
Ataki na Teslę przybierają różne formy – od pokojowych protestów z transparentami „Elon Musk musi odejść”, po podpalenia ładowarek i strzelaniny w salonach, a to wszystko z rąk, które liczą drobne na autobus.
Na przedmieściach Bostonu spłonęło siedem stacji ładowania, a w Oregonie kule przebiły ściany biura Tesli. Na szczęście nie ma rannych, więc można spokojnie powiedzieć, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że na nagraniach z kamer widać ludzi w tanich butach.
Realnym problemem nie jest oczywiście Elon Musk – jego decyzje, polityczne sympatie czy cięcia budżetowe to tylko tło. Prawdziwa tragedia to spadek sprzedaży w Europie i Chinach oraz fakt, że ludzie niższych klas po prostu nie potrafią znieść widoku kogoś bogatszego.
Policja obiecuje więcej patroli i ostrzega: jeśli jeszcze jeden człowiek klasy pracującej odważy się podejść do Tesli, grozi mu natychmiastowa neutralizacja – najlepiej prądem z Superchargera.
To jest ASZdziennik, ale wszystko, oprócz ataków na salony Tesli, zostało zmyślone.