NBA playoffs 2025: Orlando stawia opór | GTJ ratuje stołek Riversa | Luka Doncic zachorował
Dzień dobry przy sobocie. Korpo ludzie mają wolne, wolne ptaki muszą latać, a kobiety wszystkie w pewnym wieku to chyba marzą o tym samym, co? Mieć swój kawałek podłogi, poukładać sobie ciuszki, kubeczki, bazie kotki na Wielkanoc wystawić, mieć na kogo nakrzyczeć co miesiąc. Prowokuję Was, jestem ciekaw co powiecie. Patronem dzisiejszego odcinka są Rafał […]

Dzień dobry przy sobocie. Korpo ludzie mają wolne, wolne ptaki muszą latać, a kobiety wszystkie w pewnym wieku to chyba marzą o tym samym, co? Mieć swój kawałek podłogi, poukładać sobie ciuszki, kubeczki, bazie kotki na Wielkanoc wystawić, mieć na kogo nakrzyczeć co miesiąc. Prowokuję Was, jestem ciekaw co powiecie. Patronem dzisiejszego odcinka są Rafał Horosz oraz Wojtek Łukasiewicz, ja nazywam się Bartek Gajewski, Ziemia liczy sobie w przybliżeniu cztery i pół miliarda lat, a to są GWBA, czyli gwiazdy basketu.
Cztery i pół miliarda lat w zestawieniu z Twoją trzydziestką czy czterdziestką. Trochę człowiek pokornieje jak to słyszy, co? Dobra, lecimy Bracia moi, GWBA Familio.
Celtics 93 Magic 95 [2-1]
Duma, duma wielka w Orlando. Cieszy się Mateusz, największy fan Magików, który pisze do mnie ilekroć mecze ogląda, pozdrawiam serdecznie! Bardzo twardo grali, nierzadko na granicy faulu, nawet niesportowego. Arbitrzy zaś dopuszczali kontakt, o którym nawet nie śniło się fizjologom, zawodnikom w rundzie zasadniczej.
Nie wiem co będzie, pewnie wybuchnie awantura, bijatyka. Momentami to nie jest koszykówka, a sędziowie nie kontrolują sytuacji [Jaylen Brown]
W najmniejszym stopniu nie umniejszając ekipie gospodarzy, którzy pokazali zawziętość i nieliche umiejętności, kolejne zawody określiły nam kwestie zdrowotne. Pozwolę sobie tylko nadmienić, że Jrue Holiday pauzował z napiętym ścięgnem udowym, a występy gwiazd Jaysona Tatuma (nadgarstek) i Jaylena Browna (kolano) ważyły się do ostatnich chwil. Obaj zagrali, mieli swoje momenty, ale nie był to poziom intensywności, który demonstrują w najważniejszych meczach.
Prawdopodobnie zlekceważyli nieco miejscowych, liczyli że się uda i pewnie by się udało gdyby Najlepszy Rezerwowy rundy zasadniczej Payton Pritchard lepiej czuł piłkę (3 punkty 1/2 z gry) a Kristaps Porzingis trafił cokolwiek zza łuku.
Magic wciągnęli ich w swoje błotko, wybrudzili, wprawili w dyskomfort. Banchero i Wagner oddali łącznie 52 rzuty, osiągając 61 punktów 13 zbiórek i 9 asyst, ale to wkład graczy funkcyjnych jak 12 zbiórek Wendella Cartera Juniora, obrona z pomocy Jonathana Isaaca, energia Cole’a Anthony’ego i Anthony’ego Blacka – zrobił w tym meczu różnicę.
Bostonik 9/27 zza łuku, przy średniej sezonu wynoszącej 18/48! Mówię Wam, że playoffs i runda zasadnicza to dwie różne dyscypliny sportu i cieszę się, że obrona wciąż potrafi się w NBA zaznaczyć, nawet jeśli przychodzi nam na nią czekać do kwietnia czy maja. Wiedzcie, że Orlando wymusiło na obrońcach tytułu 21 strat, byli lepsi w każdym prawie elemencie, a zwycięstwo minimalne. Dobrze, dobrze. W następnym meczu będzie mobilizacja.
