Granica wytrzymaĹoĹci / PorzÄ
dny czĹowiek
PaweĹ Prus (Krzysztof Czeczot) odnosi sukcesy w Ĺźyciu zawodowym â jest szanowanym chirurgiem, ktĂłry wkrĂłtce bÄdzie ordynatorem szpitala. Ma wszystko: dobrÄ
pracÄ, piÄknÄ
ĹźonÄ, duĹźy dom i drogi samochĂłd. SzczÄĹcie nie moĹźe jednak trwaÄ wiecznie â gdy jego syn zostaje brutalnie pobity, sytuacja wymyka siÄ spod kontroli, a do bohatera powracajÄ
bolesne wspomnienia z dzieciĹstwa. MÄĹźczyzna, nie mogÄ
c
PaweĹ Prus (Krzysztof Czeczot) odnosi sukcesy w Ĺźyciu zawodowym â jest szanowanym chirurgiem, ktĂłry wkrĂłtce bÄdzie ordynatorem szpitala. Ma wszystko: dobrÄ
pracÄ, piÄknÄ
ĹźonÄ, duĹźy dom i drogi samochĂłd. SzczÄĹcie nie moĹźe jednak trwaÄ wiecznie â gdy jego syn zostaje brutalnie pobity, sytuacja wymyka siÄ spod kontroli, a do bohatera powracajÄ
bolesne wspomnienia z dzieciĹstwa. MÄĹźczyzna, nie mogÄ
c liczyÄ na sprawiedliwoĹÄ i bÄdÄ
c przytĹoczonym nowÄ
sytuacjÄ
, podejmuje impulsywnÄ
i tragicznÄ
w skutkach decyzjÄ: porywa chĹopaka, ktĂłry zaatakowaĹ jego syna. "PorzÄ
dny czĹowiek" pokazuje jeden zĹy dzieĹ, ktĂłry potrafi wywrĂłciÄ do gĂłry nogami poukĹadane Ĺźycie. TytuĹowy mÄĹźczyzna nagle znajduje siÄ na skraju wytrzymaĹoĹci i coĹ w nim pÄka. Nie umie poradziÄ sobie z emocjami buzujÄ
cymi pod skĂłrÄ
, bo te sÄ
dla niego nowe i niezrozumiaĹe. RzeczywistoĹÄ przestaje byÄ przyjaznym miejscem, w ktĂłrym odnoszÄ
cy sukcesy lekarz jest z kaĹźdej strony poklepywany po plecach, a staje siÄ poligonem bitwy. Walki, jak siÄ moĹźe wydawaÄ, z gĂłry przegranej, gdy mÄĹźczyzna zderza siÄ z biurokracjÄ
szkolnej placĂłwki, gdzie doszĹo do "wypadku", a na jego drodze staje matka chĹopaka, zawziÄta pani adwokat. W takich okolicznoĹciach trudno zachowaÄ zimnÄ
krew nawet jeĹli jest siÄ kardiochirurgiem przyzwyczajonym do stresowych sytuacji w rodzaju operacji na otwartym sercu. Nowy polski serial dostÄpny na platformie streamingowej Max nieĹşle siÄ zaczyna â pokazuje, jak wiele bohater ma do stracenia, a potem ustawia go na kursie kolizyjnym z rzeczywistoĹciÄ
. Produkcja szybko jednak traci wszystkie atuty â przez nielogiczne rozwiÄ
zania fabularne, idiotyczne zachowania bohaterĂłw i absurdalne podbijanie stawki. Trudno zawiesiÄ niewiarÄ, gdy niemal kaĹźda decyzja bohatera jest gĹupsza od poprzedniej i scena po scenie oglÄ
damy, jak sam kopie sobie grĂłb. OczywiĹcie, "gĹupi" bohater to nic zĹego, bo takie rozwiÄ
