HUAWEI FreeArc – słuchawki idealne nie tylko na rower

Powiedzieć, że lubię muzykę, to jak nic nie powiedzieć. Jako że to samo da się powiedzieć o kolarstwie, to gdy wpadła mi w ręce (uszy?) możliwość przetestowania słuchawek „powietrznych” HUAWEI FreeArc, od razu rzuciłem: sprawdzam! Nie muszą być idealnymi, by być dobrymi Co do zasady do pracy dojeżdżam rowerem; z komunikacji miejskiej korzystam, gdy ów […] The post HUAWEI FreeArc – słuchawki idealne nie tylko na rower first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.

Mar 31, 2025 - 10:11
 0
HUAWEI FreeArc – słuchawki idealne nie tylko na rower

Powiedzieć, że lubię muzykę, to jak nic nie powiedzieć. Jako że to samo da się powiedzieć o kolarstwie, to gdy wpadła mi w ręce (uszy?) możliwość przetestowania słuchawek „powietrznych” HUAWEI FreeArc, od razu rzuciłem: sprawdzam!

Nie muszą być idealnymi, by być dobrymi

Co do zasady do pracy dojeżdżam rowerem; z komunikacji miejskiej korzystam, gdy ów trafi do serwisu. I kilkanaście dni temu w takiej właśnie sytuacji zaobserwowałem scenkę rodzajową: dwie kobiety wsiadły do tramwaju, i obie rozmawiały bardzo głośno przez słuchawki telefoniczne.

Stanęły przy automacie biletowym, nadal rozmawiając, i jedna, gromiąc wzrokiem drugą powiedziała do rozmówcy telefonicznego: poczekaj, muszę się odsunąć, bo ktoś tu głośno gada przez telefon.

Jak widzicie, jakość dźwięku i odcięcie od dźwięków z zewnątrz w przypadku słuchawek ma niebagatelne znaczenie.

Słuchawki Huawei FreeArc. Są to nowoczesne słuchawki, lokowane w segmencie „open-ear”, czyli słuchawek, nie wkładanych do ucha, a zakładanych na ucho. Ten rodzaj urządzeń nie odcina zupełnie od dźwięków zewnętrznych, pozwalając jedocześnie wyraźnie słuchać muzyki. O ile liczby, które znalazłem w sieci, są prawdziwe, to ten segment sprzętu rozwija się najbardziej dynamicznie.

Garść szczegółów technicznych.

Po otwarciu pudełka w oczy rzuca się inna, niż klasyczna konstrukcja, do jakiej jestem przyzwyczajony (na co dzień korzystam ze słuchawek dousznych); są to dwa gumowe pałąki – na jednym końcu słuchawka, na drugim obciążnik, który po założeniu słuchawki na ucho stanowi przeciwwagę z tyłu ucha.

Wykonanie słuchawek – oprócz oczywistych rzeczy, jak wysoka jakość wykonania – to warto zwrócić uwagę na ich wyważenie. To rzeczywiście jest bardzo dobre – można to sprawdzić, kładąc pałąk na palcu – a po założeniu na ucho praktycznie słuchawek nie czuć, i ani razu nie odniosłem wrażenia, że przy przekręceniu głowy te spadną mi z uszu.

Waga pojedynczej słuchawki to 8,9 grama, czyli jest nieźle, a przy tym słuchawki wytrzymują około siedmiu godzin słuchania muzyki. Wystarczy nawet na dość długi trening… a jak na treningu zacznie padać, to też nie problem – słuchawki mają poziom odporności na wodę IP57.

Do tego producent dodaje garść nowomowy marketingowej o oprogramowaniu, poprawiającym jakość dźwięku dzięki algorytmom wyrównania poziomu głośności oraz dynamicznego basu, dostosowującego się do niskiej częstotliwości. Zrozumieliście? Jak nie; to spieszę wyjaśnić; muzykę słychać dość wyraźnie. Mamy też system odwróconej fali dźwięku, utrudniający słyszenie przez osoby obok tego, co aktualnie słuchamy. A po ludzku? Jak katuję starą płytę Slayera, to katuję nią sam siebie, oszczędzając tych dźwięków osobom, znajdującym się przy mnie np. na siłowni.

