[BOSAK, KUCHARCZYK, BARTYZEL, GÓRNY, DOERRE]. Wyjątkowa konferencja z okazji „1000-lecie Królestwa Polskiego”
Pod patronatem marszałka Krzysztofa Bosaka odbyła się w Warszawie wyjątkowa konferencja z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego. W trakcie wydarzenia wybitni publicyści i uczeni pochylili się wspólnie nad kluczowymi elementami dziedzictwa polskiej historii i myśli politycznej. Z zebranymi przemyśleniami dzielili się profesorowie Anna Łabno, Jacek Bartyzel, Grzegorz Kucharczyk oraz Jacek Janowski. Nie zabrakło udziału cenionych publicystów: […] Artykuł [BOSAK, KUCHARCZYK, BARTYZEL, GÓRNY, DOERRE]. Wyjątkowa konferencja z okazji „1000-lecie Królestwa Polskiego” pochodzi z serwisu PCH24.pl.
![[BOSAK, KUCHARCZYK, BARTYZEL, GÓRNY, DOERRE]. Wyjątkowa konferencja z okazji „1000-lecie Królestwa Polskiego”](https://pch24.pl/wp-content/uploads/2025/04/kuchy-king.jpg?#)
Pod patronatem marszałka Krzysztofa Bosaka odbyła się w Warszawie wyjątkowa konferencja z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego. W trakcie wydarzenia wybitni publicyści i uczeni pochylili się wspólnie nad kluczowymi elementami dziedzictwa polskiej historii i myśli politycznej. Z zebranymi przemyśleniami dzielili się profesorowie Anna Łabno, Jacek Bartyzel, Grzegorz Kucharczyk oraz Jacek Janowski. Nie zabrakło udziału cenionych publicystów: Grzegorza Górnego, Piotra Doerre, Sławomira Skiby i Arkadiusza Stelmacha. Ich refleksje to cenne źródło inspiracji.
W słowie wstępnym konferencji poseł Krzysztof Bosak nawiązał do piątkowych oficjalnych obchodów związanej z Millenium pierwszych polskich koronacji. – Wczoraj elita państwowa związana ze wszystkimi opcjami spotkała się w Gnieźnie na oficjalnych uroczystościach państwowych, które przebiegły przy wszystkich mankamentach, krytycznych opiniach, które możemy sformułować, przebiegły jednak w godnej atmosferze. Zakończyły się „Bogurodzicą”, choć nie odśpiewano wszystkich zwrotek. Był jednak Zespół Reprezentacyjny Wojska Polskiego, była „Bogurodzica”, był zawieszony krzyż – mówił wicemarszałek Sejmu.
– Oczywiście choć mamy siły polityczne, które walczą z wartościami nam najbliższymi, dla nas najcenniejszymi, to dzięki Bogu ta walka przebiega w sposób dużo bardziej anemiczny niż w innych państwach europejskich. Pole do tego, żebyśmy jako ludzie o poglądach tradycyjnych, katolickich, „reakcyjnych” czy po prostu konserwatywnych i chrześcijańskich, brali udział w tej walce, odnosili sukcesy – to pole jest, w mojej opinii większe niż w którymkolwiek z innych państw europejskich. Dlatego cieszę się z organizacji tej konferencji – powiedział polityk.
Władza, która podlega prawu moralnemu
„Świętość i suwerenność. Jak i dlaczego tysiąc lat temu powstało Królestwo Polskie?” – to temat wykładu profesora Grzegorza Kucharczyka z Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu.
– Dzieje Królestwa Polskiego stanowią większość naszych dziejów. Ponad 700 lat polskiej historii to jest historia Królestwa Polskiego, to jest historia naszego państwa, które było królestwem – przypomniał historyk. – W sensie ustrojowym oczywiście to królestwo ewoluowało, ale zawsze to była monarchia, która odnosiła się, co widać także było w ordo coronandi, w rycie koronacyjnym, mimo że też ewoluował, odwoływało się właśnie do tego, co jest w tytule mojego wystąpienia, czyli świętości.
Jak podkreślił prelegent, decyzja księcia Mieszka I o przyjęciu chrztu była istotna tym bardziej, że dokonał się on w Kościele łacińskim, zachodnim. Weszliśmy dzięki temu – w odróżnieniu na przykład od Rusi – w obręb łacińskiej christianitas dysponującej własną wizją kultury, również politycznej. W coraz bardziej widoczny sposób znajdowała ona swój wyraz już w rytach koronacyjnych władców.
