NBA: To casting do Hollywood czy jeszcze koszykówka? Kolejne przedstawienie LeBrona

Flopowanie, czyli teatralne symulowanie fauli, od lat jest solą w oku kibiców NBA i zarazem nieodłącznym elementem ligowych gierek. Chociaż niemal każdy zawodnik ma pod tym względem to i owo za uszami, to dla wielu twarzą tego niezbyt chwalebnego procederu stał się sam LeBron James. Od lat wiadomo, że jego relacje z sędziami są bardziej […] The post NBA: To casting do Hollywood czy jeszcze koszykówka? Kolejne przedstawienie LeBrona first appeared on PROBASKET.

Kwi 24, 2025 - 17:05
 0
NBA: To casting do Hollywood czy jeszcze koszykówka? Kolejne przedstawienie LeBrona

Flopowanie, czyli teatralne symulowanie fauli, od lat jest solą w oku kibiców NBA i zarazem nieodłącznym elementem ligowych gierek. Chociaż niemal każdy zawodnik ma pod tym względem to i owo za uszami, to dla wielu twarzą tego niezbyt chwalebnego procederu stał się sam LeBron James. Od lat wiadomo, że jego relacje z sędziami są bardziej dramatyczne niż niejeden mecz w play-offach – pełne westchnień, spojrzeń i teatralnych gestów.

Gdyby koszykówka była jak skoki narciarskie, być może w NBA za aktorstwo również można by było zyskać dodatkowe punkty. W takim przypadku nie jest wykluczone, że taki na przykład LeBron James mógłby mieć już w dorobku kilka Oscarów. Inna sprawa, że jego ostatnie występy kwalifikują się bardziej do nagrody Złotej Maliny.

We wtorek Los Angeles Lakers pokonali Minnesota Timberwolves, tym samym doprowadzając do remisu w serii. Mecz był bardzo wyrównany, co mogło wpłynąć na emocje po obu stronach. Widać to było szczególnie w trzeciej kwarcie, gdy wyraźnie podenerwowany JJ Redick w prostych, żołnierskich słowach przekazał swoim podopiecznym, że nie spełniają jego oczekiwań. Nawet jednak słowa powszechnie uznane za niecenzuralne płynące z ust szkoleniowca Lakers to nic w porównaniu z tyleż zabawną co bezwstydną sceną z udziałem LeBrona, której nie powstydziliby się w żadnej szanującej się latynoskiej telenoweli.

Podczas czwartej kwarty 40-latek jak gdyby nigdy nic wszedł w tor ruchu Juliusa Randle’a, który próbował oddać rzut. Wypuszczona przez zawodnika Timberwolves piłka wpadła do kosza, jednak w międzyczasie doszło do minimalnego kontaktu jego ręki z ramionami Jamesa. Ten ostatni zresztą zareagował natychmiast – niczym rażony piorunem padł na parkiet, zasłaniając twarz jakby w ogromnym bólu.

Z kolei inne ujęcie pokazało, jak żenujący był ten przypadek flopowania. Na transmisji telewizyjnej doskonale widać było, jak LBJ na moment odsłania twarz, zerka w stronę sędziów, by sprawdzić czy wszystko idzie po jego myśli, po czym szybko zakrywa ją z powrotem, kontynuując swoje marnej jakości przedstawienie. Ostatecznie został podniesiony z parkietu przez kolegów z drużyny. Nie to, żeby potrzebował tego rodzaju asysty, ale przedstawienie musiało trwać.