W pogoni za rozumem / Tak jakby w ciąży

Czekacie na nową część "Dziennika Bridget Jones"? Już nie musicie, bo mamy Dziennik Bridget Jones w domu! Tak przynajmniej mówi nam wcielający się w matkę z mema Netflix. Na telewizorze czeka jednak "Tak jakby w ciąży", w którym także spotkacie poszukującą miłości i kochającą jedzenie oraz alkohol kobietę w średnim wieku. Jak to zazwyczaj bywa, domowa wersja przedmiotu pożądania niekoniecznie jest

Lut 11, 2025 - 13:35
 0
W pogoni za rozumem / Tak jakby w ciąży
Czekacie na nową część "Dziennika Bridget Jones"? JuĹź nie musicie, bo mamy Dziennik Bridget Jones w domu! Tak przynajmniej mĂłwi nam wcielający się w matkę z mema Netflix. Na telewizorze czeka jednak "Tak jakby w ciąży", w ktĂłrym takĹźe spotkacie poszukującą miłości i kochającą jedzenie oraz alkohol kobietę w średnim wieku. Jak to zazwyczaj bywa, domowa wersja przedmiotu pożądania niekoniecznie jest tak sycąca jak oryginał, czasem moĹźe się wręcz skończyć zatruciem pokarmowym.   Tytułem wstępu zaznaczyć muszę jedno: jeśli jesteście fanami twĂłrczości Amy Schumer, zaśmiewacie się do łez przy jej stand-upach, a "Jestem taka piękna" to Wasz comfort movie, "Tak jakby w ciąży" stanowi pozycję obowiązkową. Dostaniecie tu więcej tego, co zwykle; scenariusz często i gęsto sięga po dowcipy i anegdoty z jej scenicznych występĂłw; na ekranie odegrana zostaje m.in. joga prenatalna wyśmiana w nominowanym do Złotego Globu "Amy Schumer: Emergency Contact". Komiczka, ktĂłra poza wystąpieniem w roli głównej wcieliła się tu takĹźe w producentkę i współscenarzystkę, włoĹźyła w ten film całą swoją artystyczną osobowość, wypełniając kaĹźdą scenę Ĺźartami z seksu, wagi, problemĂłw zdrowotnych i alkoholizmu. Jeśli jednak Amy nie jest Waszą komediową guru, moĹźecie się nieĹşle rozczarować. Wzorem The Rocka porĂłwnującego "Czerwoną jedynkę" do skali imaksowego doświadczenia "Oppenheimera" Christophera Nolana, Amy Schumer w wywiadzie udzielonym Yahoo stwierdziła, Ĺźe "Tak jakby w ciąży" jest tragedią na miarę "The Brutalist". W oscarowym filmie Brady'ego Corbeta węgierski architekt marzy o stworzeniu swojego dzieła Ĺźycia; podobne aspiracje ma czterdziestoparoletnia nauczycielka Lainy, lecz zamiast brutalistycznej perły architektury chodzi o dziecko. Temat macierzyństwa ustanowiony zostaje w prologu, gdzie dowiadujemy się, Ĺźe mała Lainy, wspĂłlnie z przyjaciółką Kate (Jillian Bell), wychowały się jako półsieroty, bez matek i juĹź w podstawĂłwce bawiły się głównie w dom. Kilkuletnia protagonistka głęboko wierzyła, Ĺźe porĂłd i opieka nad potomkiem stanowi sedno Ĺźycia kobiety.  Trzy dekady później niewiele się zmieniło, bohaterki dalej są w podstawĂłwce, tym razem juĹź po drugiej stronie biurka, dalej niosą te same przekonania i dalej ich nie urzeczywistniają. Gdybyśmy za autorką kontynuowali porĂłwnanie z nagrodzonym w Wenecji dramatem, moĹźna by powiedzieć, Ĺźe Lainy wciąż Ĺźyje w świecie fantazji, uciekając od codzienności niczym odurzony heroinowym nałogiem LĂĄszlĂł TĂłth. Za maksymą Hitchcocka musi jednak dojść do trzęsienia ziemi, po ktĂłrym napięcie zacznie rosnąć, a bohater zostanie zmuszony do rozpoczęcia swojej podróşy ku wewnętrznej przemianie. W tym przypadku jest to kumulacja tragicznych wypadkĂłw: długoletni partner Dave (Damon Wayans Jr.) odchodzi do kochanki, Kate zachodzi w ciążę, a