– Ten kierunek na Rzym jest potwierdzony przez Mieszka I, jego drugiej strategicznie ważnej decyzji, czyli decyzji o oddaniu Polski, „państwa gnieźnieńskiego”, pod władzę świętego Piotra – podkreślał prof. Kucharczyk. Na tym właśnie polegał zasadniczy sens wydanego pod koniec panowania księcia dokumentu Dagome iudex.
– Ten kierunek na Rzym potwierdzony od 966 roku tą decyzją jest najistotniejszy, jeżeli zastanawiamy się, jak i dlaczego powstało Królestwo Polski. Mieszko I dokonał najważniejszych wyborów. To jest ten moment zwrotny, który ukształtował bieg naszej historii na wieki. I on był podtrzymywany przez wielkich następców, twórców polskiego Królestwa, którzy z tych dobroczynnych skutków strategicznych wyborów Mieszka I czerpali pełnymi garściami – dodał, wymieniając w tym kontekście pierwszych królów – Bolesława Chrobrego i Mieszka II.
Później nastąpiła półwieczna przerwa w aktach koronacyjnych. Następny dokonany został w 1075 roku i dotyczył Bolesława Śmiałego. Została ona poprzedzona odnowieniem arcybiskupstwa gnieźnieńskiego przez legatów papieża Grzegorza VII.
– To jest ta druga płaszczyzna, która pokazuje nam ścisły związek między suwerennością a świętością. Efektem tego połączenia była polska monarchia, polskie królestwo. Krótko mówiąc, nie byłoby króla w Polsce, gdyby wcześniej nie było tu arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Powołanie, posiadanie własnej metropolii w tamtych czasach, mówimy o przełomie X/XI wieku w Europie, oznaczało podniesienie państwa do statusu – mówiąc współczesnym językiem – państw pierwszej ligi europejskiej – mówił wykładowca. Decyzja o tym zapadła w Rzymie, a ten doniosły fakt był możliwy dzięki sprowadzeniu do Gniezna relikwii męczennika, świętego Wojciecha. Niedługo później, w 1000 roku cesarz Otton III włożył na głowę księcia Bolesława Chrobrego swój diadem. Obecnie, jak powiedział profesor Kucharczyk, większość historyków interpretuje ten gest jako zgodę Cesarza Rzymskiego i Króla Niemieckiego na przyszłą koronację polskiego władcy.
Następujące krótko po sobie koronacje dwóch kolejnych władców były wyrazem chęci kontynuowania instytucji monarchy, co z kolei miało u początków państwa ogromną rolę w procesie budowania państwowej suwerenności oraz jedności.
Wyrazem tego dążenia były zmagania wojenne toczone przeciwko cesarzowi Niemiec Henrykowi II, a zakończone podpisaniem pokoju w Budziszynie w 1018 roku. Bolesław Chrobry odzyskał też dla Polski Grody Czerwieńskie, zagarnięte przez Ruś w latach 80. X stulecia.
– A więc suwerenność, jedność i świętość. Świętość męczennika, świętego biskupa Wojciecha, bez którego nie byłoby arcybiskupstwa, gdyż tylko arcybiskup mógł koronować na króla oraz sakra królewska, która była integralnym elementem każdej koronacji w łacińskiej christianitas – to były te dwa filary ordo coronandi. Sakra królewska, czyli namaszczenie władcy świętymi olejami i wręczenie insygniów koronacyjnych, element bardziej świecki – wymieniał profesor Kucharczyk.
Jak zauważył autor wykładu, monarchia chrześcijańska nie powstałaby, a tym bardziej nie zwizualizowałaby się w rycie koronacyjnym w epoce, w której górę wzięłyby hasła rozdziału Kościoła od państwa czy też neutralności światopoglądowej. – Sam ryt koronacyjny był ilustracją tego, że my jako wspólnota polityczna wierzymy i czerpiemy naszą moc, naszą przyszłość, nasz zadatek zwycięstwa z uznania, że ład Boski przenika rzeczywistość polityczną i społeczną. Ta rzeczywistość polityczna i społeczna nie traktuje tego, nie jest uwiązana, nie traktuje tego jako kamienia u szyi czy jakiegoś obciążenia, tylko jako właśnie siłę, jako potwierdzenie, jako najlepszą legitymizację swojej trwałości – wskazywał.