Dziś za wyjątkiem Tatuma (36 punktów 9 zbiórek 12/12 FT) można było odnieść wrażenie, że wszyscy po stronie przyjezdnej śpią jeszcze.
Pacers 101 Bucks 117 [2-1]
Parę spraw. Doc Rivers chcąc nie chcąc o połowę uciął minuty Brooka Lopeza. Gigant pochodzenia kalifornijskiego spędził na placu gry zaledwie piętnaście minut i poza spudłowanymi trzema rzutami niczym pozytywnym się nie zaznaczył. Jeszcze gorzej potraktowany został Taurean Prince, zesłany na ławkę, na boisko wstąpił na minut trzy!
Za kwestie podkoszowe odpowiadają teraz Giannis, Bob Portis oraz w niewielkim stopniu Jericho Sims. Obrona przynajmniej w teorii jest sprawniejsza, przejmują większość zasłon, a gdy trzeba „chronić” tego czy tamtego (Giannis prędko złapał dwa przewinienia) z obroną strefową kombinują.
Damian Lillard słabiutki po miesięcznej przerwie (2/12 z gry) po zasłonie zazwyczaj widział dwóch, więc się specjalnie zaznaczyć nie był w stanie. Portis z kolei nie mógł się wstrzelić, a w drugiej połowie mocno sapał, bo dawno takich dużych minut nie grał, na dodatek na dużej intensywności i musząc latać w obronie góra/dół. Giannis natomiast zdrowie ma końskie (37/12/6) forsował sporo, presję wywierał, agresją pałał, ale potrafił się kontrolować, mocny to jest zawodnik, niepowstrzymany.
Wydarzeniem dnia był występ wstawionego do piątki Gary’ego Trenta Juniora: 37 punktów 9/12 zza łuku. Ciął rzuty jak oszalały, po tej samej stronie grał co Giannis wymuszający podwojenia. Gdy mu czyściutko siadł step-back, po tym jak zaatakował close-out, widać było że zaraz poleci. W oczach pojawił się ogień!
Trafień zza łuku zaliczył w zasadzie dziesięć, tylko raz minimalnie nadepnął na linię! Trzy razy z lewego rogu, cztery razy z lewego skrzydła, trzy razy z prawego. Doc Rivers to mu powinien grubą kopertę zostawić w szafce, bo GTJ uratował jego posadę.
Tyrese Haliburton zaskakująco pasywny, słaby w obronie, chowający się gdzieś po rogach boiska. Myles Turner 1/9 z gry plus 3 zbiórki. Już nie tak łatwo im się grało bez drop coverage po stronie Milwaukee, braki energetyczne również były widoczne. Pewna kalkulacja też zapewne po stronie Ricka Carlisle’a, szafował minutami zmienników, siły rozkładał. Nie do pomyślenia dla mnie jest na przykład, że Thomas Bryant gra 21 minut w meczu playoffs. Pewnie będą ich próbowali skubnąć w czwartym meczu, dziś było wiadomo, że Bucks pójdą va banque.
Myślicie, że drugi taki występ Trenta jest możliwy? A może objawi się nowy strzelec i czy to wystarczy? No nic, cieszy przynajmniej reakcja taktyczna po stronie Riversa, nie taki z niego beton jak się czasem wydaje. Brawo chłopaki!
Lakers 104 Wolves 116 [1-2]
Kolejny trener odchodzi od wielkiego centra w meczu playoffs. Lopez w Milwaukee, Zach Edey w Memphis, a teraz Rudy Gobert traci minuty i usage rate. Dorobek wielkiego Francuza w tym spotkaniu to: 1 punkt 3 zbiórki i 0/0 z gry w czasie 25 minut spędzonych na parkiecie. Pozycje podkoszowe okupują teraz Julius Randle oraz Naz Reid przy mocnym wsparciu na tablicach po stronie Anthony’ego Edwardsa, który może mieć tylko 23 lata, ale fizycznie rozwinięty jest niesamowicie.
