
Scenariusz, że USA podważa artykuł 5. NATO bardzo niepokoi Polskę i kraje bałtyckie – pisze „Die Welt”. Opracowanie tego tekstu przedstawia w piątek DW.
Obawa, że Amerykanie wycofają swoich żołnierzy z Europy, „narasta z dnia na dzień, wraz z każdym komentarzem Donalda Trumpa i każdym ciosem Amerykanów wymierzonym w Europę” – pisze w piątek (28.02.2025) niemiecki dziennik „Die Welt”.
Ostatni prztyczek to decyzja sekretarza stanu USA Marco Rubio, który właśnie odwołał zaplanowane spotkanie z szefowa unijnej dyplomacji Kają Kallas z powodu kolizji terminów. Zaś Donald Trump krytykuje UE i grozi jej nowymi cłami – zauważa warszawski korespondent gazety Philipp Fritz.
Przypomina, że w połowie lutego podczas wizyty w Polsce sekretarz obrony USA Pete Hegseth „uderzył w zupełnie inne tony”. Podczas konferencji prasowej 14 lutego „nie szczędził ciepłych słów pod adresem Polski i swojego odpowiednika Władysława Kosiniaka-Kamysza”, określił relacje polsko-amerykańskie jako „niezachwiane” i chwalił Polskę za duże inwestycje w obronność.
„Podczas gdy słowa Hegsetha zostały ciepło przyjęte, to za kulisami w Warszawie szerzy się panika. Jaki jest pożytek z pochwał Waszyngtonu, jeśli sojusz NATO w ogóle straci wiarygodność? Jeśli Amerykanie wycofają się z Europy lub podważą artykuł 5., czyli obietnicę pomocy w razie ataku? A jeśli Waszyngton wynegocjuje z Moskwą nową architekturę bezpieczeństwa na kontynencie bez udziału Europejczyków?” – pisze Fritz.
Cień „Jałty”
Jak dodaje, scenariusz taki bardzo niepokoi polskich oraz bałtyckich dyplomatów i ekspertów. Niepokój ten jest podsycany przez rozmowy sekretarza stanu USA i szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa o „resecie” miedzy Moskwą a Waszyngtonem.
„Polska i kraje bałtyckie Litwa, Łotwa i Estonia są bezpośrednio narażone na zagrożenie ze strony Rosji. Położone na wschodniej flance NATO, graniczą z Rosją, sojusznikiem Moskwy Białorusią i silnie uzbrojoną eksklawą Kaliningradem. Za granicą Polski szaleje wojna w Ukrainie.
Istnieje obawa, że jeśli Rosja zaatakuje terytorium NATO lub nasili ‚wojnę hybrydową', stanie się to właśnie tutaj” – pisze Fritz. Według niego spekulacje o możliwym wycofaniu wojsk amerykańskich coraz bardziej irytują decydentów w Warszawie, Wilnie i Tallinie. Takie nastroje panują też wśród opinii publicznej. W mediach pojawiają sie nawet komentarze o możliwości opuszczenia NATO przez USA, a w debacie pojawia się termin „Jałta”, będący synonimem negocjacji ponad głowami Europejczyków.
„Putin nie zmienił swoich celów”
„Istnieją teraz znaki zapytania co do amerykańskiego zaangażowania. To niedobrze” – mówi cytowany przez „Die Welt” Jonatan Vseviov, sekretarz generalny estońskiego MSZ i były ambasador w Waszyngtonie. Jego zdaniem konieczne jest dalsze militarne wspieranie Ukrainy bez udziału USA, jeśli zajdzie taka potrzeba. „Putin nie zmienił swoich celów wojennych. Są nimi kontrola nad całą Ukrainą i zniszczenie europejskiej architektury bezpieczeństwa” – ocenia estoński dyplomata.
Sekretarz stanu w polskim MSZ Marek Prawda mówi w rozmowie z „Die Welt”: „Słyszeliśmy wiele niepotrzebnych słów od Amerykanów. Ale jeśli Amerykanie bronią swoich interesów, to dostrzegą, że nie są one dalekie od interesów europejskich”. Jak dodaje, lepiej, by zdali sobie z tego sprawę teraz niż później.
„Nasze stanowisko jest takie, że Europa musi podjąć wspólne działania, aby zapewnić maksymalne wsparcie dla Ukrainy – podkreśla Prawda. „Europejski przemysł obronny musi zostać wzmocniony już teraz”. Według dyplomaty prezydent Francji Emmanuel Macron ma rację, że „Europa potrzebuje teraz więcej niezależności” w kwestii bezpieczeństwa i obronności.
Opracowanie: Anna Widzyk