
W środę UE zgodziła się na nowe sankcje wobec Rosji w obliczu nacisków Donalda Trumpa na negocjacje ws. końca wojny w Ukrainie. Wpis w tej sprawie dodał też szef MSZ Polski Radosław Sikorski.
Porozumienie ambasadorów zostało osiągnięte tuż przed trzecią rocznicą rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W środę Unia Europejska zgodziła się na wprowadzenie nowej rundy sankcji wobec Rosji, w odpowiedzi na naciski Donalda Trumpa, który domagał się rozpoczęcia negocjacji dotyczących przyszłości Ukrainy. Były one obecnie bardzo niekorzystne dla Kijowa.
Mocna reakcja UE ws. Ukrainy. Ma wejść tuż przed rocznicą wojny
"Pod przewodnictwem Polski stali przedstawiciele państw członkowskich Unii Europejskiej uzgodnili dziś rano 16 pakiet sankcji wobec Federacji Rosyjskiej.
Ma szansę być przyjęty przez Radę ds. Zagranicznych w trzecią rocznicę inwazji na Ukrainę" – napisał w serwisie X szef MSZ Radosław Sikorski.
"Cieszę się z porozumienia w sprawie naszego 16. pakietu sankcji. UE jeszcze bardziej zaostrza politykę obchodzenia przepisów" – dodała do tego szefowa KE Ursula von der Leyen. "Jesteśmy zdecydowani wywierać presję na Kreml" – podkreśliła polityczka.
Nowe restrykcje obejmują m.in. zakaz importu aluminium oraz zakaz przeprowadzania transakcji z 11 portami i lotniskami w Rosji. Dodatkowo 73 statki należące do tzw. rosyjskiej floty cieni zostaną dodane do "czarnej listy".
Szokujące słowa Trumpa o Ukrainie
Przypomnijmy, że prezydent USA Donald Trump we wtorek zrzucił winę za inwazję Rosji na Ukrainę na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, mówiąc "nigdy nie powinniście byli tego zaczynać". Faktycznie to Rosja zaatakowała 22 lutego 2022 roku Ukrainę. Słowa Trumpa padły po tym, jak media podały, że Kijów odrzucił umowę Waszyngtonu, na mocy której USA przejęłyby kontrolę na ważną częścią surowców Ukrainy.
Chodzi o to, że Kijów i Waszyngton prowadziły rozmowy na temat umowy, która miałaby dać USA preferencyjny dostęp do ogromnych ilości zasobów naturalnych i kluczowych minerałów. Trump przedstawił umowę jako rekompensatę za wsparcie już udzielone za rządów Joe Bidena. Poprzedni prezydent USA niczego takiego jednak nie żądał.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w środę zadeklarował, iż nie "sprzeda" swojego kraju w ramach żadnej umowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie dostępu do kluczowych zasobów Ukrainy.
Zełenski odrzucił propozycję, twierdząc, że nie zawiera ona konkretnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. – Bronię Ukrainy, nie mogę sprzedać naszego kraju. To wszystko – skwitował to Zełenski. Oskarżył także USA o brak zaangażowania się w "poważną rozmowę", ale stwierdził, że jest gotowy na dalsze negocjacje.