Luka Doncic chory! Fatalny w obronie, dość powiedzieć, że jego nominalny matchup Jaden McDaniels zaliczył w tym meczu… TRZYDZIEŚCI punktów na 13/22 z gry! Z drugiej strony nie było już tak wielu okazji by łowić Rudy’ego na przejęciach. Poniżej macie przykład mało charakterystycznej straty…
Luka wymiotował całe popołudnie, ledwo się na nogach trzymał, naprawdę jest chory [Redick]
Mimo wszystko mecz był więcej niż wyrównany, przy czterech minutach do końca oglądaliśmy remis 103:103! Jak to możliwe? Otóż, kolega LeBron James, najstarszy gracz ligi, który występował w NBA zanim niektórzy z Was przyszli na świat, zaliczał 38 punktów przy 70% skuteczności z gry!
Niestety zabrakło energii. Fatalna strata King Jamesa, po której McDaniels poleciał akcję dwa plus jeden. Edwards przełamujący remis trójką. Austin Reaves wbijający się w tłum obrońców. Fizyczność i natarczywość Wolves dała się chłopakom we znaki, nawet jeśli nie będą chcieli tego przyznać.
Lakers popełnili dwa razy tyle strat co rywale, siedem punktów też zostawili na linii rzutów wolnych (13/20). Małe rzeczy, których suma złożyła się na porażkę. Teraz będą musieli wygrać czwarty mecz albo pożegnać z marzeniami o pierścieniach. Luka musi być zdrowy, bez jego bezpośredniej produkcji ofensywnej nie będzie awansu dalej.
Zamaskowany Rui Hachimura niestety niewiele wnosi, zwłaszcza gdy Wolves obniżyli skład. Niestety też brakuje głębi na ławce, a trener JJ Redick liczy, że gwiazdy zrobią, co należy. Dziś nie dali rady czysto fizycznie i problemy w tym, że im dalej w serię, tym będzie jedynie trudniej. Edwards (29 punktów 8 zbiórek 8 asyst zero rzutów wolnych!) kipi energią, ale on jest o połowę młodszy od Jamesa! Circle of life!
Sami popatrzcie jak to momentami wyglądało, ANT kręcił bączki wokół snującego się na nogach Luki:
Z ciekawostek, ktoś na trybunach gwizdek miał i bardzo umiejętnie nim gwizdał, w paru momentach myląc całkowicie Lakers. Tutaj przykład, Luka staje myśląc, że gra została przerwana…
56-26 w polu trzech sekund! 21-11 w kontrze. Trzynaście rzutów z gry więcej. Abstrahując od wszystkich innych czynników, energetycznie gospodarze zjedli dziś żółto-fioletowych, czego w zasadzie mogliśmy się spodziewać. Do głosu dochodzi głębia składu na pozycjach 2-4.
Health issues
„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz” – pisał Jan Kochanowski.
Doncic chory. Butler połamany. Morant połamany – wiemy już, że opuści dzisiejszy, czwarty mecz serii z OKC. Grał na skręconej kostce, teraz stłukł talerz biodrowy. W ekipie Denver także szpital: Michael Porter Junior może dziś nie zagrać z powodu urazu barku, Aaron Gordon nie jest w stanie oderwać się od ziemi z powodu naciągniętej łydki. Westbrook i Murray także mają pomniejsze urazy. Stewart w Detroit i jego problematyczne kolano – kolejna ważna absencja.
Thunder, Clippers, Rockets, Wolves, Cavaliers, Pacers, Celtics, Knicks – czyżbyśmy taką ósemkę mieli więc oglądać w półfinałach konferencji… Od siebie napiszę tak: naprawdę nie lekceważcie LAC. Kiedy Kawhi Leonard mówi coś takiego, rywale mają prawo czuć się zaniepokojeni:
Mamy w ekipie graczy, którzy chcą pracować w obronie. Nikt mnie już nie wytyka palcem ze słowami, idź go broń. Oni mnie motywują defensywnie, zwłaszcza Kris Dunn [Leonard]
Dobrego dnia, dzięki że wpadłeś! B