Co teraz daje się na komunię? Eksplodujące boxy i zdrapki zamiast różańca

Jeszcze kilka lat temu hitem komunijnym był rower górski albo złoty medalik. Dziś mamy coś zupełnie innego – komunijne boxy, a najlepiej takie, które eksplodują. Serio. Boxy stają się symbolem naszych czasów – prezent nie może być po prostu prezentem. Musi być przeżyciem, najlepiej takim, które da się nagrać i wrzucić na Insta. Biała koperta z pieniędzmi to dzisiaj nuda. Komunia – jaki prezent? Eksplodujące boxy to nowy hit W Polsce zawsze lubiliśmy się "zastawić, a postawić". Komunia? Idealna okazja. Obowiązkowa marynarka z odświętnym błyskiem, tort większy niż głowa dziecka i – oczywiście – prezent. Kiedyś wręczany skromnie w kopercie, dziś zapakowany w prawdziwy pokaz konfetti, wzruszenia i prestiżu. Exploding box wygląda niepozornie. Ot, białe, kwadratowe pudełeczko z wstążką i symbolem hostii. Ale wystarczy unieść wieczko – i bum! – boki opadają niczym kurtyna w teatrze prezentów, odsłaniając biżuterię, pieniądze, życzenia, a czasem nawet… zdrapki. To właśnie zdrapki w komunijnych boxach wywołały burzę w komentarzach. "Promowanie hazardu wśród dzieci?", pytają zaniepokojeni rodzice, a pod postami z boxami na TikToku rozkręcają się gorące dyskusje. Zwolennicy mówią: „To tylko zabawa, przecież dziecko i tak nic nie wygra". Przeciwnicy: "A jeśli wygra? A jeśli się wciągnie?". 250 zł za „kopertę”? Tak, ale handmade! Warto dodać, że sam komunijny box to już całkiem poważny wydatek. Na Allegro znajdziemy exploding boxy za… 250 zł. Oczywiście „ręcznie robione”, „z sercem”, „z pasją”, „unikalne”. Za 100 zł też coś się trafi, a najtańsze wersje – bez wodotrysków – to okolice pięćdziesiątki. Brzmi rozsądnie? Może. Ale pamiętajmy: box kupujemy pusty. Wkład – czyli gotówka, łańcuszek, różaniec czy, nie daj Boże, zdrapki – to już nasz koszt. W skrócie: płacimy kilkaset złotych za coś, co w gruncie rzeczy jest ozdobną kopertą. Tylko że białą, z wybuchowym efektem i personalizacją – imieniem dziecka, może zdjęciem. Ale wciąż: kopertą. Piękną, ale pustą. Symbol naszych czasów? Trzeba jednak przyznać, że komunijne boxy mają dziś swoje wersje. Są i takie minimalistyczne – z życzeniami, zdjęciami, robione przez rodziców czy chrzestnych. Dla obrony pomysłu boxów trzeba jednak dodać – to my decydujemy, jaki przygotowujemy. Jednak te, które robią największe wrażenie to zdecydowanie te "na bogato". Boxy personalizowane z imieniem dziecka i datą komunii. Boxy z biżuterią – bransoletki z krzyżykiem, łańcuszki z Matką Boską, czasem smartwatch (bo czemu nie?). Boxy zdrapkowe – tak, z prawdziwymi kuponami lotto. Emocje gwarantowane. Boxy DIY, tworzone przez rękodzielników i mamy z zacięciem do scrapbookingu – z miejscem na życzenia, zdjęcia, cytaty z Pisma Świętego. Niektóre z nich to wręcz małe dzieła sztuki – trójpoziomowe, z ukrytymi przegródkami, grającymi kartkami i efektem "wow" przy otwieraniu. Czy eksplodujące boxy to tylko chwilowa moda, czy nowy rytuał pokoleniowy? Wszystko wskazuje na to, że zostaną z nami na dłużej – wpisują się w polski styl: "zrób wrażenie, nawet jeśli to kosztuje". A dzieci? Cóż – one po prostu chcą się cieszyć. I choć może nie rozumieją jeszcze ironii w zdrapce obok różańca, jedno jest pewne: tę komunię zapamiętają. I to nie tylko dzięki białemu opłatkowi, ale dzięki… pudełku, które wybuchło.

