Rok magicznego myĹlenia (wedĹug boomerĂłw) / Cztery pory roku
Zaczyna siÄ klasycznie: od Vivaldiego w tle. Grupka przyjacióŠâ trzy maĹĹźeĹstwa znajÄ
ce siÄ od lat â spotykajÄ
siÄ na wiosnÄ, aby uczciÄ rocznicÄ zwiÄ
zku jednej z par. W jednej z poczÄ
tkowych scen caĹa paczka â pod wpĹywem udzielajÄ
cej siÄ euforii â wskakuje do jeziora w ubraniach, nie zwaĹźajÄ
c na konsekwencje. SÄ
to: Steve Carell, Tina Fey, Colman Domingo, Will Forte, Marco Calvani i Kerri
Zaczyna siÄ klasycznie: od Vivaldiego w tle. Grupka przyjacióŠâ trzy maĹĹźeĹstwa znajÄ
ce siÄ od lat â spotykajÄ
siÄ na wiosnÄ, aby uczciÄ rocznicÄ zwiÄ
zku jednej z par. W jednej z poczÄ
tkowych scen caĹa paczka â pod wpĹywem udzielajÄ
cej siÄ euforii â wskakuje do jeziora w ubraniach, nie zwaĹźajÄ
c na konsekwencje. SÄ
to: Steve Carell, Tina Fey, Colman Domingo, Will Forte, Marco Calvani i Kerri Kenney-Silver â wyborni, starzejÄ
cy siÄ z godnoĹciÄ
i wykorzystujÄ
cy swĂłj wiek na potrzeby serialu.  To ostatni moment, kiedy widzimy ich wszystkich razem szczÄĹliwych. JuĹź niedĹugo jeden z mÄĹźczyzn podejmie wybĂłr, ktĂłry odmieni Ĺźycia caĹej paczki. SwojÄ
decyzjÄ
spowoduje, Ĺźe ich zgraja juĹź nigdy nie bÄdzie taka sama. I wĹaĹnie tak mniej wiÄcej zaczynajÄ
siÄ "Cztery pory roku". Ale zanim przejdziemy dalej, warto podkreĹliÄ, Ĺźe 44 lata temu szĂłstka innych aktorĂłw (na czele z Alanem AldÄ
i Carol Burnett) takĹźe wskakiwaĹa do wody w ubraniach. MiaĹo to miejsce w "Czterech porach roku" (1981), filmowym pierwowzorze serialu (swojÄ
drogÄ
wyreĹźyserowanym wĹaĹnie przez AldÄ, ktĂłry w nowej wersji zalicza nawet maĹe cameo). Producentka (a takĹźe wspĂłĹscenarzystka) Tina Fey postanowiĹa uwspĂłĹczeĹniÄ tÄ historiÄ, pogĹÄbiajÄ
c postacie i skupiajÄ
c siÄ na fantazjach oraz problemach zwiÄ
zkĂłw par po piÄÄdziesiÄ
tce. Do tego zmieniĹa format: tutaj kaĹźda pora roku to dwa odcinki, wiÄc zamiast jednego filmu mamy aĹź osiem epizodĂłw. Czy byĹa to sĹuszna decyzja, aby braÄ siÄ za "zapomnianÄ
klasykÄ"? Jak najbardziej. Fey udaĹo siÄ utrzymaÄ ten sam klimat (idylla mieszajÄ
ca siÄ z gorzkim posmakiem), a przy tym wprowadziÄ parÄ piekielnie inteligentnych obserwacji. Wiadomo: jak to w netfliksowych produkcjach bywa, nie kaĹźdy Ĺźart wybrzmi tak, jak powinien. Do tego niektĂłre wÄ
tki potrafiÄ
siÄ w kĂłĹko powtarzaÄ â ktoĹ, kto potrzebuje od serialu zróşnicowania, a nie imitacji prawdziwego Ĺźycia, raczej nie dotrwa do zimy, prawdopodobnie odpadajÄ
c przy letnich odcinkach. Taki model prowadzenia fabuĹy dziaĹa jednak na korzyĹÄ â "Cztery pory roku" pokazujÄ
