Ten podatek będzie ciosem dla właścicieli mieszkań i domów. Nawet 10 tysięcy złotych rocznie

Dźwięk słów "podatek katastralny" jeży włosy na głowie osób z własnym domem lub mieszkaniem. Dyskutuje się o tym od lat, w wielu europejskich krajach już działa, a teraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zaleca wprowadzenie go również w Polsce. Wiązałoby to się z ogromnymi kosztami, nawet dla właścicieli niewielkich mieszkań. Obecny podatek od nieruchomości w Polsce jest liczony metrów kwadratowych, czyli na podstawie powierzchni (w tym roku stawka maksymalna wzrosła do 1,12 zł). Katastralny miałby być zależny od realnej wartości nieruchomości. Choć nikt nie chce płacić więcej za swoją własność, to takie rozwiązanie ma swoich gorących orędowników. OECD zaleca Polsce wprowadzenie podatku katastralnego. Dlaczego? Jak podaje portalsamorzadowy.pl, niedawno polski rząd otrzymał rekomendację od OECD (kolejną, bo w zeszłym roku zalecał to też Międzynarodowy Fundusz Walutowy), by podatek katastralny został wprowadzony też w naszym kraju. Jakie są jego zalety? "Polska powinna przejść na system opodatkowania nieruchomości oparty na jej wartości, stosowany w większości krajów OECD, który dokładniej odzwierciedlałby wartość gruntów i byłby bardziej progresywny i wydajny. Obecny system jest słabym wskaźnikiem zamożności i zdolności płatniczej podatników, ponieważ nie uwzględnia innych niż powierzchnia cech nieruchomości i jej lokalizacji, która jest kluczowym czynnikiem determinującym jej wartość" – czytamy w raporcie poświęconemu Polsce. W zasadzie nie trzeba nic więcej wyjaśniać, bo każdy rozumie, że dom domowi nierówny, podobnie jak i działka i okolica, w której się znajduje. Stąd w aktualnym systemie podatkowym i w dużym uproszczeniu, apartament w centrum jest w zasadzie tyle samo wart, co mieszkanie o takiej samej powierzchni w bloku na przedmieściach. Niestety (lub stety, zależy, kto patrzy, bo samorządy miałyby większe przychody, o czym za chwilę), podatek wiązałby się z o wiele wyższymi kosztami dla właścicieli. Dlatego każdy polityk boi się go wprowadzić (zwłaszcza przed wyborami), bo to byłaby społeczna "katastrofa". Ile wynosiłby podatek katastralny w Polsce? "Przy stosowanej w bogatych krajach stawce podatku katastralnego 1 proc. właściciel mieszkania musiałby w rok zapłacić 6 tys. zł (np. 500 zł miesięcznie), a właściciel domu 10 tys. zł (ponad 800 zł miesięcznie). Nawet przy znaczącej obniżce stawki podatku katastralnego – np. 0,25 proc. zamiast 1 proc. to wciąż kwoty znacznie wyższe niż obecne 56 zł i 124,40 zł z tytułu podatku od nieruchomości" – wyliczył portal infor.pl. Do tego dochodzą kwestie techniczne. Taki podatek wymaga przygotowania katastrów, czyli listy nieruchomości objętych tą daniną, fachowej wyceny i stałej aktualizacji wartości domów i mieszkań (ponoć w dobie cyfryzacji nie byłoby to dużym problemem). Według OECD "zniesienie limitów stawek podatkowych lub ustanowienie jedynie ogólnokrajowej stawki minimalnej i zezwolenie samorządom na jej przekroczenie" dałoby im większą autonomię (po prostu więcej pieniędzy wpływałoby do ich budżetów). Opodatkowanie mogłoby być wprowadzane stopniowo, z mechanizmem odroczenia, a także ulgami dla mniej zamożnych osób. Jednak to na razie i tak ewentualna pieśń przyszłości, bo taka rewolucja w systemie podatkowym trwałaby latami. I raczej mało komu u władzy spieszy się z jej realizacją.