stan błogosławiony ogłasza nawet dwadzieścia lat młodsza koleĹźanka z pracy, aspirująca influencerka, ktĂłrej Lainy serdecznie nie znosi. Z drugiej strony są pozytywy: spotkany w kawiarni typ w dresie, ktĂłry okazuje się mieć na imię Josh (Will Forte), jest przeuroczy, flirtuje i ma perfekcyjnie pasujące poczucie humoru. Gdy wszystko się wali, a w nasze Ĺźycie uderza tir rzeczywistości, moĹźemy się z nią skonfrontować albo uciec jeszcze głębiej w świat iluzji. Zbieg okoliczności i szczęśliwych (?) wypadkĂłw pozwala Lainy wybrać tę drugą ścieĹźkę: kobieta zaczyna udawać, Ĺźe sama teĹź jest w ciąży, co nie tylko karmi jej potrzebę ciągłej uwagi, ale takĹźe pozwala zbliĹźyć się do faceta ze snĂłw. ReĹźyser Tyler Spindel zjadł zęby na mainstreamowej komedii, oglądanej przez tłumy i nienawidzonej przez krytykę. Jako aktor kręcił się w uniwersum Adama Sandlera, pojawiając się w takich klasykach jak "Jack i Jill" czy "Nie zadzieraj z fryzjerem", po drugiej stronie kamery stworzył szereg przebojĂłw Netfliksa, na czele z "Niewłaściwą Missy". Ta ekspertyza w humorze sprzed ponad dekady znajduje swoje odzwierciedlenie w "Tak jakby w ciąży". Gagi cytują tu "Seks w wielkim mieście", nawiązują do "Druhen", a konotacje z dziennikiem wspomnianej juĹź Bridget Jones są bardziej niĹź ewidentne. Całość zdaje się być podróşnikiem w czasie z ery "Płytkiego faceta".  Znajduje to teĹź odzwierciedlenie w fakcie, Ĺźe główna bohaterka jest najgorszym i najbardziej denerwującym człowiekiem, jaki chodził po tej ziemi, co absolutnie nie zostaje sproblematyzowane przez fabułę. Nasza protagonistka nie jest zainteresowana niczym poza samą sobą, innych ludzi traktuje całkowicie instrumentalnie, mając gdzieś ich uczucia i emocje. Potrafi nawet mieć pretensje do swojej odwiecznej przyjaciółki za to, Ĺźe ta woli mieć zawodową połoĹźną przy porodzie, zamiast niej. Najgorszym aspektem jej osobowości jest jednak uwielbienie wobec seksualizacji oraz parentyfikacji dzieci. Kilkulatkom tłumaczyć więc będzie, czym jest trĂłjkąt, z kim uprawiała seks, pojawia się teĹź gag, ktĂłrego pointą jest ciąża piętnastolatki. Schumer raz na jakiś czas sugeruje teĹź intelektualizm swojej postaci, każąc jej czytać drugi tom "Genialnej przyjaciółki" Eleny Ferrante czy recytować "The Kiss" amerykańskiej postmodernistycznej poetki Anne Sexton. Te dysrupcyjne momenty w Ĺźaden sposĂłb nie uzupełniają się jednak z resztą zachowań postaci, co najwyĹźej sugerują – nieistniejący – wątek jej frustracji brakiem moĹźliwości zrealizowania zawodowych ambicji i utknięciem w pułapce nauczania wczesnoszkolnego. Szukając jakichkolwiek zalet "Tak jakby w ciąży", warto wspomnieć, Ĺźe film jest bardzo kolorowy, kaĹźdy kadr przepełniony jest jasnymi barwami, a liczne panoramy Brooklynu przywodzą na myśl kino Woody’ego Allena. Estetycznie obraz kojarzy się najmocniej z "Emily w ParyĹźu", lecz wypranym z pastiszowości hitowego serialu z Lily Collins. Za zdjęcia odpowiada tu zresztą laureat Złotej Palmy Stuart Dryburgh, idealny człowiek do tej roli, bo mający w CV teksty ĹşrĂłdłowe: "Seks w wielkim mieście" czy "Dziennik Bridget Jones". TakĹźe, nawet jeśli nie rozbawi Was Ĺźaden dowcip, postacie doprowadzą do szewskiej pasji, a wtĂłrność całości sprawi, Ĺźe mycie naczyń wyda się kuszącą alternatywą spędzenia wieczoru, przynajmniej oczy się nie będą męczyły.Â