściej duży plecak wypakowany sprzętem fotograficznym, pamiątkami i sama nie wiem, czym jeszcze. Kiedy wrzucam go pod siedzenie, najczęściej nie wystarcza mi już miejsca na nogi, a jednak lubię je wyprostować zwłaszcza podczas długiej podróży. Wchodząc jako jedna z pierwszych na pokład mam niemalże gwarancję, że gdzieś w pobliżu mojego miejsca znajdę dla niego wolną przestrzeń w schowku nad głową. Tam sprzęt będzie bezpieczny, a ja będę cieszyć się komfortową podróżą.
W samolocie każda minuta ma znaczenie. Jeżeli czekasz na chwilę sławy, możesz się nie doczekać
Wiele osób, które od dawna latają samolotami, są przekonane, że nie muszą się śpieszyć np. z zakupami na lotnisku. W końcu nawet jeśli boarding będzie dobiegał końca, to i tak wyczytają ich nazwiska. I tu może was czekać niemiła niespodzianka. Coraz więcej lotnisk rezygnuje z tej procedury. Szczególnie tanie linie lotnicze odchodzą od wzywania ostatnich podróżnych. Nie stawiłeś się, to nigdzie nie polecisz. A w Ryanairze niebawem jeszcze za to zapłacisz.
Kolejny powód, dla którego warto ustawić się w tej kolejce, to po prostu znacznie szybszy proces boardingu. Im prędzej wszyscy pasażerowie znajdą się na pokładzie, tym szybciej załoga będzie mogła zamknąć drzwi i rozpocząć przygotowania do startu.
Zwłaszcza tanie linie lotnicze mają bardzo krótki czas między lądowaniem a kolejnym startem, dlatego dla nich kwestia usadzenia pasażerów jest kluczowa. Nawet jeżeli do samolotu jedzie się busem, to przecież ten z ostatnimi pasażerami może po prostu odjechać wcześniej, zamiast czekać na tych, którym nie chciało się 3 minuty stać w kolejce.
Dodatkowo boarding nie zawsze wygląda tak jak w Ryanairze, czy locie czarterowym. Wiele tradycyjnych linii lotniczych, ale i np. Air Arabia, ma inne procedury. Do ich samolotów wchodzi się sektorami, a nie na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. I wtedy osoby spóźnione, które powinny siedzieć np. w tylnej części samolotu, korkują korytarz, bo np. muszą przepchnąć się na tył samolotu w momencie, kiedy swoje miejsca zajmują pasażerowie z przedniej części maszyny.
Nie chcesz stać w kolejce do samolotu? Polecisz bez bagażu albo wcale
Wasze plany może pokrzyżować także pogoda. Zdarza się bowiem, że z powodu np. silnego wiatru na Wyspach Kanaryjskich, czy Maderze, część bagażu zostaje na lotnisku, zamiast lecieć z właścicielami. Może się zdarzyć, że to właśnie przez to, że przyszliście później na lot to wasza walizka lub plecak nigdzie nie polecą.
W sytuacji, kiedy warunki pogodowe są naprawdę ekstremalne, może się zdarzyć, że w porcie zostaną nie tylko walizki, ale i część pasażerów. Z powodu zbyt dużej masy i krótkiego pasa startowego, może się okazać, że tym razem samolot będzie leciał jedynie z np. 80 proc. podróżnych. Jak myślicie, kto wtedy nigdzie nie poleci? Oczywiście, że ci, którzy przyszli później do bramki, albo ochotnicy, jeśli tacy się znajdą.
Jeżeli więc chcecie mieć pewność, że na zaplanowany urlop polecicie (albo że z niego wrócicie), nie czekajcie do ostatniej chwili z wejściem na pokład. W ten sposób przyspieszycie boarding i zmniejszycie ryzyko opóźnienia samolotu. A jeżeli boicie się, że zmęczycie się staniem, to pomyślcie, że kilka następnych godzin i tak spędzicie siedząc.
I w całej sytuacji śmieszne jest tylko to, że nie raz osoby, którym do boardingu się nie spieszyło, ze swojego miejsca wstają chwilę po lądowaniu. Wtedy w tłoku i ścisku czekają na otwarcie drzwi. I akurat tego zachowania nigdy nie zrozumiem.