zanie fabularne czÄsto potrafi nawet wzbudziÄ dodatkowe emocje â tu jednak pewna granica wiarygodnoĹci zostaĹa przekroczona, nawet jeĹli sprĂłbujemy usprawiedliwiÄ czyny postaci stresem, pod wpĹywem ktĂłrego podejmuje ona nieracjonalne decyzje. Zamiast w napiÄciu ĹledziÄ dalsze losy PawĹa i zastanawiaÄ siÄ, jak wybrnie z nieĹatwej sytuacji, nie wierzymy w to, co dzieje siÄ na ekranie, przez co wszystkie jego dziaĹania tracÄ
na znaczeniu. NieprzekonujÄ
ca jest jego relacja z porwanym chĹopakiem (choÄ fakt, Ĺźe dogaduje siÄ z nim lepiej, niĹź z wĹasnym synem, miaĹ dramatyczny potencjaĹ), a prĂłba zacierania po sobie ĹladĂłw przypomina wrÄcz szlak z okruszkĂłw Jasia i MaĹgosi prowadzÄ
cy do chatki z piernika. CaĹy serial zbudowany jest na niekonsekwencji. Z jednej strony ma ciekawe zaĹoĹźenia, ale egzekucja zĹoĹźonych obietnic mu nie wychodzi. TwĂłrcy rzucajÄ
siÄ w wir nadmiernego komplikowania fabuĹy, w czym gubi siÄ zainteresowanie. Trudno traktowaÄ powaĹźnie bohatera, ktĂłry, majÄ
c w bagaĹźniku ogĹuszonego chĹopaka, w pierwszej kolejnoĹci jedzie na stacjÄ benzynowÄ
, tankuje z dystrybutora, w ktĂłry wycelowana jest kamera, i kupuje podejrzane przedmioty â zestaw maĹego porywacza â a po wszystkim pĹaci kartÄ
, Ĺźeby Ĺatwiej go byĹo namierzyÄ. Trudno uwierzyÄ, Ĺźe ktoĹ â mimo szerokiej siatki znajomoĹci i wystarczajÄ
cych zasobĂłw finansowych â prosi o usuniÄcie kompromitujÄ
cych materiaĹĂłw z komputera nie doĹwiadczonego hakera, a nastolatka. Nie sposĂłb kibicowaÄ postaci, ktĂłra teoretycznie jest najlepszym chirurgiem w kraju, a na dobrÄ
sprawÄ nie potrafi nawet rozpoznaÄ zĹamanej nogi i potrÄ
conego przez samochĂłd chĹopaka bezceremonialnie wrzuca do bagaĹźnika. PrzykĹady moĹźna mnoĹźyÄ. Sukcesywnie wprowadzane sÄ
do fabuĹy kolejne problemy â te w pracy i w domu â chyba po to, Ĺźeby dodatkowo podbiÄ dramaturgiÄ i skomplikowaÄ sytuacjÄ bohatera. WiÄkszoĹÄ z nich ukazana jest powierzchownie (jak relacja z ojcem), podana w deklaratywnym dialogu, a czÄĹÄ z nich prowadzi donikÄ
d (wÄ
tek nieudanej operacji nie ma absolutnie Ĺźadnego znaczenia dla kariery bohatera). Dialogi sÄ
zawieszone pomiÄdzy naturalnoĹciÄ
znanÄ
z polskich telenoweli a stylizacjÄ
na czarny kryminaĹ ("PowiedziaĹem mu prawdÄ. Prawda potrafi zabiÄ" podane zĹowieszczym szeptem to jeden z przykĹadĂłw przeszarĹźowanego aktorstwa w wykonaniu gĹĂłwnego aktora). Efekt bywa czÄsto komiczny, nieszczery â czuÄ w tym wszystkim sztucznoĹÄ. To teĹź problem budowania postaci, ktĂłre pociÄ
