
W poniedziałek na Półwyspie Iberyjskim doszło do rozległej awarii prądu, która objęła zarówno Hiszpanię, jak i Portugalię. Dziś rano poinformowano, że dostawy energii zostały przywrócone na ponad 90 proc. kontynentalnej części Hiszpanii. Choć sytuacja powoli wraca do normy, incydent wciąż budzi wiele emocji – zwłaszcza że jego przyczyny wciąż nie są znane.
Hiszpański operator sieci energetycznej Red Eléctrica poinformował we wtorek rano, że o godzinie 5:00 dostawy prądu przywrócono na poziomie 92,09 proc. kontynentalnej Hiszpanii, po poważnej awarii, która sparaliżowała krajowe systemy energetyczne w poniedziałek. Prąd zaczął wracać do sieci od godziny 4:00 nad ranem.
Operator podkreślił, że skala awarii była "wyjątkowa i nadzwyczajna", a poniedziałkowa przerwa w dostawach energii elektrycznej była największą tego typu w historii Hiszpanii.
Co istotne, przyczyna awarii nadal pozostaje nieznana. Premier Pedro Sánchez w poniedziałkowy wieczór, przyznał, że nigdy wcześniej nie doszło do czegoś podobnego. Dodał, że rząd nie wyklucza żadnych scenariuszy. – Straciliśmy nagle, w ciągu pięciu sekund 15 GW, czyli ok. 60 proc. mocy w systemie; nie wiemy jeszcze co do tego doprowadziło – powiedział podczas konferencji prasowej.
Premier zapewnił również, że ruch portowy działa już normalnie, mimo że w poniedziałek odwołano ponad 340 lotów. Koleje państwowe udzieliły pomocy około 35 tysiącom pasażerów. Rząd zdecydował się także uwolnić część strategicznych rezerw ropy naftowej – odpowiadających zużyciu na trzy dni, by zapewnić stabilność energetyczną.
Jak podaje Reuters, portugalski operator REN poinformował wcześniej, że nie wyklucza, iż źródłem problemów mogła być usterka w hiszpańskiej sieci. Ekstremalne wahania temperatury w centralnej Hiszpanii mogły spowodować zakłócenia napięcia na liniach przesyłowych najwyższego napięcia.
W mediach społecznościowych pojawiły się spekulacje, że przyczyną blackoutu mogły być odnawialne źródła energii. Jednak, według dostępnych informacji, nie ma dowodów na to, by OZE były bezpośrednio odpowiedzialne za awarię z 28 kwietnia.
Awaria prądu na Półwyspie Iberyjskim
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, awaria objęła zarówno Hiszpanię, jak i Portugalię – w tym Madryt i Lizbonę. Red Eléctrica potwierdziła, że zakłócenia dotknęły znacznych obszarów Półwyspu Iberyjskiego.
Według hiszpańskiego nadawcy publicznego RTVE, do przerwy w dostawie prądu doszło około godziny 12:30 czasu lokalnego. AP podało wówczas, że ciemności zapadły m.in. w redakcji RTVE, budynku hiszpańskiego parlamentu w Madrycie oraz na stacjach metra w różnych częściach kraju. O braku zasilania informowali także mieszkańcy Barcelony i okolicznych miejscowości, m.in. za pośrednictwem lokalnych grup na WhatsAppie.
W Portugalii, liczącej około 10,6 miliona mieszkańców, prądu zabrakło w Lizbonie oraz w północnych i południowych regionach kraju. Według E-Redes, skutki awarii odczuwalne były również w niektórych rejonach Francji.