W tym porządku władca stawał się Bożym pomazańcem. Przyczyniał się do jedności scalanej przez Piastów Polski, ale z drugiej strony sam stanowił wyraz tego ładu. Waga sakry królewskiej była tak wielka, że papież Innocenty III musiał specjalnie wskazać, że nie ma ona rangi równej sakrze kapłańskiej, przypominał uczony. Znaczenie tego aktu zilustrował kilkoma wydarzeniami z rodzimej historii:
Jednym z najważniejszych postaci, które przyczyniły się do uformowania w Polsce porządku określającego relacje władzy i Kościoła był święty biskup Stanisław, nazwany przez papieża Jana Pawła II patronem ładu społecznego w Polsce. Tradycja mówi, że biskup wskazał władcy granicę jego królowania. W Polsce ową linię stanowi ład moralny. Król traktował własną wolę jako źródło legitymizowania prawa i został upomniany.
W późniejszych wiekach, u zmierzchu epoki Jagiellonów Zygmunt August oparł się pokusie postawienia się w roli zwierzchnika Kościoła, czy też wprowadzenia – na wzór niemiecki – zasady Cuius regio, eius religio („Czyja władza, tego religia”). Jest w tym kontekście autorem słów „Ja nie będę królem waszych sumień”.
Państwo, władza pochodzą od Boga, ale nie są Bogiem. Władza podporządkowana jest prawu. Ta wizja królestwa, będąca wyrazem głębszego ładu, była atrakcyjna dla ludzi ze wschodu i z zachodu. Blask Korony Polskiej przyciągał obcokrajowców, co warto przypominać zwłaszcza w czasach gdy nieprzyjaciele Polski wytykają jej – zasłużenie bądź nie – ciemne karty z przeszłości.
O przyciąganiu tym świadczy choćby zawarcie Unii w Horodle (1413 rok). Spoiwem królestwa była – jak określił to profesor Kucharczyk – miłość społeczna. W tym duchu możnowładcy ruscy i litewscy przyjmowani byli do elitarnego grona polskiej szlachty, zyskując jej herby, klejnoty rodowe.
Z kolei wielu niemieckojęzycznych poddanych państwa zakonnego, pruskiego, wolało raczej podlegać władzy króla Polski Kazimierza Jagiellończyka.
W 1384 roku Jadwiga Andegaweńska została koronowana na króla Polski, 2 lata przed ślubem z Władysławem Jagiełłą. Jest jedynym wyniesionym na ołtarze polskim monarchą. Jan Paweł II nazwał tę, dokonaną przezeń w 1997 roku kanonizację, dopełnieniem aktu milenijnego. Wskazał, że święta nie tylko rozpoznała własne powołanie, lecz również znakomicie odczytała powołanie ludów, którymi miała rządzić. Jej decyzji – zgodzie na unię polsko-litewską – zawdzięczamy otwarcie dynastii jagiellońskiej.
Dzieje Polski: między wielkością a niebytem
966 rok, data chrztu Mieszka, stanowi w naszej historiografii początek polskiej państwowości. Chrześcijaństwo nie dotarło do nas – w przeciwieństwie do innych krajów na świecie – jak do gotowego, uformowanego już organizmu państwowego, ale można powiedzieć, że współkonstytuowało go od samego zarania – zwrócił uwagę pisarz i publicysta Grzegorz Górny.
– To katolicyzm nadał polskości jej formę. To on stał się najgłębszym zrębem jej tożsamości. I przywołując chrzest Mieszka I można więc powiedzieć, że Polska miała swój początek w sakramencie. Polska wyszła z chrzcielnicy – podkreślił auto wydanej niedawno książki „Duchowa historia Polski”.
Nawrócenie władcy stało u początków stopniowej chrystianizacji całego kraju, wraz z poddanymi. Wiąże się z tym wysuwany często zarzut wprowadzania prawdziwej wiary w państwie siłą. – Świadomość religijna pogan była inna niż ludów chrześcijańskich. Koncepcja osoby, jednostki, sumienia czy w ogóle indywidualizmu w naszym rozumieniu – choć zakorzeniona w filozofii greckiej – to rozwinęła się dopiero na gruncie kultury chrześcijańskiej. Natomiast obca była plemionom prasłowiańskim, wśród których dominowała kolektywna wizja, gdzie człowiek był podporządkowany zbiorowości. Więzi plemienne wynikały z więzi rodzinnych. Panowała tam kultura patriarchalna. Wódz plemienia czy ludu był niczym ojciec rodu, głowa rodziny, gospodarz domu. Jego decyzja dotycząca także uznania nowych bogów była więc przyjmowana przez poddanych jako zgodna z naturą rzeczy – mówił Grzegorz Górny.