gniÄte sÄ
grubÄ
kreskÄ
. Kumpel-erotoman, Ĺźona-oszustka, szwagier-policjant (ktĂłry nie boi siÄ brudnej roboty), syn-diler â kaĹźdy z jednÄ
wyrazistÄ
cechÄ
, ale poza niÄ
trudno cokolwiek o nich powiedzieÄ, poza tym, Ĺźe sÄ
scenariuszowym wytrychem majÄ
cym jeszcze bardziej namieszaÄ w fabule. Pompowany balonik dram i podbijania stawki wreszcie pÄka, nie przynoszÄ
c satysfakcjonujÄ
cego zakoĹczenia. Pospieszny finaĹ teoretycznie zamyka poszczegĂłlne wÄ
tki, ale robi to wybiĂłrczo i nie dbajÄ
c o fabularnÄ
konsekwencjÄ. Nagle winy wybacza siÄ tu poza ekranem: gĹĂłwnego bohatera nie spotkajÄ
Ĺźadne konsekwencje, choÄ publicznie przyznaje siÄ do popeĹnienia przestÄpstwa; szwagier-policjant, ktĂłry jeszcze dwie sceny wczeĹniej bez skrupuĹĂłw planowaĹ zĹamaÄ piÄ
te przykazanie, nagle ma staÄ na straĹźy prawa, nie zwaĹźajÄ
c na rodzinne koneksje. Co wiÄcej, w cukierkowym zakoĹczeniu dwaj nastolatkowie bawiÄ
siÄ beztrosko mimo wczeĹniejszych animozji, a wszystko to pod okiem niegdysiejszego porywacza. RozczarowujÄ
cy jest rĂłwnieĹź wÄ
tek retrospekcji, ktĂłre ze wzglÄdu na pewne podobieĹstwo do teraĹşniejszych wydarzeĹ, powinny znaczÄ
co odbiÄ siÄ na bohaterze. Tymczasem twĂłrcy gubiÄ
siÄ w przekazie â dlaczego PaweĹ, "porzÄ
dny czĹowiek", porywa chĹopaka? Dlatego, Ĺźe chce sam wymierzyÄ sprawiedliwoĹÄ, gdy system zawodzi? Czy jest to impulsywna decyzja, podjÄta pod wpĹywem ekstremalnych okolicznoĹci, co ma pokazaÄ nam, Ĺźe jesteĹmy tak naprawdÄ nieprzewidywalni, a nasze uĹoĹźone Ĺźycie to tylko iluzja? A moĹźe chodzi wĹaĹnie o traumatyczne wydarzenia z dzieciĹstwa i mÄĹźczyzna chce "naprawiÄ" Ĺobuza, ktĂłry pobiĹ jego dziecko, tak jak i on zostaĹ "naprawiony" (a moĹźe "zepsuty"?)? Nie pomaga rĂłwnieĹź fakt, Ĺźe przeszĹoĹÄ bohatera i jego relacja z ojcem pozostajÄ
w sferze niedopowiedzenia. Dlaczego ojciec wybraĹ tak radykalne metody wychowawcze, co do tego doprowadziĹo? Tego niestety siÄ nie dowiadujemy. W zaĹoĹźeniach "PorzÄ
dny czĹowiek" brzmi naprawdÄ intrygujÄ
co i nie dziwi, Ĺźe spotkaĹ siÄ z tak duĹźÄ
popularnoĹciÄ
. Gdy jednak przyjrzeÄ siÄ mu bliĹźej i na bok odstawiÄ intrygujÄ
ce zaĹoĹźenia, ktĂłre majÄ
wierciÄ w duszy widza pytania ("Jak sam zachowaĹbym siÄ w podobnej sytuacji? Gdzie leĹźy granica mojej wytrzymaĹoĹci? Czy byĹbym w stanie podjÄ
