Nie widać szans na szybkie wprowadzenie silników V10
Temat szybkiego wprowadzanie silników V10 do Formuły 1 powinien zostać szybko wygaszony. Podczas GP Bahrajnu 2025 dojdzie do spotkania na szczycie w tej sprawie i […] Na Cyrk F1 znajduje się więcej artykułów na temat Formuły 1.


Temat szybkiego wprowadzanie silników V10 do Formuły 1 powinien zostać szybko wygaszony. Podczas GP Bahrajnu 2025 dojdzie do spotkania na szczycie w tej sprawie i nie widać powszechnego poparcia. Realna wydaje się jedynie zmiana silników od 2031 roku.
Do spotkania na szczycie z udziałem przedstawicieli F1, FIA i pięciu producentów silników dojdzie w piątek 11 kwietnia w Bahrajnie, czyli w dzień gdy będą odbywały się treningi F1. Spotkanie jest istotne, bo po raz pierwszy odkąd temat silników V10 pojawił się w mediach kilka tygodni temu, zostanie przedyskutowany przez najważniejsze osoby. W spotkaniu weźmie udział Prezes FIA Mohammed Ben Sulayem, którego nie było na torze podczas trzech pierwszych weekendów wyścigowych tego sezonu. Ben Sulayem jest gorącym zwolennikiem szybkiego wprowadzenia silników V10 z paliwem zrównoważonym, prawdopodobnie po to, aby poprawić swoje notowania przed zaplanowanymi na grudzień wyborami w FIA (Ben Sulayem chce pozostać na stanowisku). Nawet jak jego pomysł zostanie odrzucony, to będzie mógł mówić, że on go popierał.
Jak wygląda sytuacja polityczna w F1 i możliwe opcje?
Obecny regulamin zakłada wprowadzenie silników V6 Turbo wraz z rozbudowanym układem elektrycznym na lata 2026 – 2030. Pięciu producentów zadeklarowało przygotowanie tych silników: Mercedes, Ferrari, Red Bull-Ford, Honda i Audi. Powinien do tego grona dołączyć Cadillac, ale to kwestia kilku lat – oni jeszcze nie zgłosili się formalnie do FIA, więc nie biorą udziału w rozmowach.
Według medialnych doniesień umowy dotyczący nowych silników zostały podpisane na pięć lat z opcją przedłużenia, ale mogą zostać skrócone do trzech lat (sezony 2026 – 2028), jeśli w głosowaniu taką wolę wyrazi FIA, F1 oraz czterech z pięciu zgłoszonych producentów. Nie widać żadnych szans na taki scenariusz, prawdopodobnie takie głosowanie w ogóle nie zostanie przeprowadzone, bo wynik jest z góry znany. W przypadku jednomyślności na pewno możliwe byłyby jeszcze inne terminy, ale jednomyślność w takiej sprawie w F1 brzmi jak scenariusz filmu sci-fi.
Audi kilkanaście dni temu udostępniło w mediach oświadczenie mówiące o tym, że popierają aktualnie obowiązujące regulacje. W trakcie GP Japonii na ten temat wypowiedział się szef działu sportu Hondy mówiąc o tym, że nie otrzymali żadnej konkretnej propozycji, nie ma także żadnych ustaleń w F1 na temat tego jakie silniki byłyby wprowadzone. Szef Hondy powiedział również, że wracają do F1 od 2026 roku z powodu wprowadzenia silników z rozbudowanym elementem hybrydowym. Wiadomo więc, że będą przeciwni szybkiej zmianie.
Mercedes „jest za, a nawet przeciw” tzn. stoją pośrodku, ale nic nie wskazuje na to, że byliby skłonni do skrócenia planowanych regulacji. Mercedes jest otwarty na rozmowy, ale jednocześnie będą chcieli, aby elementy hybrydowe w silnikach w F1 pozostały. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić silnik V10, który sam w sobie jest duży i ciężki, ze sporym bakiem paliwa, a do tego jeszcze ciężkie baterie i elementy hybrydowe. Bolidy F1 byłyby z tego powodu jeszcze cięższe i większe niż obecnie.
