Kardynał Sarah. Dlaczego cieszy się tak wielką estymą?
Właściwie od momentu ogłoszenia wiadomości o śmierci papieża Franciszka Internet zalała fala grafik, filmów i cytatów, w których główną rolę odgrywał gwinejski kardynał Robert Sarah. Dlaczego jest on tak popularny wśród katolików na całym świecie? O „Kandydacie katolickiej nadziei” pisze Tomasz Rowiński. Kardynał Robert Sarah dziś jest postrzegany, jako ten kandydat na papieża, który przywróciłby […] Artykuł Kardynał Sarah. Dlaczego cieszy się tak wielką estymą? pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Właściwie od momentu ogłoszenia wiadomości o śmierci papieża Franciszka Internet zalała fala grafik, filmów i cytatów, w których główną rolę odgrywał gwinejski kardynał Robert Sarah. Dlaczego jest on tak popularny wśród katolików na całym świecie?
O „Kandydacie katolickiej nadziei” pisze Tomasz Rowiński.
Kardynał Robert Sarah dziś jest postrzegany, jako ten kandydat na papieża, który przywróciłby Kościołowi liturgiczną, duchową i doktrynalną stabilność. Gwinejczyk stał się kimś w rodzaju ostatniej szansy dla tych katolików, którzy mają nadzieję, że zbliżające się konklawe powstrzyma wybór kolejnego nieodpowiedzialnego i progresywnego duchownego na biskupa Rzymu.
O tym czy kardynał Sarah rzeczywiście może być wybrany trudno jest mówić w sytuacji, gdy Kolegium Kardynalskie zostało zdominowane przez nominatów papieża Franciszka. A Sarah do drużyny Franciszka ewidentnie nie należał. Niemniej nawet bukmacherzy nie pozbawiają go pewnych szans. Jego nazwisko notowane jest wysoko, pojawia się także na publikowanych chętnie przez media listach faworytów. Dzieje się tak, pomimo tego że Sarah jest już ewidentnie starszym człowiekiem. W czerwcu afrykański hierarcha kończy osiemdziesiąt lat. Gdyby papież Franciszek żył dłużej choćby o dwa miesiące Gwinejczyk nie mógłby już wziąć udziału w konklawe jako elektor.
Więcej niż tradycjonalista
Czasem próbuje się przedstawiać Roberta Saraha, jako kandydata tradycjonalistów katolickich, to jednak znaczne uproszczenie. Sarah stał się reprezentantem licznych rzesz katolików, którzy zobaczyli, że rządy argentyńskiego biskupa Rzymu – z umyślną intencją czy też bez niej, to nie ma znaczenia – prowadzą do demontażu religii katolickiej. Tymczasem Robert Sarah konsekwentnie pokazywał się światu, jako człowiek wierny drodze, którą Kościołowi zaproponował Benedykt XVI. Oznaczało to wolę restytucji tradycji liturgicznej, upatrywanie siły Kościoła w przywiązaniu do prawdy wyrażonej w katolickiej doktrynie, wreszcie – co kardynał Sarah robił z upodobaniem w swoich książkach – pokładanie nadziei na katolicką odnowę w głębszym życiu kontemplacyjnym wszystkich wierzących. Znane są bliskie związki kardynała z ośrodkami ważnymi dla tradycyjnej liturgii i duchowości, jak choćby opactwo francuskie opactwo Fontgombault, które było zresztą miejscem ważnym także dla kardynała Ratzingera.
Autor duchowego przebudzenia
Gwinejski hierarcha przez lata swojej posługi na stanowisku prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wyrósł na prawdziwego duchowego przewodnika dla ludzi rozumiejących, że Kościół musi odwrócić się od tendencji sekularyzującej jego własne życie. Nie bez znaczenia był w tej sprawie sukces literacki jak w ostatniej dekadzie odniósł kardynała. Kolejne pozycje sygnowane nazwiskiem Saraha sprzedawały się i wciąż sprzedają się bardzo dobrze. Być może stało się tak dlatego, że Gwinejczyk nie poszedł w stronę teologicznej polemiki i publicystyki, ale uznał że ważniejszym jest wydawać książki pokazujące współczesnemu odbiorcy znaczenie życia duchowego.