Rywalizacja między rozmaitymi wierzeniami dotyczyła tego, która religia skutecznie wyjednuje łaskę niebios zapewniając ludziom pomyślność. Cesarz rzymski Konstantyn Wielki który uwierzył w obietnicę zawartą w słowach In hoc signo vinces, czyli: „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Według prelegenta, podobnie trzeba również spoglądać na religijność Bolesława Chrobrego, o którym Gal Anonim pisał: „o ile tak gorliwym był w rzeczach dotyczących Boga, to tym większa okazywała się jego chwała w rzeczach doczesnych”.
– Zaledwie rok po chrzcie Mieszko pokonał i zabił Wichmana i dowodzone przez niego siły połabskich Słowian. Łatwo można sobie wyobrazić zwycięzcę po doświadczeniu łaski Opatrzności, klęczącego na polu bitwy i składającego dzięki swojemu Bogu. Być może triumfalnie wzniósł wysoko nad głowę krzyż, intonując modlitwę wojów, pragnąc przekonać ich, że jako wojsko chrześcijańskie są niepokonani. I takie zwycięstwa trwały do końca jego panowania w roku 992, gdy królestwo Piastów powiększyło się już nawet trzy lub nawet czterokrotnie – przypomniał pisarz.
– Mieszko z pewnością miał olbrzymie poczucie sukcesu. W swej ostatniej woli, testamencie Dagome iudex jasno wyraził wdzięczność wobec Boga i Kościoła w Rzymie. I ta pobożność naturalna często sprawiała, że lud przyjmował nową wiarę za swoim władcą bez protestu czy też poczucia, że jest się do tego przymuszanym. I w tym kontekście staje się zrozumiała reakcja pogańska, która ujawniła się za panowania Mieszka II i później, ponieważ zaczęła się ona po serii katastrof wewnętrznych i klęsk, które zadały Polakom wojska państw ościennych i wywołała powszechne wrażenie, że Bóg chrześcijan nie jest wcale tak wszechpotężny i łaskawy, jak uważali Mieszko I i Bolesław Chrobry – podkreślał Grzegorz Górny.
Dopiero po wielu latach Polacy zrozumieli, że Bóg może dopuszczać niepowodzenia za niewierność lub dla wypróbowania wiary.
Podczas wojny Bolesława z Henrykiem II po raz pierwszy pojawiły się symbole Orła Białego, do dzisiaj będącego polskim godłem. Poczucie zagrożenia scalało mieszkańców różnych dzielnic, których wioski były pustoszone przez Niemców. Poczuli oni, że stanowią wspólnotę z tymi, którzy żyją bardzo daleko, mówią nieco innym językiem, ale również stawiają oppor wspólnemu wrogowi. Zwycięstwo nad Niemcami otworzyło Bolesławowi Chrobremu drogę do koronacji, która nastąpiła 7 lat po pokoju w Budziszynie.
Choć Bolesław był dopiero drugim władcą chrześcijańskim Polski, to jednak stał się bardzo szybko jednym z najpotężniejszych monarchów na naszym kontynencie. Prowadził gry dyplomatyczne w skali europejskiej, był równorzędnym rozmówcą dla ówczesnych elit politycznych i umysłowych. Okazał się też partnerem cesarza Ottona III, który obdarzył go tytułem swego współpracownika. Ofiarował mu też mistyczny symbol władzy królewskiej, czyli włócznię świętego Maurycego. Koronując się w 1025 roku Bolesław nie oglądał się na zgodę cesarstwa i wykorzystał moment bezkrólewia za naszą zachodnią granicą po śmierci Henryka II.
Pierwszy król zmarł zaledwie dwa miesiące po swej koronacji, ale jego syn Mieszko II zasiadł na królewskim tronie jeszcze w tym samym roku, 25 grudnia 1025.
– O ile panowanie tego pierwszego wzmocniło Polskę, ugruntowując jej pozycję w Europie, o tyle rządy tego drugiego okazały się pasmem porażek osłabiających kraj. I te dwie rocznice koronacji w tak krótkim czasie wprowadzają nas w dwa odmienne doświadczenia historyczne – zauważył Grzegorz Górny.
