Piotr Relich: „Dojrzewanie” po polsku. Co nam mówi tragedia 16-letniej Mai?

Jeszcze nie ochłonęliśmy po premierze „Dojrzewania” – wstrząsającego serialu o 13-latku – mordercy, gdy do niemal identycznych scen doszło w Polsce. I podobnie jak w netflixowej produkcji, tragedia ujawniła zatrważające fakty nie tylko o bezpośrednio zamieszanych, ale kierunku w którym zmierza współczesne społeczeństwo. 16-letnia Maja 24 kwietnia opuściła mieszkanie mamy by spotkać się z dawno […] Artykuł Piotr Relich: „Dojrzewanie” po polsku. Co nam mówi tragedia 16-letniej Mai? pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Maj 7, 2025 - 15:08
 0
Piotr Relich: „Dojrzewanie” po polsku. Co nam mówi tragedia 16-letniej Mai?

Jeszcze nie ochłonęliśmy po premierze „Dojrzewania” – wstrząsającego serialu o 13-latku – mordercy, gdy do niemal identycznych scen doszło w Polsce. I podobnie jak w netflixowej produkcji, tragedia ujawniła zatrważające fakty nie tylko o bezpośrednio zamieszanych, ale kierunku w którym zmierza współczesne społeczeństwo.

16-letnia Maja 24 kwietnia opuściła mieszkanie mamy by spotkać się z dawno nie widzianym kolegą. „Jeżeli się pokłócimy, wrócę za 5 minut. Jeżeli nie, za pół godziny” – napisała. Do domu nie wróciła już nigdy. Jej zmasakrowane zwłoki znaleziono w trudno dostępnych zaroślach kilka dni później. Dziewczyna przed śmiercią była najprawdopodobniej polewana żrącą cieczą, przypalana i gwałcona. Głównym podejrzanym jest 17-letni Bartek G., kolega z którym widziała się po raz ostatni. Chłopaka aresztowano w Grecji, gdzie jakby nigdy nic przebywał na wycieczce szkolnej. Podczas aresztowania miał być spokojny, nie przejawiał żadnych oznak skruchy.

Policja na razie wyklucza udział innych osób, ale śledztwo może rzucić na sprawę nowe światło. Choć na ostateczny werdykt należy jeszcze poczekać, wszystko wskazuje, że to właśnie chłopak stoi za śmiercią koleżanki, z którą w przeszłości najprawdopodobniej łączyło go coś więcej.

Sprawa Mai rozgrzała opinię publiczną. Wszyscy wciąż zadają te same pytania: co doprowadziło do tak tragicznego finału? Skąd w nastoletnim chłopaku tyle okrucieństwa, nienawiści i pogardy dla ludzkiego życia? Gdzie byli rodzice?

Częściowych odpowiedzi dostarczają dziś media społecznościowe. Rzut oka na aktywność osób bezpośrednio związanych ze sprawą pozwala stwierdzić, że cała historia znacznie wybiega poza prosty schemat psychopatycznego mordercy i przypadkowej ofiary.

Szczególnie bulwersująca, ale jednocześnie zwracająca uwagę na głębszy kontekst, jest tutaj reakcja matki 17-latka. W wiadomościach prywatnych kobieta stwierdziła kilkukrotnie, jakoby Maję „dosięgła sprawiedliwość” i że „nikogo więcej już nie skrzywdzi”. Kilka dni po aresztowaniu, na Instagramie Bartka opublikowano wpis, w którym autor przekonywał o wyzwoleniu świata „od potwora”.

Jednocześnie z internetu szybko zaczęły znikać tzw. hatepage, czyli strony na których umieszczano zdjęcia, wpisy i memy wyśmiewające nastolatka. Okazało się, że Bartek przez wiele lat mierzył się z prześladowaniem psychicznym ze strony rówieśników. Pierwszą taką stronę założono już w 2021 r., ale ostracyzm nasilił się szczególnie po 2022 r., kiedy Maja poinformowała o pobiciu przez Bartka. Dzisiaj osoby zamieszane w systematyczny hejt kasują profile i budują sprzeczne narracje.

Objawy choroby
Kobieca agresja ma charakter zawoalowany, niebezpośredni – polega na obmowie, kłamstwach, tworzeniu grupek i wykluczaniu. Agresja w wykonaniu mężczyzn przybiera najczęściej charakter przemocy fizycznej. Różnica jest szczególnie widoczna w okresie dojrzewania, kiedy młodzi chłopcy nie posiadają na tyle rozwiniętych umiejętności społecznych by poradzić sobie z psychomanipulacją.

W przypadku 17-letniego Bartka doszło do przesilenia; agresja przybrała najgorszą możliwą formę, objawiając się okrucieństwami zadanymi dziewczynie przed, a prawdopodobnie również i po śmierci. Żaden z dorosłych nie przerwał spirali hejtu i nienawiści, która w ostateczności doprowadziła do tragedii.
Ale sprawa morderstwa spod Mławy nie jest odosobnionym przypadkiem. Coś naprawdę niepokojącego dzieje się z polską młodzieżą, a co objawia się skrajną, niekontrolowaną przemocą, w wielu przypadkach ze skutkiem śmiertelnym.

