Macron po raz pierwszy w siedzibie Legii Cudzoziemskiej. To symbol „unijnej” militaryzacji
Prezydentura Donalda Trumpa w USA, zmieniająca się sytuacja geopolityczna i wojna na Ukrainie, spowodowały, że w Europie najwyraźniej zapanowała moda na swoisty nowy „militaryzm”. W UE nagle myślą i mówią o zbrojeniach, Bruksela wspiera i koordynuje wojskowe programy. nNektórzy politycy wspierają takie działania, bo widzą w tym szansę do rozluźnienia więzi transatlantyckich i zrzucenia kurateli […] Artykuł Macron po raz pierwszy w siedzibie Legii Cudzoziemskiej. To symbol „unijnej” militaryzacji pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Prezydentura Donalda Trumpa w USA, zmieniająca się sytuacja geopolityczna i wojna na Ukrainie, spowodowały, że w Europie najwyraźniej zapanowała moda na swoisty nowy „militaryzm”. W UE nagle myślą i mówią o zbrojeniach, Bruksela wspiera i koordynuje wojskowe programy. nNektórzy politycy wspierają takie działania, bo widzą w tym szansę do rozluźnienia więzi transatlantyckich i zrzucenia kurateli amerykańskiej. W tego typu kontekst wpisuje się też zapewne niespodziewana wizyta prezydenta Francji Emmanuela Macrona na święcie Legii Cudzoziemskiej. Macron jest przecież głównym zwolennikiem budowy „samodzielności obronnej Europy” i autorem słynnego komentarza o „śmierci mózgowej NATO”. Jego wizyta wywołała złość lewicy.
Przekaz nie tylko polityczny, ale i historyczny
Wizytę prezydenta w siedzibie Legii uznano za „mocny przekaz polityczny”. Macron pojawił się 30 kwietnia w Vienot w departamencie Aubagne, gdzie mieści się dowództwo Legii Cudzoziemskiej, aby uczcić pamięć o bitwie pod Camerone. Jej rocznica jest świętem tej jednostki. Prezydent przypomniał, że Francja „potrafi uznać za swoich tych, którzy jej służą i ją szanują”. Było to wydarzenie niemal historyczne, bo prezydent Republiki po raz pierwszy brał udział w obchodach rocznicy słynnej bitwy.
Miała ona miejsce właśnie 30 kwietnia w 1863 roku na marginesie francuskiej interwencji w Meksyku. Meksykanie w znacznej przewadze zaatakowali tam francuski zwiad w sile 120 ludzi pod dowództwem kapitana Jeana Danjou. Tylko 62 z nich było zdolnych do walki. Oddział podjął obronę w hacjendzie Camarón de Tejeda. Kapitan Danjou został poinformowany, że jego oddział jest otoczony przez 2 tysiące żołnierzy i zaproponowano mu honorową kapitulację. Odmówiono.
Legioniści odparli kilka ataków, ale kończyła się im woda i amunicja. Pod koniec dnia, obrońcy mieli już tylko 12 ludzi zdolnych do walki. Kolejny szturm spowodował, że na placu boju została tylko piątka legionistów, którzy zabarykadowali się w stajni. Grupą dowodził podporucznik Maudet, a kapral Maine oraz legioniści Cateau, Wensel, Constantin i Léonhard zachowali sobie po jednym naboju i założyli bagnety na karabiny. Ustawili się plecami do ściany ogrodzenia, odpalili i rzucili się z bagnetami na przeciwnika. W końcu na placu boju pozostał tylko Maine z dwoma żołnierzami. Przed maskarą uratował ich meksykański oficer. Na wezwanie do poddania się, Maine odpowiedział: „poddamy się, jeżeli pozwolicie nam opatrzyć naszych rannych i pozwolicie zachować nam broń». „Takim ludziom jak wy niczego się nie odmawia!” – odpowiedział oficer.
Dzięki związaniu przez 11 godzin walką sił meksykańskich, Francuzi odnieśli taktyczne zwycięstwo i ofiara legionistów nie poszła na marne. Meksykanie szturmujący hacjendę, nie zaatakowali właściwego konwoju, który z pieniędzmi i działami dotarł do ich sił oblegających pobliskie Puebla, które udało się później Francuzom zdobyć. W uznaniu bohaterstwa legionistów, cesarz Napoléon III zadecydował, że nazwa Camerone będzie zapisana na sztandarach regimentów cudzoziemskich, a nazwiska Danjou, Vilain i Maudet zostaną wygrawerowane złotymi literami na ścianach Pałacu Inwalidów w Paryżu. Warto dodać, że na tym polu bitwy pojawiają się też polskie nazwiska. Wśród podoficerów jest wymieniony sierżant Louis Vicente Morzycki, urodzony we Francji, który został w Camerone postrzelony w skroń i zmarł około godziny 17:30. Są też legioniści Antoine Bogucki, urodzony w 1833 roku w Poznaniu, który zginął od kuli w klatkę piersiową około południa i Léon Gorski, urodzony także we Francji, który został wzięty do niewoli. Zmarł 14.12.1864 po powrocie do Paryża.