Pierwsza koronacja okazała się uwieńczeniem kolejnych zwycięstw, a druga otworzyła serię klęsk. Pierwsza stanowi zapowiedź wielkości procesu, druga otwiera drogę ku katastrofie. I tak też kształtować się będą dzieje Polski w późniejszych czasach, balansując między mocarstwowością, a niebytem.
– Z politycznego podmiotu Polska stawała się przedmiotem, pionkiem przesuwanym na szachownicy przez potężniejszych graczy. I obie te rocznice stanowią dziś ważną lekcję dla nas. Pokazują, między jakimi losami jesteśmy rozpięci jako naród i czy naszym przeznaczeniem i powołaniem jest wielkość czy małość. Ale wiele w tym kontekście zależy od naszych osobistych i wspólnotowych wyborów, jakie cele przed sobą stawiamy, jakie mamy aspiracje, jakim wartościom hołdujemy – podsumował Grzegorz Górny.
Wbrew zabobonowi demokratyczno-republikańskiemu
Profesor Jacek Bartyzel, historyk myśli politycznej, rozpoczął własną refleksję dotyczącą Milenium Regni Poloniae od przypomnienia momentu chrztu Mieszka. „Światło z niebios poczęte zaświtało nad Polską” – napisał o tym wydarzeniu Gall Anonim. – Można rzec, że Kościół nad Wartą i Wisłą oraz Polska narodziły się jednocześnie i w tym samym akcie zaistnienia – podkreślił autor wystąpienia odczytanego podczas konferencji.
– Dziś, po niemal 60 latach od tamtego Tysiąclecia, wchodzimy w drugie Milenium, dopełniające to pierwsze jak drugi łuk sklepienia gotyckiej katedry. W Milenium Regni Poloniae, Tysiąclecie Królestwa Polskiego – zaakcentował.
Niewiele, ze względu na brak źródeł, wiemy o pierwszych polskich koronacjach – zaznaczył profesor. Bez obawy o błąd zakładamy jednak, że wiązały się one z rytem namaszczenia władcy. To sakramentalium, dzięki któremu monarcha stawał się pomazańcem Bożym, dzierżącym udział we władzy Stwórcy na Ziemi. Wzięło wzór z pontyfikału rzymsko-germańskiego – Księgi Przepisów Liturgicznych, powstałej w benedyktyńskim opactwie św. Albana w Moguncji około roku 960.
Jedna z formuł tego pontyfikału głosiła, iż monarcha ma obowiązek naśladować Chrystusa w umiłowaniu sprawiedliwości.
– To pierwsze Królestwo Polskie nie przetrwało, niestety długo. Wzrost potęgi Królestwa piastowskiego wzbudził zawiść i wrogość sąsiadów, którzy utworzyli pierwszą w historii antypolską koalicję – przypomniał prelegent. – Mieszko II, nazywany przez wieki niesłusznie „Gnuśnym”, pomimo swej dzielności nie zdołał stawić jej czoła. Musiał zrzec się korony i zgodzić na podział państwa między kolaborujących z najeźdźcami krewnych. Chociaż po pewnym czasie odzyskał całość państwa z wyjątkiem nabytków Chrobrego, nie odzyskał jednak korony i wkrótce zmarł – dodał profesor. Prawdopodobnie już po śmierci Mieszka II nastąpiła tak zwana reakcja pogańska. Nieszczęść dopełniła rabunkowa wyprawa czeskiego księcia Brzetysława. Te wydarzenia doprowadziły do przerwania ciągłości istnienia państwa. Przychylność cesarza Henryka III Salickiego pomogła w odbudowie dopiero synowi drugiego w kolejności naszego monarchy – Kazimierzowi Odnowicielowi. Jego następca, Bolesław Śmiały, odzyskał koronę dla Polski, lecz zbrodnia popełniona na świętym biskupie Stanisławie przyczyniła się do ponownej jej utraty, i to na wiele dziesięcioleci. W 1295 roku książę Przemysł II znów skutecznie postarał się o królewską godność, lecz nie cieszył się nią długo, gdyż wkrótce został zamordowany. Dopiero koronacja Władysława Łokietka w 1320 roku rozpoczęła okres ciągłości, trwającej 475 lat.
