
Hollywood uwielbia wielkie gwiazdy, ale czasem nawet najlepsi aktorzy dostają role, do których kompletnie nie pasują. Czasem to kwestia wyglądu, czasem talentu, a czasem decyzji, które widzowie i krytycy od razu uznają za fatalne. W efekcie zamiast kultowych kreacji dostajemy postaci, które budzą zażenowanie, rozczarowanie lub po prostu śmiech. Od George’a Clooneya jako Batmana po Scarlett Johansson w "Ghost in the Shell" – oto 20 największych wpadek castingowych w historii kina.
1. Jesse Eisenberg jako Lex Luthor ("Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", 2016)
Lex Luthor to jeden z najsłynniejszych złoczyńców w historii komiksu – wyrachowany, inteligentny miliarder o charyzmie i groźnej prezencji. Wybór na tę postać Jessego Eisenberga, znanego z neurotycznych ról ("The Social Network", "Adventureland", teraz również "Prawdziwy ból"), był kompletnie nietrafiony.
Jego interpretacja Luthora jako chaotycznego, nadpobudliwego geniusza bardziej przypominała Jokerową manię niż zimną kalkulację Luthora, co mocno podzieliło widzów. Sam Eisenberg wyznał zresztą, że rola w filmie "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" negatywnie odbiła się na jego karierze.
2. Sofia Coppola jako Mary Corleone ("Ojciec chrzestny III", 1990)
Francis Ford Coppola chciał uratować sytuację po tym, jak Winona Ryder zrezygnowała z roli Mary Corleone w "Ojcu chrzestnym III" tuż przed rozpoczęciem zdjęć. Obsadził więc własną córkę, co okazało się wielkim błędem.
Sofia Coppola, dziś uznana reżyserka ("Między słowami", "Maria Antonina") nie miała doświadczenia aktorskiego i jej bezbarwna, sztywna gra mocno osłabiła emocjonalny wydźwięk filmu, zwłaszcza w kluczowej scenie finałowej. Do dziś jej rola uznawana jest za jedną z najgorszych w historii kina.
3. Keanu Reeves jako Jonathan Harker ("Drakula", 1992)
Keanu Reeves to świetny aktor, ale w latach 90. nie miał jeszcze odpowiednich umiejętności, by udźwignąć rolę angielskiego prawnika w gotyckim horrorze Francisa Forda Coppoli. Jego drewniana gra i fatalny, sztuczny brytyjski akcent stały się jedną z największych bolączek filmu, który poza tym zachwycał swoją atmosferą i kreacjami Gary’ego Oldmana oraz Winony Ryder.
4. John Wayne jako Czyngis-chan ("Zdobywca", 1956)
Westernowy twardziel John Wayne jako legendarny mongolski wódz? To jedna z najbardziej absurdalnych decyzji castingowych w historii kina. Wayne, z charakterystycznym akcentem i kowbojską manierą, zupełnie nie pasował do roli, a film stał się jedną z największych klap jego kariery. Dodatkowo kręcono go na radioaktywnych pustyniach Utah, co miało tragiczne konsekwencje zdrowotne dla ekipy.
5. Mickey Rooney jako Pan Yunioshi ("Śniadanie u Tiffany’ego", 1961)
W jednej z najbardziej nietrafionych i dziś uznawanych za rasistowskie ról Mickey Rooney wcielił się w karykaturalną postać japońskiego sąsiada Holly Golightly (Audrey Hepburn) w "Śniadaniu u Tiffany'ego". Jego przerysowany akcent, sztuczne zęby i komediowy sposób gry były już wtedy uznawane za kontrowersyjne, a dziś stanowią przykład najbardziej problematycznych i dziwacznych decyzji castingowych w Hollywood.
6. Topher Grace jako Eddie Brock / Venom ("Spider-Man 3", 2007)
Venom to postać, która powinna budzić grozę – masywny, brutalny i przerażający przeciwnik Spider-Mana. Dlatego wybór Tophera Grace’a, znanego głównie z roli sympatycznego nastolatka w "Różowych latach 70.", kompletnie nie pasował do mrocznego Eddiego Brocka. Aktor nie miał ani odpowiedniej postury, ani charyzmy, co sprawiło, że filmowy Venom był rozczarowaniem. Późniejszy wybór Toma Hardy'ego do głównej roli w serii "Venom" spodobał się znacznie bardziej.