Cios w „pedagogikę wstydu”
Wizyta Macrona w Aubagne przypomniała dobre lata oręża francuskiego, ale był to też ukłon w stronę historii, która była w ostatnich latach traktowana mocno wybiórczo i to raczej według zasad znanej i u nas „pedagogiki wstydu”, czyli bicia się w piersi za kolonializm, monarchię, czasy napoleońskie, niesienie cywilizacji w Afryce, okres Vichy, wojnę w Algierii, itd. Legia Cudzoziemska tradycyjnie uczciła 162. rocznicę bitwy pod Camerone, ale wyjątkowo z udziałem samego prezydenta, a media zauważyły też np. fakt, że Emmanuel Macron serdecznie witał kapelana Legii, ojca Lallemanda. Kapelan został nawet awansowany do stopnia Wielkiego Oficera Orderu Legii Honorowej.
Pozornie błahy gest, jakim była wizyta Macrona na święcie legionistów, ma szerszy wymiar wsparcia armii, tradycji i podstawowych wartości, jak np. honor i odwaga. Doskonale dostrzegła to też francuska lewica. Na wizytę Macrona zareagował np. niemal od razu lider lewicowej partii Zbuntowana Francja (LFI) Jean-Luc Melenchon, który zadał prezydentowi retoryczne pytanie – „pomyśl o tym, co świętujesz?”.
Spór o wizję historii
Zdaniem tego lewicowego polityka był postawa prezydenta była „błędem historycznym”. Podczas partyjnego spotkania zorganizowanego w Auxerre, Jean-Luc Mélenchon ostro zaatakował Emmanuela Macrona i krytykował przyjazd głowy państwa do Aubagne, historycznej siedziby Legii Cudzoziemskiej.–Świętujemy bitwę, którą toczyliśmy dla Imperium przeciw ludowi – grzmiał polityk lewicy i dodał, że było to przymierze sił konserwatywnych przeciw rewolucji. – Nie wszystkie bitwy są warte wspominania, nawet jeśli doceniamy poświęcenie tych, którzy posłusznie robią to, co im każą – mówił Melenchon.
W tej polemice pomiędzy Macronem a przewodniczącym skrajnie lewicowego ugrupowania zawiera się pośrednio głębsza dyskusja nie tylko na temat oceny historii, ale i współczesnych wartości oraz koncepcji przyszłości. Wizyta Macrona przypomniała o takich wartościach jak honor, lojalność, dyscyplina, bohaterstwo, poświęcenie i solidarność. Sam Emmanuel Macron wykorzystał wizytę także do pokazania pewnej perspektywy integracji imigrantów i mówił w Aubagne, że Francja „jest ojczyzną woli i odwagi, która nie jest zdefiniowana przez krew, rasę, religię ani ustaloną tożsamość”. Nawiązał też do motta Legionu: Legio Patria Nostra (Legion jest naszą ojczyzną) i symbolicznego zwrotu „Francuzi z krwi”.
Odpowiedź lewicy
Dyskusja nad oceną historii w aspekcie współczesnych idei jednak trwa w najlepsze, a lewica robi tu swoje. Do tej samej kategorii znęcania się nad historią i amputowania przedrewolucyjnych dziejów, należy pomysł „ukrycia” pomnika Ludwika XVI w Nantes. Pomysłodawcą jest komunistyczny radny odpowiadający w mieście za sprawy kultury, Aymeric Seassau. Polityk ogłosił, że kolumna, na której stoi pomnik Króla Ludwika XVI, będzie „ukryta” przez całe lato 2025 w ramach nowej edycji wydarzenia kulturalnego pod nazwą „Voyage à Nantes”. I tak po 28 czerwca pomnik Ludwika XVI, umieszczony na szczycie kolumny znajdującej się na placu Maréchal-Foch w Nantes, „zniknie w sposób artystyczny”.
Instalacja, której pomysłodawcą jest kolumbijski artysta wizualny Iván Argote, będzie się składać z dwóch rzeźb wplątanych grę luster. Królewski posąg staje się niewidoczny w odbiciu miasta i tworzy iluzję zniknięcia ostatniego władcy Ancien Régime. „Tym gestem kolumbijski artysta zachęca nas do ponownego przyjrzenia się obecności symboli monarchicznych w przestrzeni publicznej” – wyjaśniają organizatorzy wydarzenia „Voyage à Nantes”.
Aymeric Seassau, radny ds. kultury w Nantes i zarazem szef miejscowych komunistów z PCF, dodaje, że „ukrywając posąg na dwa miesiące, artysta na nowo nawiązał do historii tego miejsca”. Chodzi mu o to, że w tym miejscu, na skutek zamieszania politycznego w latach 1790–1823 były problemy z ustawieniem pomnika. Projekt kolumny przybierał różne formy: od posągu ku czci króla Bienfaisanta (1788), przez Kolumnę Wolności (1790), po instalację orła cesarskiego z okazji wizyty Napoleona Bonapartego w Nantes (1808). Obecny posąg Ludwika XVI zaakceptowano i odsłonięto ostatecznie 14 sierpnia 1823 roku. Czy nie jest to jednak tylko „artystyczna” przymiarka do ostatecznego usunięcia kolejnego symbolu monarchizmu trudno ocenić. Lewica stara się zmieniać historię, by uzyskać wpływ na teraźniejszość. Być może dlatego wizyta Macrona w siedzibie Legii i pośrednie przypomnienie o elementarnych, ale tradycyjnych wartościach wywołuje jej wściekłość.
Bogdan Dobosz
Artykuł Macron po raz pierwszy w siedzibie Legii Cudzoziemskiej. To symbol „unijnej” militaryzacji pochodzi z serwisu PCH24.pl.