
Ewa Stankiewicz-Jorgensen, dziennikarka i reżyserka filmowa, powiązana z TV Republika poinformowała w mediach społecznościowych, że do jej domu wkroczyła Żandarmeria Wojskowa. Twierdzi, że funkcjonariusze poszukiwali części tupolewa. Prokurator potwierdził działania służb.
W piątek rano 7 marca, Ewa Stankiewicz-Jorgensen opublikowała wpis na platformie X (dawniej Twitter), w którym poinformowała o zdarzeniu.
"Żandarmeria wojskowa przeszukuje nasze mieszkanie szukając części tupolewa te które Putin zostawił Tuskowi lub te które niszczały przez lata w bliźniaczym tupolewie kiedy uwiarygadniano kłamstwa Anodiny" – napisała dziennikarka. Do wpisu dołączyła zdjęcie przedstawiające funkcjonariuszy przeszukujących jej dom.
Stankiewicz-Jorgensen przez lata zajmowała się badaniem katastrofy smoleńskiej. Jej mąż, Glenn Jorgensen, był członkiem podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Od 2013 roku dziennikarka pełni funkcję dyrektora artystycznego TV Republika.
Żandarmeria wojskowa w mieszkaniu dziennikarki powiązanej z TV Republika
Podczas rozmowy na antenie TV Republika Stankiewicz-Jorgensen opowiedziała więcej o przebiegu zdarzenia. Żandarmeria Wojskowa miała wejść do jej mieszkania około godziny 6 rano.
– Przeszukali wszystkie pomieszczenia włącznie z komórką lokatorską. Okazano nakaz przeszukania i poinformowano, że szukają części tupolewa. Mają listę około 20 części, których poszukują – powiedziała. Dodała, że podczas przeszukania nic nie znaleziono.
Rzecznik Prokuratury Krajowej potwierdził w rozmowie z Onetem działania służb, zapowiadając wydanie oficjalnego komunikatu w tej sprawie.
Według informacji podanych przez TV Republika, śledztwo prowadzi płk. Tomasz Mackiewicz, dyrektor Departamentu ds. Wojskowych Prokuratury Krajowej. Stoi na czele zespołu śledczego, powołanego w listopadzie ubiegłego roku, którego celem jest zbadanie nieprawidłowości w funkcjonowaniu podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl w październiku 2024 roku, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wraz z wiceministrem Cezarym Tomczykiem przedstawili raport zespołu ds. oceny działalności podkomisji smoleńskiej. Przewodniczył mu pułkownik pilot Leszek Błach.
Raport liczący 790 stron zawierał jednoznacznie negatywną ocenę działalności podkomisji we wszystkich aspektach. Jak mówił Kosiniak-Kamysz, komisja Macierewicza "skupiła się na udowodnieniu, że w Smoleńsku doszło do wybuchu". – Inne hipotezy zostały odrzucone. To wynika z raportu – stwierdził