Równocześnie Sarah, pomimo, że jest apostołem tradycyjnych form liturgicznych unika antagonizowania w tym zakresie, tak jak robi to wielu autorów tradycjonalistycznych. Nie atakuje autorytetu Soboru Watykańskiego II, nie kwestionuje prawowierności posoborowych papieży, czy legalności nowej Mszy, ale stara się pokazać, podobnie do Benedykta XVI, ale na swój własny sposób, o ile Kościół mógłby być lepszym, piękniejszy i bliższym prawdy miejscem, gdyby podążał najlepszymi ścieżkami własnej tradycji.
Autorytet jakim cieszy się kard. Robert Sarah nie jest zatem zjawiskiem, które pojawiło się nagle i dopiero co. Już w roku 2019 na swoim vlogu opublikowałem komentarz pod tytułem “Czy kard. Robert Sarah może zostać papieżem?” Moja odpowiedź wtedy była negatywna, ponieważ wydawało się oczywiste, że Gwinejczyk reprezentuje sobą to wszystko, czego nie znosi w Kościele Franciszek i jego drużyna – przede wszystkim głęboką wiarę i religijność. Gdy w roku 2021 Sarah zakończył misję prefekta w Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów spowodowało to wiele emocji. Pojawiły się wręcz głosy głosy mówiące, że kard. Saraha jako konkurent i rywal Papieża Franciszka musiał odejść, choć mógł jeszcze dla Kościoła dalej pracować. Pisał o tym choćby Francis X. Rocca na łamach “Wall Street Journal”. Zresztą nie trzeba było szukać tego rodzaju komentarzy za oceanem. “Wirtualna Polska”, informowała swoich czytelników, że odchodzi postać “kontrowersyjna”. Powodem tej kontrowersyjności miałby być “konserwatyzm” Saraha polegający na tym, że kardynał ostrzegał przed ekspansją islamu, plagą aborcji, a instytucjonalizację homoseksualizmu określił mianem cywilizacyjnego regresu.
Korzenie i droga kapłańska
Przyszły kardynał urodził się w 1945 roku w Ourous – niewielkiej miejscowości położonej w północnej części Gwinei, w pobliżu granicy z Senegalem, około pięciuset kilometrów od wybrzeża. Od 1912 roku działała tam misja katolicka prowadzona przez francuskich duchownych ze Zgromadzenia Ducha Świętego, znanych jako duchacze. Rodzice kardynała przyjęli chrzest dwa lata po jego narodzinach. W tym samym czasie ochrzczony został również on sam. Wspólnota duchaczy odegrała kluczową rolę w duchowej i kapłańskiej formacji przyszłego kardynała – prowadzili oni parafię w jego rodzinnej miejscowości, a także niższe seminarium na Wybrzeżu Kości Słoniowej, do którego uczęszczał. Spośród duchaczy wywodził się także biskup Rajmund Tchidimbo, który udzielił Sarahowi święceń kapłańskich i był jego pierwszym ordynariuszem, zanim sam został kardynałem.
W latach 1979-2001 posługiwał jako ordynariusz Konakry. W wieku trzydziestu czterech lat był najmłodszym biskupem w Kościele katolickim. Od roku 2001 kard. Robert Sarah pracował w Kurii Rzymskiej, gdy św. Jan Paweł II mianował go prefektem ds. Ewangelizacji Narodów. W latach 2010-2014 szefował Papieskiej Radzie “Cor Unum” zajmującej się działaniami humanitarnymi Kościoła. Kardynałem został jeszcze za Benedykta XVI w roku 2010, jednak odpowiedzialnym za Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów uczynił go nie kto inny jak Papież Franciszek. Z perspektywy późniejszych wydarzeń wydaje się zaskakujące, bowiem współpraca Papieża i Kardynała układała się bezkonfliktowo. Zresztą argentyński papież chętnie szybko pozbywał się współpracowników Benedykta XVI.
