Wiedźmin na Netflix wraca do formy? Recenzja Wiedźmin: Syreny z głębin
Po rozczarowujących dwóch ostatnich sezonach serialu Wiedźmin Netflix ponownie próbuje wziąć na barki sagę Sapkowskiego. Tym razem jest to drugi już film animowany osadzony w świecie Geralta. Czy Wiedźmin: Syreny z głębin to udana produkcja? Wiedźmin: Syreny z głębin – opis fabuły filmu Geralt i Jaskier podróżują do Królestwa Bremervoord, aby upolować potwora. Jednak wiedźmin […] Artykuł Wiedźmin na Netflix wraca do formy? Recenzja Wiedźmin: Syreny z głębin pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Po rozczarowujących dwóch ostatnich sezonach serialu Wiedźmin Netflix ponownie próbuje wziąć na barki sagę Sapkowskiego. Tym razem jest to drugi już film animowany osadzony w świecie Geralta. Czy Wiedźmin: Syreny z głębin to udana produkcja?
Wiedźmin: Syreny z głębin – opis fabuły filmu

Geralt i Jaskier podróżują do Królestwa Bremervoord, aby upolować potwora. Jednak wiedźmin szybko odkrywa, że jego misja nie jest tak prosta, jak myślał.
Geralt zmaga się ze swoimi uczuciami do Yennefer, jednocześnie czując pociąg do wieloletniej przyjaciółki Jaskra, Essi. Z pomocą Essi Geralt ma nadzieję powstrzymać totalną wojnę, a jednocześnie pomóc młodym kochankom Sh’eenaz i księciu Aglovalowi.
Wiedźmin: Syreny z głębin – film warty grosza?

Jedną z ogromnych zalet filmu Syreny z głębin jest wybór animacji jako medium do opowiedzenia tej historii. Podczas gdy serial aktorski często zmaga się z wyzwaniami związanymi z odpowiednią scenografią czy efektami wizualnymi, animowany Wiedźmin oferuje unikalną choreografię akcji i prezentuje imponujące stwory oraz bogaty świat przedstawiony na poziomie najbliższym temu z gier wideo.
Twórców ogranicza już bowiem wyłącznie wyobraźnia. Pod tym względem Wiedźmin: Syreny z głębin już na starcie wygrywa porównanie z aktorskim serialem Netfliksa, a przynajmniej z jego sezonami 2 i 3. Nie jest to może wysoko postawiona poprzeczka, ale też warto to wypunktować. Animacja prezentuje naprawdę wysoki poziom, zarówno w scenach bardziej statycznych, jak i w sekwencjach akcji. Użycie kolorów, tempo, sama kreska – wszystko to jest niezmiernie przyjemne dla oka.
Problemy zaczynają się jednak gdy przechodzimy do tak naprawdę najważniejszego punktu każdego filmu, czyli do scenariusza. Relacja uczuciowa Geralta i Yennefer wydaje się tkwić w miejscu, a sama Yennefer nie jest w żadnym razie dobrze zarysowaną postacią w tym filmie.
Pod tym tylko względem narracja związana z samym wątkiem Geralta to jedna wielka fabularna stagnacja. Nietrudno zauważyć, że Sapkowski pisząc opowiadanie, na którym oparty jest film Syreny z głębin, inspirował się baśniami Andersena, miejscami chyba zbyt mocno. W historii przedstawionej w filmie znajdziecie wiele fabularnych podobieństw do Małej syrenki czy nawet Pięknej i bestii i niekoniecznie uznaję to, za zalety tej produkcji.
Podobieństwa tylko się nasilają, gdy w filmie pojawiają się piosenki, plasujące filmowego Wiedźmina w połowie drogi do produkcji Disneya. Koniec końców całość sprawia wrażenie dzieła wtórnego, niezbyt interesującego, pozbawionego oryginalności.
Przeczytaj także: Wiedźmin 4 oficjalnie. CD Projekt RED potwierdził bohaterkę gry.
Są tu też oczywiście całkiem niezłe momenty. Chwile spędzone razem przez Geralta i Jaskra z powodzeniem oddają więź, która ich łączą, czy to podczas jedzenia przy ognisku, czy stawiania czoła niebezpieczeństwu. Essi przyjmuje o wiele bardziej formalną rolę, nie tylko pomagając w komunikacji między kochankami z Królestwa Bremervoord, ale także będąc romantycznym kontrastem dla Geralta. Można więc znaleźć tu ziarenka ciekawych wątków, które trochę rozbudowują relacje między postaciami, ale też jak pisałem wyżej, nie bardzo pchają te postaci do przodu.
Wiedźmin: Syreny z głębin – ocena filmu
Stan serii Wiedźmin nie jest obecnie czymś, na co można patrzeć pozytywnie. Zresztą na dobrą sprawę jak dotąd serialowe czy filmowe adaptacje przygód Geralta okazały się rozczarowaniem. Pierwszy sezon serialu Netfliksa nie był może zły, ale nie było to też nic wybitnego i nawet w połowie tak udanego, jak seria gier wideo czy opowiadania Sapkowskiego.

Nadchodzący nowy sezon z Liamem Hemsworthem w roli Geralta niekoniecznie zapowiada się na to, by niósł ze sobą poprawę, Syreny z głębin to na dobrą sprawę z kolei rzecz co najwyżej średnia, przeznaczona tylko dla zapaleńców Wiedźmina. Cała reszta widowni może spokojnie ten film pominąć i nic specjalnego nie straci.
Oczywiście film Wiedźmin: Syreny z głębin można też po prostu traktować jak udaną wizualnie animowaną historię fantasy i akcji. Tutaj jednak też lepiej by sobie ta produkcja poradziła, gdyby nie była fabularnie tak podobna do Małej Syrenki, co nie wpływa pozytywnie na odbiór całości.
Śmiem więc stwierdzić, że Netflix nie okazał się dobrym domem dla Wiedźmina, przynajmniej jeśli chodzi o adaptacje filmowo-serialowe. Geralt, na razie najlepiej prezentuje się w formie gier wideo i może najlepiej by było, gdyby tylko w tym medium pozostał?
Zdjęcie otwierające: Netflix / materiały prasowe
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
Artykuł Wiedźmin na Netflix wraca do formy? Recenzja Wiedźmin: Syreny z głębin pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.