Lut 10, 2025 - 12:04
 0
Ten podatek będzie ciosem dla właścicieli mieszkań i domów. Nawet 10 tysięcy złotych rocznie
Dźwięk słów "podatek katastralny" jeży włosy na głowie osób z własnym domem lub mieszkaniem. Dyskutuje się o tym od lat, w wielu europejskich krajach już działa, a teraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zaleca wprowadzenie go również w Polsce. Wiązałoby to się z ogromnymi kosztami, nawet dla właścicieli niewielkich mieszkań. Obecny podatek od nieruchomości w Polsce jest liczony metrów kwadratowych, czyli na podstawie powierzchni (w tym roku stawka maksymalna wzrosła do 1,12 zł). Katastralny miałby być zależny od realnej wartości nieruchomości. Choć nikt nie chce płacić więcej za swoją własność, to takie rozwiązanie ma swoich gorących orędowników. OECD zaleca Polsce wprowadzenie podatku katastralnego. Dlaczego? Jak podaje portalsamorzadowy.pl, niedawno polski rząd otrzymał rekomendację od OECD (kolejną, bo w zeszłym roku zalecał to też Międzynarodowy Fundusz Walutowy), by podatek katastralny został wprowadzony też w naszym kraju. Jakie są jego zalety? "Polska powinna przejść na system opodatkowania nieruchomości oparty na jej wartości, stosowany w większości krajów OECD, który dokładniej odzwierciedlałby wartość gruntów i byłby bardziej progresywny i wydajny. Obecny system jest słabym wskaźnikiem zamożności i zdolności płatniczej podatników, ponieważ nie uwzględnia innych niż powierzchnia cech nieruchomości i jej lokalizacji, która jest kluczowym czynnikiem determinującym jej wartość" – czytamy w raporcie poświęconemu Polsce. W zasadzie nie trzeba nic więcej wyjaśniać, bo każdy rozumie, że dom domowi nierówny, podobnie jak i działka i okolica, w której się znajduje. Stąd w aktualnym systemie podatkowym i w dużym uproszczeniu, apartament w centrum jest w zasadzie tyle samo wart, co mieszkanie o takiej samej powierzchni w bloku na przedmieściach. Niestety (lub stety, zależy, kto patrzy, bo samorządy miałyby większe przychody, o czym za chwilę), podatek wiązałby się z o wiele wyższymi kosztami dla właścicieli. Dlatego każdy polityk boi się go wprowadzić (zwłaszcza przed wyborami), bo to byłaby społeczna "katastrofa". Ile wynosiłby podatek katastralny w Polsce? "Przy stosowanej w bogatych krajach stawce podatku katastralnego 1 proc. właściciel mieszkania musiałby w rok zapłacić 6 tys. zł (np. 500 zł miesięcznie), a właściciel domu 10 tys. zł (ponad 800 zł miesięcznie). Nawet przy znaczącej obniżce stawki podatku katastralnego – np. 0,25 proc. zamiast 1 proc. to wciąż kwoty znacznie wyższe niż obecne 56 zł i 124,40 zł z tytułu podatku od nieruchomości" – wyliczył portal infor.pl. Do tego dochodzą kwestie techniczne. Taki podatek wymaga przygotowania katastrów, czyli listy nieruchomości objętych tą daniną, fachowej wyceny i stałej aktualizacji wartości domów i mieszkań (ponoć w dobie cyfryzacji nie byłoby to dużym problemem). Według OECD "zniesienie limitów stawek podatkowych lub ustanowienie jedynie ogólnokrajowej stawki minimalnej i zezwolenie samorządom na jej przekroczenie" dałoby im większą autonomię (po prostu więcej pieniędzy wpływałoby do ich budżetów). Opodatkowanie mogłoby być wprowadzane stopniowo, z mechanizmem odroczenia, a także ulgami dla mniej zamożnych osób. Jednak to na razie i tak ewentualna pieśń przyszłości, bo taka rewolucja w systemie podatkowym trwałaby latami. I raczej mało komu u władzy spieszy się z jej realizacją.