, Ĺźe jako ludzie popeĹniamy te same bĹÄdy, a czasem nie wystarczÄ
jedna lub dwie rozmowy, aby zaĹagodziÄ konflikt i sprawiÄ, Ĺźe relacja wrĂłci do tzw. "normy". Przy tym trzeba nie mieÄ serca, aby nie daÄ siÄ porwaÄ przez tÄ
ĹźenujÄ
co-uroczÄ
gromadkÄ boomerĂłw. Castingowo mamy tu ekstraklasÄ â Fey odchodzi od swojego "bezpoĹredniego humoru", aby sprawdziÄ siÄ w nieco dojrzalszej dramatycznie roli (i wychodzi z tego obronnÄ
rÄkÄ
). Domingo po raz kolejny udowadnia, Ĺźe jest charyzmatycznym krĂłlem â kradnie kaĹźdÄ
scenÄ i zrÄcznie manewruje miÄdzy pogodÄ
ducha a wewnÄtrznym niepokojem. Natomiast sam Carell przypomina nam, Ĺźe potrafi wyjĹÄ poza ĹatkÄ Michaela Scotta. Na uwagÄ zasĹuguje teĹź Forte, ktĂłry swojÄ
rozbrajajÄ
cÄ
ĹźyczliwoĹciÄ
i pogodÄ
ducha przypomina nieco manierÄ Aldy z oryginalnego filmu (wcielajÄ
siÄ w te samÄ
postaÄ). W Netfliksowej ekranizacji Forte pozostaje wyrazisty, grajÄ
c postaÄ, ktĂłra na pozĂłr wydaje siÄ kompletnym nudziarzem. KaĹźda z par â pomimo zwiÄ
zkowych trudnoĹci spadajÄ
cych jak gromy z jasnego nieba â ocieka chemiÄ
, nawet jeĹli ta objawia siÄ w intensywnych kĹĂłtniach. Jedni nie potrafiÄ
do siebie dotrzeÄ, choÄ majÄ
przecieĹź zĹoty medal w komentowaniu i dawaniu porad innym. Te problemy z komunikacjÄ
przysporzÄ
im nie lada kĹopotĂłw. WalczÄ
jednak do koĹca, ale czy im siÄ uda? Drudzy róşniÄ
siÄ charakterami. Jedna ze stron przypomina nadopiekuĹczego anioĹa stróşa. Natomiast druga nie potrafi pogodziÄ siÄ z wiekiem â choÄ ma problemy z sercem, udaje, jakby wciÄ
Ĺź miaĹa trzydzieĹci lat. Something gotta give: albo wspĂłlnymi siĹami spotkajÄ
siÄ w poĹowie, albo bÄdÄ
musieli siÄ rozejĹÄ. Trzeci zaĹ juĹź dawno utracili to "coĹ", nawet jeĹli wszyscy myĹlÄ
inaczej. Czy dadzÄ
sobie ostatniÄ
szansÄ? A moĹźe ich gĹÄboko skrywane frustracje eskalujÄ
w trakcie jednej ze wspĂłlnych kolacji? Â Specjalnie nie zdradzam toĹźsamoĹci Ĺźadnego z opisanych maĹĹźeĹstw. "Cztery pory roku" najlepiej oglÄ
da siÄ bez jakiejkolwiek znajomoĹci tych dynamik. Wraz z odcinkami uczymy siÄ co nieco o naszych nowych towarzyszach i zaczynamy zdawaÄ sobie sprawÄ, Ĺźe Ĺźadne z nich nie jest (i nigdy nie byĹo) idealne. Nie oznacza to jednak, Ĺźe mamy prawo nazwaÄ ich zĹymi partnerami/partnerkami lub przyjaciĂłĹmi. SÄ
po prostu ludzcy i za to wĹaĹnie najbardziej ich kochamy. ChoÄ potrafiÄ
sobie dopiec przy kaĹźdej okazji, czytajÄ
z siebie jak z otwartych ksiÄ
Ĺźek. A co za tym idzie, wspierajÄ
siÄ w najtrudniejszych momentach. "Cztery pory roku" sÄ
