
Organizatorzy prestiżowego festiwalu Millenium Docs Against Gravity ogłosili, że poruszająca relacja z sesji zdjęciowej na polu rzepaku nie zostanie jednak pokazana. 145 zdjęć 30-letniej Marty, wykonanych przez jej przyjaciółkę, oraz 32 minuty nagrań w zwolnionym tempie nie znalazły się w oficjalnej selekcji.
– Ciekawe, co w takim razie pokażą – mówi ASZdziennikowi Marta, 30-letnia mieszkanka warszawskiej Woli. – Nie widziałam jeszcze programu, ale tam co roku jest to samo: wojna, rasizm, wykluczanie mniejszości, wojna, historia harcerstwa, ginące gatunki. Straszna zamuła.
Marta uważa, że jej aplikacja została odrzucona nie dlatego, że wysłała ją już po ogłoszeniu programu festiwalu, ale z powodu zbyt pozytywnego charakteru rzepaku.
– Kwiaty są piękne, dobrze pachną i nikomu nie szkodzą, a kapituła festiwalu, jak widać, żywi się cierpieniem.
– Gdyby chociaż rzepak symbolizował kapitalizm, patriarchat albo samotność w dobie wertykalnych narracji… – tłumaczy anonimowy organizator. – Może gdyby opowiedziała to z perspektywy ziarenka rzepaku, które gnije pod uciskiem kapitalistycznej gleby, to…
Marta nie traci jednak nadziei. Zapowiada własny, niezależny pokaz filmu „Ja i rzepak: Director’s Cut” w swoim mieszkaniu przy ul. Zegadłowicza. – Będzie rzutnik, lemoniada i dźwięki natury z YouTube’a.
To jest ASZdziennik. Wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.