– W narastającej atmosferze wrogości do chrześcijaństwa nawet Chrzest Polski, mimo ustanowienia w 2019 roku przez Sejm święta tego Chrztu, blednie w świadomości współczesnych Polaków. Pokolenie, do którego należę, wykarmione duchowo obchodami jego Milenium, według programu ułożonego przez Prymasa Tysiąclecia, błogosławionego Stefana kardynała Wyszyńskiego, powoli już wymiera. Oby Milenium koronacji królewskich Bolesława Chrobrego i Mieszka II przyczyniło się do odrodzenia tej tradycji – wyraził swą nadzieję profesor Bartyzel.
Jak zaznaczył, tradycja monarchii polskiej ustrzegła się tendencji absolutystycznych. Udanie zharmonizowała zasadę ładu państwowego z regułą szacunku dla wolności osobistej i społecznej.
Wytknął za to jako kardynalną wadę polskiej monarchii przedrozbiorowej po wygaśnięciu dynastii jagiellońskiej. Chodzi o wprowadzenie elekcji monarchy, i to za pośrednictwem ogółu szlachty.
Fatalnych błędów w naszych dziejach ustrojowych było znacznie więcej. Władcy każdorazowo wybierani przez szlachtę nie cieszyli się w Europie takim poważaniem jak członkowie dynastii. W Rzeczpospolitej doszło też do tragicznego przyzwolenia na ingerowanie obcych mocarstw w rządy.
Stanisław Leszczyński okazał się władcą sterowanym przez Szwedów, zaś August III i Stanisław August Poniatowski zawdzięczają tron w Polsce asyście wojska carskiego.
– W ostateczności więc wolna elekcja doprowadziła do zniewolenia narodu i unicestwienia państwa – podkreślił prof. Jacek Bartyzel. Konstytucja III Maja wprawdzie przywróciła dziedziczność tronu, równocześnie jej autorzy – „zapatrzeni nie w tradycję chrześcijańską i polską, tylko w oświeceniowe nowinki z Zachodu” – pozbawili króla możności samodzielnego powoływania ministrów i nadawania kształtu ustawom. – Gdyby Konstytucja wraz z państwem polskim przetrwała, bylibyśmy atrapą monarchii prawdziwej, czyli monarchią parlamentarną, w której król panuje, ale nie rządzi – zauważył autor wykładu.
– Zapytajmy na koniec, czy możliwe jest jeszcze – tym bardziej w dającym się przewidzieć i planować horyzoncie czasowym – odbudowanie monarchii w Polsce; trzeciego – po pierwszym, Bolesławowym i drugim, Łokietkowym – Królestwa Polski. Rzecz wydaje się niezmiernie trudna, zgoła niemożliwa bez nadprzyrodzonej, Opatrznościowej interwencji, choć przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ale Bóg działa zazwyczaj za pomocą przyczyn wtórnych, czyli ludzkich – zauważył historyk myśli politycznej.
Główną przeszkodą, według profesora jest dzisiaj „powszechne panowanie zabobonu demokratyczno-republikańskiego, wtłaczane w mózgi społeczeństwa jako jedyna możliwa opcja ustrojowa”. Gwarantem takiego systemu, niezgodnego z naturą państwa polskiego, są siły zewnętrzne, „odbierające nam suwerenność na rzecz ponadpaństwowego, biurokratycznego molocha, czyli Unii Europejskiej i jej tzw. praw podstawowych”.
– Toteż niemożliwe jest podjęcie realnych działań w tym kierunku bez wyzwolenia się spod panowania brukselskiego lewiatana. Co gorsza, zabobon ów panuje dziś także w pogrążonym w straszliwym kryzysie doktrynalnym Kościele katolickim, a przecież „nie ma króla bez biskupa” – podkreślił prelegent.
– Obecnie zatem idea monarchiczna może być pielęgnowana i rozwijana tylko na płaszczyźnie meta-politycznej, jako idea regulatywna, którą ludzie posiadający instynkt monarchiczny i wiedzę o – jakby powiedział Platon, Kallipolis, „Pięknej Polis” – muszą cierpliwie tłumaczyć pogrążonym w niewiedzy ofiarom demokracji, przykutym do ściany demokratyczno-republikańskiej jaskini i karmionym fantomami przez ukryte władze, mające na swoich usługach klasę medialno-polityczną – podsumował.
„Spisek milczenia, śmiech czy kłamstwa nie mogą prawdziwych monarchistów przygnębić ani zachwiać” – to przywołane na końcu wystąpienia słowa czołowego monarchisty II Rzeczypospolitej, Leszka Gembarzewskiego.