Ä tak radykalne kroki, Ĺźeby broniÄ rodzinÄ?"), trzeba powiedzieÄ, Ĺźe za pomysĹem niestety nie idzie rĂłwnie mocna realizacja. Mamy tu potencjalnie ciekawe podstawy: traumÄ z dzieciĹstwa, prĂłbÄ naprawienia rodzinnych relacji, kryzys wyznawanych wartoĹci, a takĹźe niemal greckÄ
tragediÄ, gdzie kaĹźda decyzja bohatera, zamiast mu pomĂłc, sprowadza na niego jeszcze wiÄksze kĹopoty. CaĹoĹÄ zostaĹa niestety rozcieĹczona przez wÄ
tki poboczne, nieprzekonujÄ
ce postaci i rozwiÄ
zania fabularne, ktĂłrym bliĹźej do taniej telenoweli niĹź do przemyĹlanego kryminaĹu. DaĹoby siÄ to wszystko obroniÄ, zrzuciÄ na karb "konwencji", traktowaÄ jako guilty pleasure, gdyby tylko twĂłrcy nie byli tak Ĺmiertelnie powaĹźni. PogoĹ za szokujÄ
cymi wywrotkami fabularnymi mogĹaby dziaĹaÄ, gdyby opowiadaÄ o nich w kluczu bardziej samoĹwiadomym. Gdyby twĂłrcy traktowali fabuĹÄ i bohaterĂłw z przymruĹźeniem oka, bawiÄ
c siÄ schematami podobnych produkcji i wyĹmiewajÄ
c ich przegiÄcie. Tu jednak prĂłbuje nam siÄ opowiedzieÄ Ĺźart z powaĹźnÄ
minÄ
, wiÄc trudno oczekiwaÄ, Ĺźe kupi siÄ bez zastrzeĹźeĹ tÄ przyciÄĹźkawÄ
fabuĹÄ, ktĂłra â o zgrozo! â ma jeszcze wrÄcz misyjny charakter (odbij siÄ, widzu, w tych bohaterach, niczym w lustrze i zastanĂłw nad wĹasnym Ĺźyciem). SzeĹcioodcinkowy serial "PorzÄ
dny czĹowiek" wyreĹźyserowaĹa Aleksandra TerpiĹska (laureatka Paszportu Polityki za "Innych ludzi") na bazie pomysĹu Krzysztofa Czeczota, ktĂłry wciela siÄ w gĹĂłwnÄ
rolÄ i jest wspĂłĹscenarzystÄ
produkcji (wraz ze znanym z "TeĹciĂłw" Markiem Modzelewskim). Nazwisko TerpiĹskiej obiecywaĹo wiÄcej i szkoda, Ĺźe produkcja nie speĹnia ambitnych zaĹoĹźeĹ. To mĂłgĹ byÄ wciÄ
gajÄ
cy thriller, ktĂłry zadaje ciekawe pytania na temat ludzkiej moralnoĹci i konsekwencji wĹasnych czynĂłw w skrajnie stresujÄ
cej sytuacji. Tymczasem dostaliĹmy festiwal absurdĂłw (ktĂłre trudno wybroniÄ, nawet biorÄ
c pod uwagÄ okolicznoĹci) oraz absurdalnego podbijania stawki. Na domiar zĹego wszystko doprawione zostaĹo szczyptÄ
nachalnej symboliki. Nieprzypadkowo przecieĹź na szybÄ samochodu PawĹa w pierwszym odcinku spada martwy ptak. OdnoszÄ
cemu same sukcesy lekarzowi teĹź podciÄto skrzydĹa, a na przestrzeni kolejnych odcinkĂłw oglÄ
damy, jak pikuje w dóŠku nieuchronnemu zderzeniu z ziemiÄ
. Szkoda, Ĺźe wraz z nim z odcinka na odcinek spada poziom samego serialu â to, co zapowiadaĹo siÄ na wciÄ
gajÄ
cy kryminaĹ z drugim dnem, koĹczy jako festiwal zmarnowanych szans, traktujÄ
cy siÄ zdecydowanie zbyt powaĹźnie.