Smartfony i tablety w Europie będą miały etykiety energetyczne
Tablety i smartfony sprzedawane w UE będą musiały być oznakowane podobnie jak pozostały sprzęt AGD i RTV. Znane ze zmywarek, lodówek, pralek, telewizorów czy opon etykiety energetyczne pozwolą w mgnieniu oka porównać ze sobą poszczególne modele urządzeń. Producenci najpopularniejszej elektroniki użytkowej będą musieli spełnić kolejny unijny wymóg, jeśli są zainteresowani sprzedażą swoich produktów na rynku liczącym 450 milionów potencjalnych klientów. Od początku tego roku niemal wszystkie wprowadzane do obrotu urządzenia muszą być wyposażane w port USB-C, natomiast od czerwca, nowy sprzęt będzie musiał spełniać wymogi podejścia „ecodesign”. Chodzi o to, że nowe smartfony i tablety zostaną oznaczone znanymi nam już etykietami energetycznymi. Obecnie są one powszechnie stosowane w przypadku pralek, zmywarek, lodówek, telewizorów, a więc sprzętu dużego RTV i AGD, ale trafił na nie też każdy kierowca poszukujący opon do swojego samochodu. Efektywność energetyczna smartfonów i tabletów na etykiecie Komisja Europejska zaprezentowała wzór etykiety, który oprócz literowego oznaczania klasy energetycznej (od A do G) na kolorowej skali zaprezentuje też szereg użytecznych danych na temat urządzenia. W centralnym miejscu znajdzie się czas pracy na baterii przy pełnym naładowaniu, a poniżej umieszczone zostaną informacje na temat stopnia odporności na przypadkowe upadki lub zarysowania, poziom ochrony przed kurzem i wodą, ilość cykli ładowania, po których bateria wciąż zachowa 80% pierwotnej pojemności, a także oceniona w skali od A do E łatwość naprawy urządzenia. [caption id="attachment_279084" align="aligncenter" width="640"] Wzór etykiety energetycznej dla smartfona[/caption] Jak wspomniałem wcześniej, samo wypełnienie i udostępnienie konsumentowi etykiety to tylko część wymagań zawierających się w haśle ecodesign. Wprowadzane do sprzedaży w Unii smartfony i tablety będą musiały spełniać rozmaite kryteria, dzięki którym będziemy mogli ograniczyć produkowanie ton elektrośmieci. Bo powiedzmy sobie szczerze, duża część sprzedawanego dzisiaj sprzętu po upływie obligatoryjnie udzielanej gwarancji nie nadaje się już do niczego i w najlepszym razie trafia do odpowiedniego kontenera na odpady. Teraz jest szansa, że to się zmieni, i nie będziemy de facto zmuszani do regularnej wymiany urządzeń, bo najdrobniejsza naprawa czy choćby odświeżenie produktu jest nieopłacalne. Elektronika będzie żyła dłużej Zgodnie z zasadami, które wkrótce wejdą w życie, baterie będą musiały wytrzymać co najmniej 800 cykli ładowania i rozładowania, zachowując co najmniej 80% swojej początkowej pojemności. Krytyczne dla działania urządzenia części zamiennie mają być dostępne w ciągu 5 - 10 dni, a co więcej mają być pod ręką przez 7 lat po zakończeniu sprzedaży danego modelu i co niemniej istotne, producenci będą musieli dzielić się wiedzą oraz dostępem do oprogramowania niezbędnego do przeprowadzania serwisu sprzętu z niezależnymi warsztatami. Ponadto przez co najmniej 5 lat mają być wydawane aktualizacje systemu operacyjnego, ale co ważne, ten termin nie jest liczony od premiery urządzenia, ale od momentu zakończenia jego sprzedaży. https://dailyweb.pl/komisja-europejska-wymierza-historyczna-kare-dla-apple-i-mety/ Regulacje wchodzą w życie 20 czerwca 2025 roku i wedle wyliczeń KE, mają przynieść korzyści idące w miliardy euro. Przyjęto założenie, że dzięki wyraźnym oznaczeniom wydajności energetycznej oraz prezentacji pozostałych danych na etykietach, klienci będą wybierać urządzenia wytrzymalsze, łatwiejsze w naprawie i działające dłużej na jednym ładowaniu. W efekcie, do 2030 roku Wspólnota zaoszczędzi 2.2 TWh energii potrzebnej do ładowania smartfonów i tabletów, a konsumenci wydadzą łącznie 20 miliardów euro mniej na sprzęt elektroniczny. W przeliczeniu na gospodarstwo domowe da to oszczędność w kwocie 98 euro. Podliczając koszty prądu, napraw i zakupu nowych urządzeń, w ciągu pięciu lat wydamy 24% mniej pieniędzy. Moim zdaniem, to bardzo dobra wiadomość. Zunifikowane etykiety pozwolą bardzo szybko i łatwo porównać ze sobą konkretne modele telefonów, tak jak dziś porównujemy lodówki czy opony, ale z mojej perspektywy nawet nie etykiety są tutaj najważniejsze, ale zmuszenie producentów do zapewnienia wieloletniego wsparcia dla wprowadzanych na rynek urządzeń.

Tablety i smartfony sprzedawane w UE będą musiały być oznakowane podobnie jak pozostały sprzęt AGD i RTV. Znane ze zmywarek, lodówek, pralek, telewizorów czy opon etykiety energetyczne pozwolą w mgnieniu oka porównać ze sobą poszczególne modele urządzeń.
Producenci najpopularniejszej elektroniki użytkowej będą musieli spełnić kolejny unijny wymóg, jeśli są zainteresowani sprzedażą swoich produktów na rynku liczącym 450 milionów potencjalnych klientów. Od początku tego roku niemal wszystkie wprowadzane do obrotu urządzenia muszą być wyposażane w port USB-C, natomiast od czerwca, nowy sprzęt będzie musiał spełniać wymogi podejścia „ecodesign”. Chodzi o to, że nowe smartfony i tablety zostaną oznaczone znanymi nam już etykietami energetycznymi. Obecnie są one powszechnie stosowane w przypadku pralek, zmywarek, lodówek, telewizorów, a więc sprzętu dużego RTV i AGD, ale trafił na nie też każdy kierowca poszukujący opon do swojego samochodu.
Efektywność energetyczna smartfonów i tabletów na etykiecie
Komisja Europejska zaprezentowała wzór etykiety, który oprócz literowego oznaczania klasy energetycznej (od A do G) na kolorowej skali zaprezentuje też szereg użytecznych danych na temat urządzenia. W centralnym miejscu znajdzie się czas pracy na baterii przy pełnym naładowaniu, a poniżej umieszczone zostaną informacje na temat stopnia odporności na przypadkowe upadki lub zarysowania, poziom ochrony przed kurzem i wodą, ilość cykli ładowania, po których bateria wciąż zachowa 80% pierwotnej pojemności, a także oceniona w skali od A do E łatwość naprawy urządzenia. [caption id="attachment_279084" align="aligncenter" width="640"]