Zakazali tego w Niemczech, a Polacy nadal piją. Coś, co miało leczyć, może szkodzić

Choć może się wydawać, że zioła to wyłącznie bezpieczna i naturalna forma wsparcia zdrowia, nie wszystkie rośliny działają na organizm łagodnie. Doskonałym przykładem jest żywokost lekarski – roślina, którą w Polsce wciąż uważa się za remedium na ból i stany zapalne, podczas gdy w Niemczech jej spożywanie jest całkowicie zakazane. W polskich domach nie brak opowieści o cudownych właściwościach żywokostu – że pomagał na bóle kości, leczył rany i koił obolałe stawy. Znany także jako Symphytum officinale, był stosowany przez pokolenia. Jednak współczesna nauka zaczęła przyglądać się nie tylko dobroczynnemu wpływowi alantoiny (substancji wspierającej regenerację tkanek), ale i ciemniejszej stronie tej rośliny. Żywokost lekarski – między tradycją a toksycznością To, co przez lata było traktowane jak lekarstwo, dziś budzi poważne obawy. Żywokost zawiera bowiem alkaloidy pirolizydynowe (PA) – związki chemiczne, które mogą uszkadzać wątrobę, a w dłuższej perspektywie przyczyniać się do rozwoju nowotworów. I choć działanie to może nie być odczuwalne od razu, ryzyko kumuluje się z czasem. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) wydał ostrzeżenie: nawet niewielkie, regularnie przyjmowane ilości PA mogą prowadzić do uszkodzeń komórek wątrobowych, a także zaburzeń w obrębie DNA. Niemcy, kierując się zaleceniami ekspertów, wprowadziły zakaz stosowania żywokostu w suplementach i naparach. Polska – mimo że zna te same dane – nie zdecydowała się na podobny krok. Na szczęście nie wszystko jest stracone. Roślina może być nadal używana, ale wyłącznie zewnętrznie. Maści i żele z żywokostem to popularne preparaty na bolące mięśnie, stawy, siniaki czy otarcia. W tej formie działanie alantoiny, flawonoidów i garbników nie niesie ryzyka związanego z toksynami, ponieważ skóra stanowi naturalną barierę przed ich wchłanianiem. Co zamiast żywokostu w herbacie? Jeśli ktoś szuka naturalnych metod wspomagania regeneracji organizmu, istnieją bezpieczniejsze alternatywy. Dziewanna działa łagodząco na drogi oddechowe i wykazuje działanie przeciwzapalne. Imbir z kolei pobudza krążenie i wzmacnia odporność, a kurkuma – znana z zawartości kurkuminy – jest silnym przeciwutleniaczem wspomagającym procesy naprawcze w organizmie. Tradycja ma niewątpliwie swoją wartość, ale nie zawsze idzie w parze z aktualną wiedzą medyczną. Warto więc czasem spojrzeć na domowe remedia z dystansem – zwłaszcza gdy nauka daje jednoznaczne ostrzeżenia. Żywokost lekarski może i był niegdyś zielarskim bohaterem, ale dziś lepiej trzymać go z dala od kubka z naparem.

Kwi 23, 2025 - 09:34
 0
Zakazali tego w Niemczech, a Polacy nadal piją. Coś, co miało leczyć, może szkodzić
Choć może się wydawać, że zioła to wyłącznie bezpieczna i naturalna forma wsparcia zdrowia, nie wszystkie rośliny działają na organizm łagodnie. Doskonałym przykładem jest żywokost lekarski – roślina, którą w Polsce wciąż uważa się za remedium na ból i stany zapalne, podczas gdy w Niemczech jej spożywanie jest całkowicie zakazane. W polskich domach nie brak opowieści o cudownych właściwościach żywokostu – że pomagał na bóle kości, leczył rany i koił obolałe stawy. Znany także jako Symphytum officinale, był stosowany przez pokolenia. Jednak współczesna nauka zaczęła przyglądać się nie tylko dobroczynnemu wpływowi alantoiny (substancji wspierającej regenerację tkanek), ale i ciemniejszej stronie tej rośliny. Żywokost lekarski – między tradycją a toksycznością To, co przez lata było traktowane jak lekarstwo, dziś budzi poważne obawy. Żywokost zawiera bowiem alkaloidy pirolizydynowe (PA) – związki chemiczne, które mogą uszkadzać wątrobę, a w dłuższej perspektywie przyczyniać się do rozwoju nowotworów. I choć działanie to może nie być odczuwalne od razu, ryzyko kumuluje się z czasem. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) wydał ostrzeżenie: nawet niewielkie, regularnie przyjmowane ilości PA mogą prowadzić do uszkodzeń komórek wątrobowych, a także zaburzeń w obrębie DNA. Niemcy, kierując się zaleceniami ekspertów, wprowadziły zakaz stosowania żywokostu w suplementach i naparach. Polska – mimo że zna te same dane – nie zdecydowała się na podobny krok. Na szczęście nie wszystko jest stracone. Roślina może być nadal używana, ale wyłącznie zewnętrznie. Maści i żele z żywokostem to popularne preparaty na bolące mięśnie, stawy, siniaki czy otarcia. W tej formie działanie alantoiny, flawonoidów i garbników nie niesie ryzyka związanego z toksynami, ponieważ skóra stanowi naturalną barierę przed ich wchłanianiem. Co zamiast żywokostu w herbacie? Jeśli ktoś szuka naturalnych metod wspomagania regeneracji organizmu, istnieją bezpieczniejsze alternatywy. Dziewanna działa łagodząco na drogi oddechowe i wykazuje działanie przeciwzapalne. Imbir z kolei pobudza krążenie i wzmacnia odporność, a kurkuma – znana z zawartości kurkuminy – jest silnym przeciwutleniaczem wspomagającym procesy naprawcze w organizmie. Tradycja ma niewątpliwie swoją wartość, ale nie zawsze idzie w parze z aktualną wiedzą medyczną. Warto więc czasem spojrzeć na domowe remedia z dystansem – zwłaszcza gdy nauka daje jednoznaczne ostrzeżenia. Żywokost lekarski może i był niegdyś zielarskim bohaterem, ale dziś lepiej trzymać go z dala od kubka z naparem.