7. Cameron Diaz jako Jenny Everdeane ("Gangi Nowego Jorku", 2002)
Martin Scorsese stworzył brutalny i realistyczny obraz Nowego Jorku XIX wieku, w którym Leonardo DiCaprio i Daniel Day-Lewis błyszczeli swoimi kreacjami. Niestety, Cameron Diaz, znana głównie z komedii romantycznych i lekkich ról, nie pasowała do surowego świata gangów. Jej irlandzki akcent brzmiał sztucznie, a charyzma bledła przy pozostałych aktorach. Do dziś to jedna z jej najgorszych ról.
8. Kyle MacLachlan jako Paul Atryda ("Diuna", 1984)
Kyle MacLachlan to świetny aktor, ale w roli Paula Atrydy w (słabej, ale kultowej) ekranizacji "Diuny" Davida Lyncha kompletnie się nie sprawdził. Po pierwsze był zbyt dojrzały jak na postać nastoletniego mesjasza. Po drugie jego interpretacja była pozbawiona emocji, a scenariusz mu nie pomagał. Widzowie dostali nieprzekonującego bohatera w filmie, który i tak był chaotycznym koszmarem produkcyjnym.
9. Ryan Reynolds jako Hal Jordan / Zielona Latarnia ("Zielona Latarnia", 2011)
Ryan Reynolds to niezły aktor z wyczuciem komediowym, ale Hal Jordan w "Zielonej Latarni" to postać, która wymagała bardziej charyzmatycznej i dramatycznej interpretacji. Reynolds, który sam śmieje się dziś z tej roli (i całego fatalnego filmu), wyglądał na zagubionego w kiepskim scenariuszu i tandetnych efektach specjalnych. Na szczęście zrehabilitował się później jako Deadpool i przynajmniej spotkał na planie swoją późniejszą żonę Blake Lively.
10. John Travolta jako Terl ("Bitwa o Ziemię", 2000)
Film "Bitwa o ziemię" uznawany za jedno z największych kinowych nieporozumień w historii. John Travolta wcielił się w postać kosmity Terla, wyglądającego jak karykatura z taniego sci-fi. Jego teatralna gra i przerysowane maniery sprawiły, że zamiast groźnego antagonisty, widzowie otrzymali iście komicznego złoczyńcę.
11. Jared Leto jako Joker ("Legion samobójców", 2016)
Po niezapomnianej kreacji Heatha Ledgera w "Mrocznym Rycerzu" (nagrodzonej pośmiertnie Oscarem) oczekiwania wobec Jokera były ogromne. Niestety, Jared Leto zamiast psychopatycznego geniusza zbrodni stworzył przerysowaną, pozbawioną głębi wersję gangstera z tatuażami i złotymi zębami. Pomimo jego własnych prób budowania legendy wokół tej roli (np. wysyłania dziwnych prezentów kolegom z planu), Joker Leto został uznany za jedno z największych rozczarowań DCEU.
12. Kevin Costner jako Robin Hood ("Robin Hood: Książę złodziei", 1991)
Kevin Costner w latach 90. był u szczytu sławy, ale do roli Robin Hooda po prostu zupełnie nie pasował. Jego drewniana gra i brak brytyjskiego akcentu sprawiły, że film stał się jednym z bardziej kiczowatych przedstawień tej historii. Alan Rickman jako Szeryf z Nottingham totalnie skradł mu show. Niektórzy twierdzą wręcz, że znacznie lepszym Robinem Hoodem był... rysunkowy lis z animacji Disneya z lat 70.
13. Johnny Depp jako Tonto ("Jeździec znikąd", 2013)
Disney postanowił wskrzesić klasyczną historię "Jeźdźca znikąd", ale obsadzenie Johnny’ego Deppa jako rdzennie amerykańskiego wojownika Tonto wywołało ogromne kontrowersje. Depp, choć charyzmatyczny, zupełnie nie pasował do tej roli – przede wszystkim pod względem wyglądu, bo to idealny przykład whitewashingu, czyli wybielania). Jednak nawet tego jego komediowa, niemal slapstickowa interpretacja nie współgrała z resztą filmu, a sam projekt okazał się finansową katastrofą.
