CaĹkiem zwykĹy / KlÄ
twa
KiedyĹ zĹy polski film to byĹo wydarzenie. MĂłwiĹo siÄ o nim, kĹĂłciĹo siÄ o niego. Jedni na samÄ
myĹl czuli obrzydzenie, inni z masochistycznÄ
przyjemnoĹciÄ
zasiadali do oglÄ
dania. A dziĹ? Co tydzieĹ pojawia siÄ coĹ miernego, a co miesiÄ
c okropnego. Platformy streamingowe, po tym jak zabraĹy siÄ za rodzimÄ
produkcjÄ i dystrybucjÄ, uczyniĹy ze zĹego narodowego kina codziennoĹÄ. A moĹźe polski
KiedyĹ zĹy polski film to byĹo wydarzenie. MĂłwiĹo siÄ o nim, kĹĂłciĹo siÄ o niego. Jedni na samÄ
myĹl czuli obrzydzenie, inni z masochistycznÄ
przyjemnoĹciÄ
zasiadali do oglÄ
dania. A dziĹ? Co tydzieĹ pojawia siÄ coĹ miernego, a co miesiÄ
c okropnego. Platformy streamingowe, po tym jak zabraĹy siÄ za rodzimÄ
produkcjÄ i dystrybucjÄ, uczyniĹy ze zĹego narodowego kina codziennoĹÄ. A moĹźe polski przemysĹ kinematograficzny dojrzaĹ? Skoro nie musimy ekscytowaÄ siÄ juĹź kaĹźdym filmem? Takie myĹli przelatywaĹy mi przez gĹowÄ podczas oglÄ
dania "KlÄ
twy" Tomasza Koneckiego i Iwony Ogonowskiej-Koneckiej. Produkcja opowiada o dwĂłch siostrach. Nastka (Vanessa Aleksander) jest lekkomyĹlna, Ĺźyje z dnia na dzieĹ, wierzy w horoskopy i parapsychologiÄ oraz ma niepoukĹadane sprawy osobiste i zawodowe. Monia (Agnieszka WiÄdĹocha), Ĺźona i matka, kontroluje oraz pedantycznie planuje kaĹźdy drobiazg swojej egzystencji. Kobiety z powodu róşnicy temperamentĂłw, mĂłwiÄ
c Ĺagodnie, nie przepadajÄ
za sobÄ
. W wyniku zbiegu okolicznoĹci (a moĹźe przeznaczenia?) trafiajÄ
rĂłwnoczeĹnie do rodzinnego domu, w ktĂłrym mieszkajÄ
ich matka (Danuta Stenka) i babcia (Anna Nehrebecka). Tam dowiadujÄ
siÄ, Ĺźe spotykajÄ
cy ich co rusz pech nie jest dzieĹem przypadku. Wszystko przez przodka bohaterek, szlachcica BogusĹawa BrzeziĹskiego (RafaĹ Rutkowski), ktĂłry ukradĹ papieĹźowi ĹwiÄty obraz majÄ
cy uzdrawiajÄ
cÄ
moc â co skoĹczyĹo siÄ naĹoĹźeniem na rodzinÄ klÄ
twy. Nastce i Moni nie pozostaje nic innego, jak sprĂłbowaÄ jÄ
zdjÄ
Ä. Koneccy nie wiedzÄ
, jakiej konwencji chcÄ
siÄ w swoim filmie trzymaÄ. Z zaĹoĹźenia "KlÄ
twie" najbliĹźej do komedii obyczajowej, w ktĂłrej patrzÄ
ce na siebie spode Ĺba siostry po wielu perypetiach znajdujÄ
wspĂłlny jÄzyk. Pomimo uwypuklania ich wad widz ma dostrzec, Ĺźe sÄ
przede wszystkim sympatycznymi dziewczynami. Niestety, reĹźyserski duet ĹwierzbiÄ
rÄce i co rusz wrzuca do filmu, jak do wora bez dna, nadmiar nietrafionych pomysĹĂłw. TytuĹowa klÄ
twa wielokrotnie daje siÄ bohaterom we znaki, co ma nadaÄ caĹoĹci posmak czarnej komedii. Ingerencja mocy nadprzyrodzonych zostaje tu jednak sprowadzona do roli gagu, przez co nie wydaje siÄ wiarygodna i potrzebna. Pojawia siÄ teĹź motyw kryminalny â nasze poczciwe dziewczyny chcÄ
zamordowaÄ swojÄ
sympatycznÄ
, choÄ nieco ekscentrycznÄ
ciotkÄ (Iwona Bielska). OczywiĹcie posuwajÄ
siÄ do tak radykalnych rozwiÄ
zaĹ, poniewaĹź morderstwo ma uwolniÄ rodzinÄ od klÄ