Reforma reformy i konflikt
Sarah choć zawsze pozostawał lojalny wobec papieża Franciszka jednocześnie działał według swojego rozeznania. Sytuację dość jawnego napięcia można było obserwować, gdy Gwinejczyk, już jako prefekt KKBIDS, ogłosił potrzebę powrotu do idei “reformy reformy” papieża Benedykta. Chodziło o to by nową liturgię katolicką, sztucznie wypreparowaną przez papieską komisję po Soborze Watykańskim II, nasycić elementami starszej katolickiej obrzędowości. Sarah zaproponował, by od Adwentu Roku Pańskiego 2016 księża na całym świecie starali się odprawiać Msze ad orientem, czyli razem ze wszystkimi wiernymi w stronę Boga obecnego na ołtarzu i w tabernakulum. Tak jak robiono to przez długie wieki w tradycyjnych rytach.
Papież tę inicjatywę natychmiast spacyfikował i wezwał kardynała na rozmowę. Dalszą reakcją były kadrowe zmiany w KKBIDS. Urząd został obsadzony ludźmi Franciszka, co faktycznie sparaliżowało możliwość działania jej prefektowi. Pozycja Saraha, choć od tamtego czasu był on w kurii rzymskiej izolowany, dała mu możliwość pracy twórczej. Wspomniane już książki, które wtedy napisał wzmocniły jego autorytet wśród katolików na całym świecie. Ważny kościelnym wydarzeniem była także wydana pod koniec 2019 roku publikacja Saraha i Benedykta XVI w obronie celibatu kapłańskiego, gdy po synodzie amazońskim wydawało się, że podważone zostaną tradycyjne formy tego sakramentu. Ten rodzaj bezpośredniej interwencji w sprawy Kościoła – wbrew, jak przekonywali promotorzy zmian, woli Franciszka – jeszcze bardziej umocnił autorytet kardynała w czasie, gdy sceptycyzm odnośnie poczynań papieża w Kościele rósł.
Głos sprzeciwu i nadziei
Pomimo upływających lat kard. Robert Sarah nie przestał być łagodnym, ale stanowczym głosem tradycji katolickiej. Gdy Dykasteria Nauki Wiary opublikowała deklarację Fiducia suplicans, dopuszczającą błogosławienie par jednopłciowych kardynał Sarah także zabrał głos. „Nie sprzeciwiamy się papieżowi Franciszkowi, ale stanowczo i radykalnie sprzeciwiamy się herezji, która poważnie podważa Kościół, Ciało Chrystusa, ponieważ jest sprzeczna z wiarą i Tradycją katolicką” – napisał wtedy kardynał Sarah. „Wolność, jaką musimy zaoferować osobom żyjącym w związkach homoseksualnych, leży w prawdzie słowa Bożego. Jak moglibyśmy ośmielać się im wmawiać, że dobrym i pożądanym przez Boga byłoby, gdyby pozostali w więzieniu swojego grzechu?” – kontynuował kardynał.
Można zatem na koniec powiedzieć, że nadzieje jakie wielu katolików wiąże przed konklawe po śmierci papieża Franciszka z kardynałem Robertem Sarahem wynikają z prostej konstatacji. Z perspektywy jakości wyższego duchowieństwa w Kościele, a także szerzej, z perspektywy ogólnego stanu w jakim znajduje się obecnie Kościół – jako ludzka wspólnota – kard. Sarah wygląda na postać wybitną, prawdziwego człowieka duchowego, odważnego, ale też rozumiejącego, że teologia, ale i czasem potrzebne kościelne reformy to nie dania instant. Widać wielu katolików do takiego papieża właśnie tęskni i taki wydaje im się potrzebny Kościołowi w trzeciej dekadzie XXI wieku. W sumie, wszytko to nie jest wcale zaskakujące. Można powiedzieć, że w tej tęsknocie za papieżem, w który już za życia byłaby widoczna choć odrobina łaski widoczne słyszymy prawdziwe echo katolickiej duszy.
Tomasz Rowiński
Artykuł Kardynał Sarah. Dlaczego cieszy się tak wielką estymą? pochodzi z serwisu PCH24.pl.