Kwi 23, 2025 - 15:15
 0
Co teraz daje się na komunię? Eksplodujące boxy i zdrapki zamiast różańca
Jeszcze kilka lat temu hitem komunijnym był rower górski albo złoty medalik. Dziś mamy coś zupełnie innego – komunijne boxy, a najlepiej takie, które eksplodują. Serio. Boxy stają się symbolem naszych czasów – prezent nie może być po prostu prezentem. Musi być przeżyciem, najlepiej takim, które da się nagrać i wrzucić na Insta. Biała koperta z pieniędzmi to dzisiaj nuda. Komunia – jaki prezent? Eksplodujące boxy to nowy hit W Polsce zawsze lubiliśmy się "zastawić, a postawić". Komunia? Idealna okazja. Obowiązkowa marynarka z odświętnym błyskiem, tort większy niż głowa dziecka i – oczywiście – prezent. Kiedyś wręczany skromnie w kopercie, dziś zapakowany w prawdziwy pokaz konfetti, wzruszenia i prestiżu. Exploding box wygląda niepozornie. Ot, białe, kwadratowe pudełeczko z wstążką i symbolem hostii. Ale wystarczy unieść wieczko – i bum! – boki opadają niczym kurtyna w teatrze prezentów, odsłaniając biżuterię, pieniądze, życzenia, a czasem nawet… zdrapki. To właśnie zdrapki w komunijnych boxach wywołały burzę w komentarzach. "Promowanie hazardu wśród dzieci?", pytają zaniepokojeni rodzice, a pod postami z boxami na TikToku rozkręcają się gorące dyskusje. Zwolennicy mówią: „To tylko zabawa, przecież dziecko i tak nic nie wygra". Przeciwnicy: "A jeśli wygra? A jeśli się wciągnie?". 250 zł za „kopertę”? Tak, ale handmade! Warto dodać, że sam komunijny box to już całkiem poważny wydatek. Na Allegro znajdziemy exploding boxy za… 250 zł. Oczywiście „ręcznie robione”, „z sercem”, „z pasją”, „unikalne”. Za 100 zł też coś się trafi, a najtańsze wersje – bez wodotrysków – to okolice pięćdziesiątki. Brzmi rozsądnie? Może. Ale pamiętajmy: box kupujemy pusty. Wkład – czyli gotówka, łańcuszek, różaniec czy, nie daj Boże, zdrapki – to już nasz koszt. W skrócie: płacimy kilkaset złotych za coś, co w gruncie rzeczy jest ozdobną kopertą. Tylko że białą, z wybuchowym efektem i personalizacją – imieniem dziecka, może zdjęciem. Ale wciąż: kopertą. Piękną, ale pustą. Symbol naszych czasów? Trzeba jednak przyznać, że komunijne boxy mają dziś swoje wersje. Są i takie minimalistyczne – z życzeniami, zdjęciami, robione przez rodziców czy chrzestnych. Dla obrony pomysłu boxów trzeba jednak dodać – to my decydujemy, jaki przygotowujemy. Jednak te, które robią największe wrażenie to zdecydowanie te "na bogato". Boxy personalizowane z imieniem dziecka i datą komunii. Boxy z biżuterią – bransoletki z krzyżykiem, łańcuszki z Matką Boską, czasem smartwatch (bo czemu nie?). Boxy zdrapkowe – tak, z prawdziwymi kuponami lotto. Emocje gwarantowane. Boxy DIY, tworzone przez rękodzielników i mamy z zacięciem do scrapbookingu – z miejscem na życzenia, zdjęcia, cytaty z Pisma Świętego. Niektóre z nich to wręcz małe dzieła sztuki – trójpoziomowe, z ukrytymi przegródkami, grającymi kartkami i efektem "wow" przy otwieraniu. Czy eksplodujące boxy to tylko chwilowa moda, czy nowy rytuał pokoleniowy? Wszystko wskazuje na to, że zostaną z nami na dłużej – wpisują się w polski styl: "zrób wrażenie, nawet jeśli to kosztuje". A dzieci? Cóż – one po prostu chcą się cieszyć. I choć może nie rozumieją jeszcze ironii w zdrapce obok różańca, jedno jest pewne: tę komunię zapamiętają. I to nie tylko dzięki białemu opłatkowi, ale dzięki… pudełku, które wybuchło.