twy. Tyle Ĺźe jak po czymĹ takim widz nadal ma lubiÄ NastkÄ i MoniÄ czy wrÄcz wzruszaÄ siÄ ich odbudowanÄ
po latach siostrzanÄ
miĹoĹciÄ
? Jakby tego byĹo maĹo, Koneccy biorÄ
siÄ w "KlÄ
twie" za slapstick. Epizodyczna struktura czÄĹci filmu, skupiajÄ
ca siÄ na konfrontacji bohaterek z rodowym przekleĹstwem, wyglÄ
da niczym amatorska prĂłba odtworzenia fizycznych ĹźartĂłw z "Benny'ego Hilla". Humor niskich lotĂłw rodem z brytyjskiego serialu niestety nie wywoĹuje tu nawet pierwotnego rechotu, ktĂłry niekiedy wyrywa siÄ przy takim komizmie z trzewi we wstydliwy i niekontrolowany sposĂłb. Ale i to nie koniec filmowych atrakcji. TwĂłrcy wierzÄ
, Ĺźe w "KlÄ
twie" znajdzie siÄ miejsce na ĹźaĹobnÄ
zadumÄ. A caĹoĹÄ okraszajÄ
jeszcze niezliczonymi, wrzuconymi na chybiĹ trafiĹ scenkami bez znaczenia dla fabuĹy, czÄsto pozbawionymi nie tylko zakoĹczenia, ale nawet rozwiniÄcia. ŝeby jednak dodaÄ ĹyĹźkÄ miodu do tej beczki dziegciu, warto pochwaliÄ doĹÄ pomysĹowe retrospekcje przenoszÄ
ce odbiorcÄ do rodowych opowieĹci, przypominajÄ
ce stylem Ĺotrzykowskie kino nieme. ChoÄ jest to kolejny element formalno-fabularnego nadmiaru obecnego w filmie â akurat ten dodatek okazaĹ siÄ przyjemny dla oka. OdnoszÄ wraĹźenie, Ĺźe piszÄ
c o produkcjach podobnych do "KlÄ
twy", czÄĹÄ opinii moĹźna by przerzucaÄ z jednego tekstu do drugiego na zasadzie "kopiuj wklej". Na przykĹad: "Szkoda, Ĺźe w filmie marnujÄ
siÄ Ĺwietni aktorzy". NiektĂłrzy potrafiÄ
siÄ jednak wybroniÄ, inni odbÄbniajÄ
role na autopilocie, a jeszcze inni sprawiajÄ
wraĹźenie caĹkiem zagubionych na ekranie. Do pierwszej grupy naleĹźy zaliczyÄ Aleksander i WiÄdĹochÄ. ChoÄ obie dostajÄ
do zagrania postacie nakreĹlone najgrubszÄ
krechÄ
, potrafiÄ
tchnÄ
Ä w nie trochÄ Ĺźycia. Aktorki sprawiajÄ
, Ĺźe seans "KlÄ
twy" staje siÄ moĹźliwy do przebrniÄcia. Kompletnie niezaangaĹźowana w bycie w filmie jest za to Stenka. Ot pojawia siÄ w kadrze i rzuca dwa, trzy sĹowa, bez wiary w ich sens. Kuriozalnie wypada Piotr Trojan jako Makaron, prowincjonalny recydywista i amant z boĹźej Ĺaski â aktor ociera siÄ tu o niektĂłre z ekranowych wcieleĹ Adama Sandlera. Najbardziej jednak szkoda mi Nehrebeckiej, ktĂłra z powodu mnoĹźÄ
cych siÄ konwencji zwyczajnie nie wie, jak postawiÄ aktorskie akcenty, przez co jej rola caĹkiem siÄ rozsypuje. Jak sami przeczytaliĹcie â przez kilka kolejnych akapitĂłw narzekaĹem na "KlÄ
twÄ". Bo jest na co. A jednak nie przestaje przeĹladowaÄ mnie myĹl, Ĺźe to po prostu jeden z wielu zĹych, nieudanych, nietrafionych polskich filmĂłw (niepotrzebne skreĹliÄ). Nie pozostaje wiÄc nic innego, jak przytoczyÄ sĹowa piosenki z disnejowskiej animacji "Mulan": "JuĹź przypadki gorsze widziaĹem, ten caĹkiem zwykĹy jest". ByÄ moĹźe zatem trawi mnie tÄsknota za prawdziwym paĹşdzierzem na miarÄ "Serca gĂłr". Nie tylko zĹym, ale i uroczo niekompetentnym czy wrÄcz na swĂłj absurdalny sposĂłb fascynujÄ
cym. Niestety, takie "majstersztyki" nad WisĹÄ
krÄci juĹź chyba tylko Mariusz Pujszo.