Mamy też redukcję siły hałasu oraz redukcję szumu wiatru do prędkości 4 m/s. O tym za chwilę.

Słuchawki mogą łączyć się z dwoma urządzeniami jednocześnie, a produkowane są w trzech wersjach kolorystycznych (szary, czarny i zielony – tak podaje producent, ja nie podejmę się nawet próby określenia właściwego odcienia koloru zielonego).

Wrażenia z użytkowania

Celowo napisałem wrażenia z „użytkowania” a nie tylko jeżdżenia, bo słuchawki są dedykowane różnym dyscyplinom sportowym (w tym pracy biurowej), a nie tylko kolarstwu. I tu muszę wyraźnie rozgraniczyć to, co zasygnalizowałem wcześniej.

Otóż; gdy korzystałem ze słuchawek jakkolwiek stacjonarnie; czy to na siłowni, czy udając, że się rozciągam po treningu w domu, czy też karykaturuję ćwiczenia zaczerpnięte z yogi, rozciągające nogi, a które, jak widzi moja dziewczyna, nazywa z niepokojem w głosie „czy ty masz właśnie udar?”; w takich właśnie ćwiczeniach stacjonarnych słuchawki sprawdzają się doskonale.

Praca biurowa; tu też szczerze mogę powiedzieć, że słuchawki sprawdzają się doskonale, głównie do tego, by odciąć się licznych, acz mało rozsądnych komentarzy, pozwalając jednocześnie być czujnym jak ważka, gdy wymagało czegoś ode mnie kierownictwo.

I tu przechodzę do części, dla rowerzystów najważniejszej. Zaliczam się do tej grupy trenujących, którzy z racji 99% solowych treningów słuchają muzyki ze słuchawek dousznych. I tak, wiem, że to niebezpieczne, i mam to w poważaniu – to, co z przodu jedzie, to widzę, a to co z tyłu mi grozi, to nie ma większego znaczenia, czy usłyszę, czy nie, nim mnie huknie w plecy. Tak, co do zasady jeżdżę w słuchawkach słuchając cicho muzyki; zimą ma to dodatkowy walor w postaci ograniczenia wpadania zimnego powietrza do uszu.

I testując w ten sposób słuchawki Huawei FreeArc doszedłem do wniosku, że ich nazwa „słuchawki powietrzne” jest w pełni uzasadniona; bo słychać w nich powietrze, mniej więcej w proporcji 60% muzyki i 40% powietrza. Oczywiście proporcja ta zmienia się na korzyść muzyki w bezwietrzne dni. A że ich ostatnio niewiele, dodam, że muzykę momentami słychać falami, że tak pozwolę sobie polecieć rymem częstochowskim.

Faktem jest, że muzyka nie odcina nas dźwięków, dochodzących z zewnątrz. To, co się dzieje dookoła nas, w czasie jazdy, słychać wyraźnie; szum, samochody, odgłosy wszelakiej maści; wszystko to jednak kładzie się lekkim cieniem na jakościowym odbiorze muzyki. Ta jest nieco mniej wyraźna oraz odrobinę przytłumiona, i rzeczywiście; w wielu momentach odniosłem wrażenie, jak na koncercie na Stadionie Narodowym, gdzie muzyka czasem dociera do uszu falami.

Wrażenia ogólne słuchawek; na duży plus, z zastrzeżeniem dla koneserów muzyki, oczekujących od słuchawek powietrznych doskonałej jakości dźwięku w czasie jazdy na rowerze. Jadąc rowerem przez Warszawę z tymi słuchawkami tak samo wyraźnie i w tym samym czasie usłyszysz Toma Arayę ze Slayera ze słuchawek jak i „gdzie jedziesz, baranie” od kierowcy Ubera.

Warto dodać, że słuchawki działają z systemami Androidem i iOS

Cena katalogowa: 399 PLN

Więcej na www.huawei.com

 The post HUAWEI FreeArc – słuchawki idealne nie tylko na rower first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.