14. George Clooney jako Batman ("Batman i Robin", 1997)
George Clooney sam wielokrotnie przepraszał za tę rolę – i słusznie. Jego Batman był nijaki, pozbawiony mroku i charyzmy. Dodajmy do tego kiczowaty kostium z gumowymi sutk*mi i campowy ton całego filmu, a dostajemy jeden z najbardziej żenujących występów w historii kina superbohaterskiego. Na szczęście Clooney miał potem okazję się zrehabilitować w bardziej ambitnych produkcjach.
15. Edward Norton jako Bruce Banner / Hulk ("Incredible Hulk", 2008)
Edward Norton to znakomity aktor, ceniony za role skomplikowanych i intensywnych postaci ("Lęk pierwotny", "Podziemny krąg", "Więzień nienawiści"), ale jako Bruce Banner zupełnie się nie sprawdził. Miał własną wizję postaci, co prowadziło do konfliktów z reżyserem i studiem. Marvel szybko zastąpił go Markiem Ruffalo, który wniósł do tej roli więcej ciepła, humoru i chemii z resztą Avengers.
16. Johnny Flynn jako David Bowie ("Stardust", 2020)
Nieżyjący już David Bowie to ikona muzyki i popkultury, a film "Stardust" miał pokazać jego początki. Niestety, Johnny Flynn, mimo wokalnego i aktorskiego talentu, nie przypominał ani wyglądem, ani charyzmą Bowiego. Film dodatkowo nie miał praw do muzyki artysty, co jeszcze bardziej osłabiło jego wiarygodność. Bowie zasługiwał na znacznie lepszy biograficzny obraz.
17. Tom Cruise jako Jack Reacher ("Jack Reacher: Jednym strzałem", 2012)
Jack Reacher, bohater książek Lee Childa, to wielki, potężny mężczyzna, który budzi respekt samą posturą. Tom Cruise, choć świetny w filmach akcji, po prostu nie pasował fizycznie do tej roli, chociażby był zwyczajnie za niski. Fani serii książek byli rozczarowani, bo Reacher miał być brutalnym, zimnym twardzielem, a Cruise, mimo swojego talentu, nie oddał tej surowości.
18. Angelina Jolie jako Olimpia ("Aleksander", 2004)
Angelina Jolie jako matka Aleksandra Wielkiego? Brzmi ciekawie, ale nie w zestawieniu z Colinem Farrellem, który grał tytułową rolę. Jolie była zaledwie rok starsza od Farrella, co sprawiało, że ich relacja wypadała nienaturalnie. Do tego jej przerysowany akcent i teatralna gra sprawiły, że ta wersja Olimpii bardziej przypominała postać z opery niż z epickiego filmu historycznego.
19. Idris Elba jako Roland Deschain ("Mroczna wieża", 2017)
Idris Elba to fantastyczny aktor, ale fani książek Stephena Kinga byli oburzeni jego wyborem do roli Rolanda w "Mrocznej wieży". Postać była w powieściach wzorowana na Clincie Eastwoodzie i – pomijając już kolor skóry, który dla niektórych był nie do przejścia – miała mieć zupełnie inną aurę. Film i tak okazał się klapą, ale to wybór obsady (Matthew McConaughey też nie podobał się fanom) był jednym z pierwszych błędów, które doprowadziły do jego porażki.
20. Scarlett Johansson jako Major ("Ghost in the Shell", 2017)
Obsadzenie Scarlett Johansson w roli kultowej postaci z japońskiej mangi wywołało burzę. Krytycy zarzucali filmowi whitewashing, bo oryginalna bohaterka była Japonką. Ten wybór castingowy był więc zupełnie niezrozumiały. Chociaż Johansson jest utalentowaną aktorką, jej występ nie oddał filozoficznej głębi i chłodnej charyzmy Major. Film sam w sobie był nijaki, ale obsada głównej roli tylko pogłębiła kontrowersje.