GĹowa do wybierania / Studio
JeĹli miĹoĹÄ jest Ĺlepa, to na pewno nie ta wypeĹniajÄ
ca serce Matta Remicka, gĹĂłwnego bohatera serialu "Studio". Jego uczucie ma Ĺwietny wzrok, skupiony wyĹÄ
cznie na Ĺwietle srebrnego ekranu. Kino to sens jego Ĺźycia. Od 22 lat pracuje w hollywoodzkiej wytwĂłrni Continental Studios, gdzie lobbuje za tworzeniem autorskich, artystycznie speĹnionych projektĂłw: arcydzieĹ pokroju "Dziecka Rosemary",
JeĹli miĹoĹÄ jest Ĺlepa, to na pewno nie ta wypeĹniajÄ
ca serce Matta Remicka, gĹĂłwnego bohatera serialu "Studio". Jego uczucie ma Ĺwietny wzrok, skupiony wyĹÄ
cznie na Ĺwietle srebrnego ekranu. Kino to sens jego Ĺźycia. Od 22 lat pracuje w hollywoodzkiej wytwĂłrni Continental Studios, gdzie lobbuje za tworzeniem autorskich, artystycznie speĹnionych projektĂłw: arcydzieĹ pokroju "Dziecka Rosemary", "Annie Hall" albo "innych wspaniaĹych filmĂłw nienakrÄconych przez pieprzonych zboczeĹcĂłw". Jako widzowie poznajemy go, gdy po stopniowym wspinaniu siÄ po drabinie sukcesu w koĹcu dotyka jej najwyĹźszego szczebelka. Dotychczasowa szefowa wytwĂłrni traci posadÄ, a on otrzymuje szansÄ pokierowania jej przyszĹoĹciÄ
. SpeĹnienie Ĺźyciowych marzeĹ przykrywa jednak jeden maĹy problem. Matt Remick kocha filmy. Jego pracÄ
z kolei staje siÄ ich niszczenie. Ironii powyĹźszych sĹĂłw nie wymyĹliĹem ani ja, ani nawet Seth Rogen z Evanem Goldbergiem, bazgrajÄ
cy swoje kwestie po kartkach serialowego scenariusza. Ĺťeby byÄ sprawiedliwym, jego autorstwo trzeba przypisaÄ raczej samemu Ĺźyciu; napisaĹy go w koĹcu kuriozalne zawodowe sytuacje, przekrÄcone anegdoty, pijackie dyskusje na bankietach, negocjacje w siedzibach studiĂłw, stresy, podkopane ambicje i konflikty o wizje kina. Prawie wszystko jest inspirowane jeĹli nie czymĹ, co bezpoĹrednio nam siÄ przytrafiĹo, to uczuciami lub obawami, ktĂłre w nas narastaĹy â mĂłwiĹ o serialu Rogen z przekonaniem tak mocnym pierwszy raz od czasu trasy promocyjnej rozpoczynajÄ
cego jego karierÄ "Supersamca". KultowÄ
produkcjÄ o licealistach Ĺatwo i doĹÄ naturalnie da siÄ zresztÄ
ze "Studiem" zestawiÄ. W pewnym sensie dla kanadyjskiego duetu reĹźyserĂłw/scenarzystĂłw/producentĂłw/przyjacióŠbyĹa ona bowiem dokĹadnie tym samym, co debiutujÄ
cy wĹaĹnie na platformie Apple TV+ serial: terapeutycznym przepracowaniem wĹasnych lÄkĂłw, kompleksĂłw i niepewnoĹci poprzez obĹmianie ich autorskÄ
, komediowÄ
formÄ
. CoĹ jednak zdÄ
ĹźyĹo siÄ zmieniÄ. GĹĂłwny bohater "Studia" zamiast rozciÄ
gniÄtych podkoszulkĂłw nosi lniane marynarki, zamiast w szkolnej Ĺawce siedzi za firmowym biurkiem, zamiast na licealne domĂłwki chodzi na bankiety, premiery i gale rozdaĹ nagrĂłd. PrzestaĹ juĹź piÄ alkohol i (szok!) paliÄ zioĹo, codziennie rano wstaje skoro Ĺwit i zajeĹźdĹźa swojÄ