zatem o szukaniu ciepĹa w najbardziej lodowatych momentach naszego Ĺźycia. Kiedy wkraczamy w kaĹźdÄ
z pĂłr roku, towarzyszy nam zagwozdka z pierwszego odcinka, niejako stajÄ
ca siÄ motywem przewodnim serialu. Wraz z ekranowymi parami zastanawiamy siÄ, czy zwiÄ
zek maĹĹźeĹski wiÄ
Ĺźe siÄ z nieustannÄ
walkÄ
i pracÄ
nad sobÄ
, czy powinien jednak przypominaÄ zĹÄ
czenie siÄ dwĂłch bratnich dusz. Prawda chyba leĹźy gdzieĹ po Ĺrodku. Serial stara siÄ nam pokazaÄ, Ĺźe relacja to czÄsto wykĹĂłcanie siÄ o swoje, ktĂłre w sytuacjach podbramkowych czÄsto zamienia siÄ w kompromis. A do tego potrzeba teĹź tej magicznej iskierki, co jakiĹ czas odnawiajÄ
cej siÄ w sercu kaĹźdej z poĹĂłwek. W remake'u filmu Aldy pojawia siÄ jeszcze jeden przedziwny zabieg, ktĂłrego w serialach nie widziaĹem od lat. "Cztery pory roku" igrajÄ
z konwencjÄ
melodramatu i pomijajÄ
waĹźne sceny (czÄsto kluczowe dla fabuĹy) na rzecz ich nastÄpstw, czyli reakcji bohaterĂłw. Tym samym twĂłrcy skupiajÄ
siÄ na czymĹ w rodzaju "reaction shotĂłw" postaci. Kiedy ktoĹ umiera, nie widzimy sceny wypadku. WrÄcz przeciwnie, dowiadujemy siÄ tego z rozmowy â zazwyczaj peĹnej emocji, wyraĹźanej sugestywnie i bez faĹszywej nuty. Albo inaczej: gdy dwĂłjka bohaterĂłw jest bliska zdrady, sĹyszymy o tym dopiero z ich ust, kiedy przyznajÄ
siÄ do tego trzeciej osobie. PoczÄ
tkowo wyglÄ
da, Ĺźe taki rodzaj ekspozycji to sprawka maĹego budĹźetu. Ale okazuje siÄ, Ĺźe ten narracyjny piruet ma coĹ w sobie â dziÄki niemu przyjmujemy perspektywÄ poszkodowanych. Czujemy to, co oni, kiedy musimy skonfrontowaÄ siÄ z nowo usĹyszanym komunikatem od drugiej osoby. Nie doĹÄ, Ĺźe trzeba przyjÄ
Ä coĹ do wiadomoĹci, to jeszcze wyobraĹşnia szaleje â w koĹcu nas przy danej sytuacji nie byĹo. MoĹźemy sobie co najwyĹźej coĹ dopowiedzieÄ.  Kochanka Franza Kafki â Milena JesenskĂĄ â napisaĹa kiedyĹ, Ĺźe "dwie godziny Ĺźycia wiÄcej sÄ
warte niĹź dwie strony tekstu". To samo moĹźna powiedzieÄ w kontekĹcie odcinkĂłw seriali, a szczegĂłlnoĹci takich, ktĂłre oferujÄ
nam spektakl o rutynie, gĹÄboko zakorzeniony w rytuaĹach codziennoĹci i problemach towarzyszÄ
cych kaĹźdemu z nas. Tyle Ĺźe produkcja Netfliksa ma w sobie coĹ urokliwego â z odcinka na odcinek coraz bardziej przyzwyczajamy siÄ do tych postaci, stajÄ
c siÄ czÄĹciÄ
tej nieco dysfunkcyjnej, ale kochajÄ
cej siÄ pseudorodzinki. Te parÄ godzin Ĺźycia faktycznie warte bÄdzie tego, aby spÄdziÄ cztery pory roku wraz z naszymi nowymi przyjaciĂłĹmi. MoĹźe i nikt nam ich nie zwrĂłci, ale przynajmniej pozostanÄ
wspomnienia.