Oto fragmenty nagłówków medialnych tylko z ostatniego roku: 16-latek z Tarnowa śmiertelnie ugodzony nożem przez rówieśnika. Ośmiu nastolatków z Sanoka niemal zakatowało kolegę ze szkoły. 17-latek ze Szczecina cudem odratowany z linczu. Trzech nastolatków zatłukło na śmierć bezdomnego w okolicach Łodzi. Nie żyje 25-latek zaatakowany przez grupę nieletnich w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego.
Trzech nastolatków zabiło 28-latka na Dniach Sosnowca. „Zmasakrowaliśmy typa. Koleś r*******y. Będzie fejm” – napisał bezpośrednio po ataku jeden z nich. Poznańska grupa dziewczyn „Kindermafia” pobiła bezbronną 13-latkę. Reszta klasy przyglądała się i nagrywała filmiki. „Bielskie uczennice bardziej agresywne bez uczniów!” – dziewczyny częściej biją innych, dokuczają, kradną i stosują cyberprzemoc.

Powyższe przykłady to zaledwie czubek góry lodowej problemów ze współczesną młodzieżą. Statystyki są porażające: według raportu instytutu badawczego Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), co piąty nastolatek doświadcza internetowego hejtu. Najczęściej przybiera on formę ośmieszania, wyzywania i poniżania. Ale reakcja na systemowe prześladowanie może zostać skierowana również do wewnątrz. Wtedy objawia się zachowaniami autodestrukcyjnymi, a nawet – jak w przypadku 16-letniej Julii z Lubina – samobójstwem.

Przez ostatnie dziesięć lat 6-krotnie wzrosła liczba prób samobójczych podejmowanych przez dzieci i młodzież w wieku 13-18. W 2013 roku odnotowano 348 takich prób, a w 2024 roku już 2092. Liczba prób samobójczych podejmowanych przez dzieci i młodzież zwiększyła się ponad 2,5 razy od rozpoczęcia pandemii (między 2020 r. a 2024 r.). W 2024 roku 124 nastolatków odebrało sobie życie.
Patrząc na powyższe statystyki nasuwa się tylko jedno pytanie: co się z nami, na Boga, dzieje?

Kultura beznadziei
Z ust wielu ekspertów słyszymy o zatraceniu „umiejętności miękkich”; stawianiu granic czy odwadze cywilnej. Mówi się o strachu przed wykluczeniem z grupy, instynktach stadnych oraz specyfice profilu psychologicznego dorastającego człowieka. Gdzieniegdzie zwraca się uwagę na brak wychowania do wartości. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że wiele z tych nawet najbardziej specjalistycznych diagnoz to zaledwie pobieżna próba psychologizacji dużo głębszych problemów.

Bo o jakim wychowaniu możemy mówić, kiedy coraz częściej po prostu nie ma komu wychowywać. Lawinowo przybywa dzieci z rodzin patologicznych, rozbitych i takich, gdzie rodzice pozostają nieobecni i głusi na potrzeby niechcianych dzieci. Nic dziwnego, że oszukują akceptacji, zrozumienia i poczucia własnej wartości poza domem. A takie daje plemienna przynależność do grupy rówieśniczej, zwłaszcza jeżeli można pokazać dzięki temu wyższość nad innymi. Autorytet rodziców upada, jeżeli za słowami nie idą czyny. Albo co gorsza, gdy poświęciło się dobro dzieci na ołtarzu własnego szczęścia.

Jakimi wartościami mają żyć dzieci, kiedy rodzice wyznają jedynie prawo dżungli, a ich działaniu przyświeca wyłącznie nowy samochód, trzeci telewizor czy kolejne wakacje za granicą? Na ile zdadzą się ostrzeżenia przed nadużywaniem technologii, kiedy sami tkwią w sieciach społecznościowych algorytmów? Jak dzieciaki mają radzić sobie z presją, kiedy od najmłodszych lat stanowią doskonale zoptymalizowany, obliczony na lata korporacyjny projekt, tudzież trofeum, którym można pochwalić się w mediach społecznościowych? Skąd mają nauczyć się kontrolowania agresji, skoro toleruje się ich nawet najbardziej antyspołeczne zachowania, a jednocześnie demonizuje wszelkie rękoczyny, nawet te w granicach rozsądku?

Nie dziwmy się zatem, skoro sami wpychamy je w środowisko, które alienuje, odczłowiecza, promuje patologie i rozwija zachowania socjopatyczne. Gdzie najważniejszą wartością są „suby”, „lajki” czy „fejm”, zdobywany nawet kosztem przemocy. Dodajmy do tego zanurzenie w dzisiejszej antykulturze promującej głównie śmierć, beznadzieję i zło, a otrzymamy przepis na pozbawioną resztek empatii, bezduszną maszynę. 

Nie oczekujmy jednak poprawy, gdy ciągle powtarzamy te same błędy. Gdy konsekwentnie odrzucamy Tego, który jest Dobrem, Prawdą i Pięknem, który uczy jak kochać i patrzeć na drugiego jak na bliźniego, a nie jak na bezduszne piksele. W którym dopiero odnajdujemy spełnienie wszystkich pragnień, w tym potrzebę akceptacji i poczucia własnej wartości. W którym każdy młody chłopak może odnaleźć – jak pisał J.R.R. Tolkien – „chwałę, honor, wierność i prawdziwą drogę wszystkich (…) miłości na ziemi”.

W pewnym momencie uwierzyliśmy, że możemy żyć bez Boga. I choć my – wychowani jeszcze przez wierzących rodziców – być może jakoś sobie „poradzimy”, to nasze dzieci, którym przyszło żyć w dużo bardziej bezwzględnym świecie, już niekoniecznie. I być może tylko z tego powodu warto do Niego wrócić. Jeżeli nie dla siebie, to przynajmniej dla nich.

 

Piotr Relich

Artykuł Piotr Relich: „Dojrzewanie” po polsku. Co nam mówi tragedia 16-letniej Mai? pochodzi z serwisu PCH24.pl.