wypasionÄ
furÄ
na sĹuĹźbowy parking. Uznania i akceptacji szuka juĹź nie w oczach koleĹźanek z klasy, ale zdystansowanych twĂłrcĂłw filmowych, ktĂłrych bezgranicznie podziwia. Jego dramat polega jednak na tym, Ĺźe zamiast ich rĂłwnorzÄdnego partnera, musi przybraÄ niewygodnÄ
maskÄ zawziÄtego ksiÄgowego bez wyobraĹşni â mordowaÄ niedochodowe marzenia i temperowaÄ rozbujanÄ
fantazjÄ. W "Studiu", dziesiÄcioodcinkowym zbiorze luĹşno powiÄ
zanych ze sobÄ
anegdot, z tego emocjonalnego impasu Matta Remicka Rogen i Goldberg stworzÄ
stabilnÄ
podstawÄ pod satyrÄ na wspĂłĹczesne Hollywood; zdominowane przez sĹuĹźalczoĹÄ wobec spadajÄ
cych gwiazd i wzrastajÄ
cego pieniÄ
dza oraz gĹÄboki strach przed zagĹadÄ
, skutkujÄ
cy toksycznÄ
zachowawczoĹciÄ
przemysĹu. A jednak, nawet przez moment nie podadzÄ
w wÄ
tpliwoĹÄ, jak piÄknym doĹwiadczeniem jest byÄ jego czÄĹciÄ
. Ten paradoks wprost wyraĹźa zresztÄ
w pierwszym odcinku serialu Catherine O'Hara, wcielajÄ
ca siÄ w postaÄ zwolnionej szefowej Continentala Patty Leigh, a tak naprawdÄ w Amy Pascal, byĹÄ
szefowÄ
Sony usuniÄtÄ
ze stanowiska po gĹoĹnym wycieku maili z 2014 roku. SĹuchajÄ
c narzekania wchodzÄ
cego w jej buty Remicka, mĂłwi: Ta praca to maszynka do miÄsa. Sprawia, Ĺźe ciÄ
gle jesteĹ zestresowany, spanikowany i nieszczÄĹliwy. Ale gdy stworzysz dobry film⌠jest dobry na zawsze. StawkÄ
jest wiÄc speĹniona nieĹmiertelnoĹÄ. W jej obliczu znoje i problemy doczesnoĹci sÄ
w koĹcu czymĹ, co â jeĹli jesteĹ czĹonkiem KoĹcioĹa Hollywoodu â zwyczajnie trzeba wziÄ
Ä na plery i co dzieĹ wlec po kalifornijskich wzgĂłrzach. A jednak, duĹźo bardziej niĹź o zbawczych potencjaĹach medium (tropem choÄby "Babilonu" Damiena Chazelleâa) "Studio" woli opowiadaÄ o uĹwiÄcajÄ
cej wartoĹci codziennej tuĹaczki; Fabryce SnĂłw jako nieuporzÄ
dkowanym mrowisku, rozgardiaszu, chaosie, z ktĂłrego jakimĹ cudem, nie z woli, ale jakby z przypadku, czasem urodzi siÄ coĹ doskonaĹego. I cud to serio prawdziwy, bo patrzÄ
c na wizjÄ hollywoodzkiego przemysĹu snutÄ
przez Rogena i Goldberga, trudno uwierzyÄ, Ĺźe w MieĹcie Gwiazd kiedykolwiek udaĹo siÄ nakrÄciÄ choÄby jeden film. To Ĺwiat, w ktĂłrym reĹźyserzy z producentami walczÄ
na piÄĹci o kaĹźdÄ
scenÄ (odcinek 3.), obsady filmĂłw przypominajÄ
skomplikowane rĂłwnania z rasowÄ
zmiennÄ
(odcinek 7.), twĂłrcy stajÄ
siÄ zakĹadnikami wielkich franczyz (odcinek 1.), narkotyki kopiÄ
boleĹnie i dĹugotrwale (odcinek 10.), nikt nie dostrzega wartoĹci twojej pracy (odcinek 6.), nawet przyjaciele po fachu (odcinek 8.), a wszystkie decyzje podejmuje siÄ na podniesionym ciĹnieniu, w biegu i krzyku (odcinek kaĹźdy). Do wyeksponowania tego ostatniego "Studio" korzysta zresztÄ
z imponujÄ
cych ĹrodkĂłw formalnych. SprawnÄ
