
Podczas spotkania w Białym Domu, które miało miejsce w piątek, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Donald Trump wymienili ostre słowa, a spotkanie zakończyło się fiaskiem. Zareagowali na nie też obecny i przyszły kanclerz Niemiec.
Obecny i przyszły kanclerz Niemiec reagują na kłótnię w USA
"Drogi Wołodymyrze Zełenski, stoimy z Ukrainą w dobrych i trudnych czasach. Nigdy nie wolno nam mylić agresora i ofiary w tej strasznej wojnie" – napisał w piątek w serwisie X przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Także obecny kanclerz RFN Olaf Scholz zapewnił, że Ukraina może polegać na Niemczech i Europie.
– Wszyscy znamy sytuację. Agresorem jest Rosja. Ukraina jest narodem atakowanym – powiedział z kolei o kłótni w Białym Domu prezydent Francji Emmanuel Macron, dodając, że "rozważa" zadzwonienie wieczorem do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
– Myślę, że mieliśmy rację, pomagając Ukrainie i nakładając sankcje na Rosję trzy lata temu i nadal to robimy. A kiedy mówię "my", mam na myśli Stany Zjednoczone Ameryki, Europejczyków, Kanadyjczyków, Japończyków i wielu innych. I musimy podziękować wszystkim, którzy pomogli – wskazał.
"Drogi prezydencie Wołodymyrze Zełenski, drodzy ukraińscy przyjaciele, nie jesteście sami" – dodał w tej sprawie polski premier Donald Tusk.
Po trudnym spotkaniu w Waszyngtonie, które opisaliśmy szczegółowo tutaj, Wołodymyr Zełenski opuścił szybko Biały Dom. Prezydent Ukrainy wsiadł do limuzyny, a Donald Trump nie towarzyszył mu podczas odjazdu. Zełenski najpewniej pojechał na lotnisko w Waszyngtonie. Biały Dom podał następnie, że Wołodymyr Zełenski nie podpisze umowy o surowcach.