Stylówka z dyskontu. Dlaczego ubrania dla fanów Biedronki i Lidla są aż tak popularne?
Mówi się, że w modzie było już wszystko. Jednak ostatnio obserwujemy w niej zjawisko nietypowe – rosnącą popularność odzieży i dodatków sygnowanych markami sieci handlowych, które nie kojarzą się ani z branżą fashion, ani z prestiżem.

Biedronka i Lidl, dwie najpopularniejsze sieci dyskontowe w Polsce, od kilku lat wprowadzają do sprzedaży limitowane serie ubrań i dodatków z własnymi logotypami, utrzymanych w typowych dla nich barwach. Dlaczego ludzie chcą je kupować i nosić? Czy ten trend ma potencjał się rozwijać, a jeśli tak, to w jakim kierunku?
Lidl prekursorem
W 2020 r. do niemieckich sklepów Lidla trafia pierwsza kolekcja odzieży i dodatków w charakterystycznych kolorach sieci – niebieskim, żółtym i czerwonym. Koszulki, klapki, skarpetki, a nawet sneakersy wyprzedały się błyskawicznie, a na aukcjach internetowych osiągały ceny kilkukrotnie wyższe od sklepowych.
Sukces w kraju macierzystym zachęcił detalistę do wprowadzania podobnej oferty na inne rynki. Do Polski trafiła ona po kilku miesiącach. W pierwszej kolekcji dostępnej nad Wisłą dominowały sneakersy, skarpetki oraz bluzy z logo sieci. Produkty szybko zyskały status hitów sprzedażowych, co zachęciło dyskontera do rozwijania asortymentu. Z kolekcji na kolekcję oferta Lidla stawała się bardziej zróżnicowana. Wzbogacono ją o ubrania i akcesoria streetwearowe, komplety dresowe, a nawet swetry świąteczne. Jednak największym...