, ale nudnawÄ
i niewchodzÄ
cÄ
Ĺźartom w drogÄ reĹźyseriÄ statycznych kadrĂłw zastÄpuje imponujÄ
ce poruszenie kamery. Wszystkie odcinki serialu skĹadajÄ
siÄ ze scen krÄconych na dĹugich, nieprzerwanych ujÄciach, pĹynÄ
cych drĹźÄ
co za poddenerwowanymi bohaterami. Ich nienaganna choreografia kaĹźe zadawaÄ pytania nie tylko o liczbÄ dubli ("Ĺrednio po kilkanaĹcie" â mĂłwi Evan Goldberg, co jest liczbÄ
niewyobraĹźalnie wysokÄ
jak na standardy tworzonej przez duet komedii), ale i o to, jak to moĹźliwe, Ĺźe nikt nie wpadĹ na ten bĹyskotliwy pomysĹ przed nimi. Ă la birdmanowskie podejĹcie otwiera bowiem "Studio" na zupeĹnie nowatorskÄ
namacalnoĹÄ humoru sytuacyjnego; wspĂłĹodczuwanego przez widza zarĂłwno w jego stresujÄ
cych, jak i krindĹźowych wĹaĹciwoĹciach. WyjÄ
tkowo precyzyjne oddanie atmosfery szaleĹczego nieporzÄ
dku nie tylko staje siÄ tu wiÄc gagiem samym w sobie, ale i oferuje tak rzadko obecnÄ
w gatunku przestrzeĹ. TÄ twĂłrcy wykorzystujÄ
tak, jak im siÄ w danym momencie podoba: do niemoĹźliwego wydĹuĹźenia napiÄcia konkretnych scen, podkrÄcenia ich dynamiki czy przeprowadzenia przez caĹÄ
ewolucjÄ emocjonalnych ekspresji bohaterĂłw. WierzÄ jednak, Ĺźe te dĹugie ujÄcia â "idealne poĹÄ
czenie artyzmu i techniki", jak okreĹli je w jednej ze scen Matt Remick â sĹuĹźÄ
twĂłrcom teĹź do czegoĹ wiÄkszego. Pierwsze w karierze duetu tak wyraĹşne skupienie siÄ na warstwie wizualnej wpisuje siÄ w szersze cele "Studia"; w tym sensie najwaĹźniejszego projektu w dotychczasowej karierze Rogena i Goldberga, Ĺźe stajÄ
cego okoniem wobec zarzutĂłw o pĹytkoĹÄ i brak ambicji realizowanego przez nich kina. Poza zapoĹźyczonÄ
z arthouse'u formÄ
uwznioĹla je teĹź satyryczna ambicja (stojÄ
ca bliĹźej "Gracza" Altmana lub "PiÄknego i zĹego" Minnellego niĹź â z caĹym szacunkiem â "Jaj w tropikach") i plejada dostojnych magnatĂłw Hollywoodu, pojawiajÄ
cych siÄ epizodycznie na serialowym ekranie. Przez "Studio" w rolach samych siebie przewinÄ
siÄ miÄdzy innymi: Martin Scorsese, Ron Howard, Sarah Polley, Olivia Wilde, Paul Dano, Nicholas Stoller, Charlize Theron czy CEO Netfliksa Ted Sarandos. KaĹźde z tych chodzÄ
cych mrugniÄÄ oka dla kinofilĂłw przed telewizorami, duĹźo bardziej niĹź uprawomocniaÄ Ĺwiat przedstawiony, legitymizuje twĂłrcĂłw "Supersamca" w zbiorze amerykaĹskich autorĂłw, oddajÄ
c im tak dĹugo odmawianÄ
artystycznÄ
sprawiedliwoĹÄ. W koĹcu wcale tak wiele ich przecieĹź nie róşni: tak samo jak tamci kochajÄ
kino w caĹej rozciÄ
gĹoĹci i tak samo produkujÄ
ruchome obrazki z potrzeby bijÄ
cego do medium serducha. Ĺťe niby prestiĹźowe nagrody i szacunek w oczach krytykĂłw? Do zobaczenia na 83. gali rozdania ZĹotych GlobĂłw. Rogen i Goldberg juĹź lejÄ
sobie szampana do gardeĹ.