Jedynie Red Bull-Ford oraz Ferrari wydają się popierać zmianę, ale w tym przypadku również nie było jasnych deklaracji w tym temacie. Nikt tego publicznie nie zrobi, bo to byłaby oznaka, że przygotowania na 2026 rok idą im źle.
Prawdopodobne rozwiązanie i dalsze możliwe kroki
To czego spodziewamy się na spotkaniu w Bahrajnie to rozmów wszystkich zainteresowanych stron i przynajmniej określenia się ich w stosunku do wprowadzenie silników V10 czy innych, prostszych silników w przyszłości. Następnie w kolejnych miesiącach grupa robocza z udziałem FIA i producentów silników będzie dyskutować i rozważać różne możliwe jednostki napędowe. Żadne decyzje w 2025 roku moim zdaniem nie zapadną, bo jest zbyt wcześnie, temat będzie jedynie dyskutowany. Wszystko zależy od tego jak nowe silniki będą sprawowały się od 2026 roku, jakie będą ich osiągi, dźwięk, koszty, układ sił itp. Wtedy dopiero będą mogły być podejmowane decyzje w sprawie przyszłości.
Przypominam, że pierwotnie planowano wprowadzenie do F1 nowych silników od 2021 roku, rozmowy w tej sprawie trwały już w 2017 roku, a uczestniczyli w nich różni producenci w tym Porsche. Potem z powodu pandemii koronawirusa zmienione termin wprowadzenia na 2022 rok, a niedługo później zmodyfikowano całkowicie plan i przesunięto zmiany na 2026 rok, a od 2022 roku wprowadzono zamrożenie rozwoju aktualnych silników. Rozmowy trwały kilka lat zanim zatwierdzono regulacje, a potem kolejne kilka lat na przygotowania. Dokładnie tak samo będzie z silnikami V10 czy jakie zostaną wybrane. Rozmowy będą trwały kilka lat, a potem w zależności od panującej w F1 sytuacji czy zainteresowania producentów, zostaną one wprowadzone od 2031 roku lub jeszcze później.
Silniki V10 nie są dobrym pomysłem dla F1
Pamiętajcie, że ewentualne wprowadzenie silników V10 do F1 za kilka lat nie oznacza powrotu do silników, które były używane w Formule 1 do 2005 roku, czyli bardzo głośnych, wytrzymujących w porywach dwa weekendy wyścigowe i bardzo paliwożernych, bo technologia i wymagania poszły bardzo do przodu przez dwie dekady. Zostałyby przygotowane inne silniki o zbliżonej konstrukcji, musiałyby być bardziej wytrzymałe, spalać mniej paliwa (na pewno byłoby wprowadzone ograniczenie), dźwięk także nie byłby taki jak dawniej. Producenci staraliby się zwiększyć ich sprawność, a co za tym idzie silniki nie osiągałyby tak wysokich obrotów jak dawniej, więc dźwięk nie byłby tak intensywny.
Osobiście jestem w 100% za wprowadzeniem do F1 w przyszłości prostszych silników, bez turbosprężarki. Moim zdaniem układ V8 jest lepszy niż V10 (może nawet zwykły silnik V6 bez turbo byłby najlepszy). Przy wykorzystaniu paliw zrównoważonych takie silniki byłyby ekologiczne. W F1 mogłoby się pojawić więcej niezależnych producentów silników, takie zespoły jak McLaren czy Aston Martin byłyby w stanie własnymi siłami je opracować, nie musieliby polegać na zewnętrznych dostawcach. Koszty dla wszystkich znacznie by się obniżyły. Wydaje mi się jednak, że nie warto w pełni rezygnować z elementów hybrydowych. Technologia poszła tak do przodu, że można zostawić, mały i lekki system odzyskiwania energii z hamowania.
Na Cyrk F1 znajduje się więcej artykułów na temat Formuły 1.