Ustrój naturalny, władza lepsza i piękniejsza
– W tradycji polskiej kwestia monarchizmu jest obecna tak naprawdę przez cały czas istnienia państwa polskiego i narodu polskiego. Będąc odważnymi głosicielami tej idei, narażając się na tę wspomnianą przez pana profesora Bartyzela „chłostę śmiechu”, musimy sobie uzmysławiać, że nie jesteśmy pierwsi i z pewnością nie będziemy ostatni – powiedział z kolei Piotr Doerre, historyk i publicysta, członek założyciel SKCh im. Księdza Piotra Skargi.
Autor wykładu zatytułowanego „Zwieńczenie Państwa i Narodu. Monarchizm w polskiej myśli politycznej” wymienił kroniki Galla zwanego Anonimem oraz błogosławionego Wincentego Kadłubka jako najstarsze polskie pisma polityczne. Pisząc o władzy monarszej ich autorzy skoncentrowali się przede wszystkim na zarysowaniu cnót i postaci panującego jako doskonałego władcy chrześcijańskiego – rycerskiego, sprawiedliwego, dbającego o państwo, a przede wszystkim krzewiącego religię chrześcijańską i opiekującego się Kościołem.
Bohaterem kroniki Galla jest pierwszy król z rodu Piastów, Bolesław I Chrobry oraz książę Bolesław Krzywousty. Kadłubek pisze o księciu krakowskim Kazimierzu Sprawiedliwym. – Już jednak XV-wieczni pisarze, w dziełach których odbijają się echa wielkich sporów ówczesnej christianitas, poruszają bardziej złożone kwestie, jak choćby relacje między władzą świecką, a władzą kościelną – wskazał Piotr Doerre. Paweł Włodkowic nawiązując do sporu między papiestwem a cesarstwem stawał zdecydowanie po stronie Ojca Świętego, wskazując na wyższość władzy duchownej. Aby sprawować rządy, monarcha musi mieć zgodę papieską.
W Kazaniu o wojnie sprawiedliwej i niesprawiedliwej Stanisław ze Skarbimierza podkreślał nadzwyczajną pozycję króla w ustroju Rzeczypospolitej. Przestrzegał przed złorzeczeniem władcy, choćby tylko w myślach.
W publicystyce Rzeczypospolitej Obojga Narodów dominowały głosy odmienne od tych, które brały górę w Europie Zachodniej. Tam ustroje zmierzały w stronę rządów absolutystycznych. Polski republikanizm ciążył ku modelowi z monarchą będącym głową państwa. Senat miał reprezentować arystokrację, zaś posłowie wnosili akcent demokratyczny.
Najwybitniejszymi monarchistami Rzeczypospolitej Obojga Narodów byli pisarze katoliccy i kontrreformacyjni: ksiądz Krzysztof Warszewicki, ksiądz Piotr Skarga, Sebastian Petrycy, Łukasz Opaliński, Stanisław Kożuchowski.
– Ten monarchistyczny nurt polskiej publicystyki politycznej XVI i XVII wieku nie znalazł jednak rozwinięcia czy kontynuacji w ostatnich dekadach XVII i pierwszej połowie XVIII wieku. Owszem, zdarzały się takie pisma polityczne, otwarcie monarchistyczne (…). Niestety jednak większość pisarzy politycznych owych czasów, sposobów na uleczenie chorób trawiących Rzeczpospolitą upatrywała przede wszystkim w ograniczeniu władzy królewskiej – zaznaczył prelegent.
W początkowych dziesięcioleciach XIX wieku formowały się pionierskie stronnictwa i nurty polityczne zapoczątkowane przez rewolucję francuską bądź będących reakcją na tamten przewrót. Niektóre miały oblicze konserwatywne. – Zdecydowana większość polskich konserwatystów skłaniała się raczej ku jakiejś formie monarchii konstytucyjnej, wychodząc od postulatu odrodzenia Królestwa Polskiego, czy szerzej Rzeczypospolitej, na zasadach Konstytucji 3 Maja – mówił Piotr Doerre.
Wymienił takie środowiska i postaci jak: emigracyjny Hotel Lambert z księciem Adamem Czartoryskim, Aleksander Wielopolski, zwolennik monarchii dziedzicznej z ważnym udziałem przedstawicieli różnych grup gospodarczych, Antoni Zygmunt Helcel i Paweł Popiel.
„Wiara, Kościół mają pierwszeństwo i temu celowi całe moje poświęcam życie i pracę. Naród, ojczyzna są środkiem, za pomocą którego człowiek w wierze i Kościele żyć może bezpiecznie. Dlatego je kochać, za nie walczyć i umierać należy” – pisał Popiel.
Antoni Zygmunt Helcel widział państwo jako organiczną jedność kultury, języka i różnego rodzaju korporacji, wieńczoną przez ciała przedstawicielskie, ale również przez dziedzicznego monarchę posiadającego najwyższą władzę wykonawczą.
– Na stanowisku monarchistycznym stali także inni konserwatyści, na przykład założyciele Zgromadzenia Zmartwychwstańców, ultramontanie Bogdan Jański, Hieronim Kajsiewicz, Piotr Semenenko; stańczycy kontynuujący tradycje grona krakowskiego, czyli Józef Szujski, Stanisław Tarnowski, Stanisław Koźmian. Wskazywali oni, że właśnie walka pomiędzy kierującą się źle pojmowanym interesem państwa szlachtą a królem, była główną przyczyną upadku Rzeczypospolitej. Powodowała bowiem zanik harmonii między czynnikami ładu i sprawiedliwości – relacjonował mówca.
Mimo powstania w 1918 roku Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego, ostateczny układ sił politycznych przesądził o republikańskim systemie politycznym II Rzeczypospolitej. Jednak już w roku 1919 młodzież akademicka utworzyła Organizację Młodzieży Narodowo-Zachowawczej, która później zmieniła swoją nazwę na Organizacja Młodzieży Monarchistycznej. – To wskazywało, że nie wszyscy obywatele nowego państwa godzą się z tą formą polityczną, którą ono przybrało. I w swojej deklaracji ideowej właśnie na pierwszym miejscu organizacja ta postawiła postulaty restytucji monarchii – dodał.
W czasach II Rzeczypospolitej działały m.in.: Organizacja Monarchistyczna, Obóz Monarchistów Polskich, Monarchistyczna Organizacja Wszechstanowa. W rywalizacji z pro-piłsudczykowskim BBWR-em, narodowcami, socjalistami, ludowcami nie miała ona większych szans – przyznał mówca.
Środowiska te pokazały w każdym razie, że można promować ideę królewską, przygotowywać poddanych dla przyszłego monarchy, a dopiero później poszukać odpowiedniego kandydata po to, żeby ofiarować mu koronę.
Stanisław Cat-Mackiewicz wywodzący się ze środowiska wileńskich „żubrów” jako redaktor naczelny „Słowa” wielokrotnie wypowiadał się za monarchią, a „pogardliwie punktował rozmaite wady ustroju republikańskiego i demokracji”.
Jedynym posiadającym mocną reprezentację parlamentarną ugrupowaniem politycznym II Rzeczypospolitej, które opowiadało się za monarchią, było powstałe w 1925 roku Stronnictwo Chrześcijańsko-Narodowe.
Przed wojną uformowała się organizacja o nazwie Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, który wydał parę numerów pisma „Pro Fide, Rege et Lege”. To jedyna organizacja monarchistyczna reaktywowana w czasach III RP.
Pod koniec okresu PRL środowiska odwołujące się do tradycji prawdziwej myśli konserwatywnej
formowały kluby i stowarzyszenia o takim charakterze. Celem było kultywowanie tradycji, rodziny, własności prywatnej, autorytetu.
„Odczuwamy tęsknotę za monarchią, ale nie tylko dlatego, że jest to ustrój naturalny, że jest to władza lepsza, ale również dlatego, że jest to władza piękniejsza” – to słowa Artura Górskiego, inicjatora reaktywacji KZ-M.
– I jako taka zasługuje na poważne rozważenie przez naród, który jeżeli zamierza przetrwać dziejowe zawieruchy, będzie musiał kiedyś zrzucić z siebie narzucony mu przez międzynarodowych i rodzimych cwaniaków łajdacki układ, wyzwolić się spod rządów złodziejskiej eurokliki i poszukać sobie właściwego systemu rządów – podsumował Piotr Doerre.
RoM, Warszawa
Artykuł [BOSAK, KUCHARCZYK, BARTYZEL, GÓRNY, DOERRE]. Wyjątkowa konferencja z okazji „1000-lecie Królestwa Polskiego” pochodzi z serwisu PCH24.pl.