
Rząd pracuje nad projektem ustawy, która umożliwi bankom i wybranym innym instytucjom (m.in. SKOK-om, firmom telekomunikacyjnym) dostęp do Rejestru Dowodów Osobistych. Wydaje się to, że to kolejny etap głębszej inwigilacji obywateli, ale założenia nowelizacji są słuszne: ma utrudnić życie oszustom, którzy posługują się fałszywymi dowodami. W jaki sposób?
Jednym z głównych założeń tego projektu jest ukrócenie procederu kradzieży tożsamości. To sytuacja, w której ktoś posługuje się naszymi danymi np. podrobionym dowodem osobistym, by podpisać umowę kredytową na nasze nazwisko.
Od niedawna możemy zastrzec nasz numer PESEL, co utrudnia życie przestępcom przede wszystkim w bankach. Dostęp do zdjęć z Rejestru Dowodów Osobistych (RDO) miałby szersze zastosowanie również w innych sytuacjach, kiedy ktoś pod nas podszywa (np. przy weryfikacji tożsamości na różnych stronach czy serwisach internetowych).
Rząd chce utrudnić kradzieże tożsamości. Pozwoli bankom i innym instytucjom zaglądać do bazy dowodów osobistych
Zdaniem Ministerstwa Cyfryzacji, które dyskutowało o tym z sektorem prywatnym od lat, dostęp do danych biometrycznych pozwoli na "uszczelnienie procedur ustalania tożsamości osób fizycznych, co w rezultacie przełoży się na znaczne ograniczenie liczby wyłudzeń, które mają miejsce szczególnie w sektorze finansowym".
Zatem po prostu dana instytucja będzie mogła łatwo zweryfikować nie tylko dane (takie jak właśnie PESEL), ale i zdjęcie z dokumentu tożsamości: czy aby na pewno pokrywa się z tym, które jest w RDO.
Obecnie jest tak, że oszust może mieć podrobiony dowód z danymi innej osoby, ale własnym zdjęciem. Pracownik np. banku nie jest więc w stanie potwierdzić, czy to prawdziwy dowód (chyba że ktoś wcześniej zgłosił kradzież tożsamości).
Zdaniem portalu Niebezpiecznik.pl nowelizacja dalej nie pozwoli identyfikować ludzi, ale umożliwi potwierdzania zgodności danych na dokumencie z tym, co jest w bazie danych. Nie tylko pod tym względem nie jest to idealne rozwiązanie, ale wziąć lepsze to niż nic.
"Stosowane obecnie w dokumentach zdjęcia biometryczne (en face) często wyglądają dość dziwnie i nie ukazują bryły głowy w sposób, w jaki widzi je człowiek (z tego powodu niegdyś fotografowano półprofil). Możliwość pobrania fotografii z RDO odpowie pracownikowi banku na jedno istotne pytanie – czy w dokumencie jest dokładnie ta fotografia, która powinna w nim być" – czytamy w artykule.
Rozwiązanie nie jest jednak idealne. "Jeśli oszust będzie podobny do osoby z fotografii i posłuży się prawdziwym dokumentem (czyli skradzionym lub zgubionym) oszustwo nadal będzie możliwe, ale to nie znaczy, że rządowy pomysł jest zły. Dobry jest każdy, który ograniczy przynajmniej część wyłudzeń" – podsumowuje Niebezpiecznik.pl.
Kto będzie mieć dostęp do danych z Rejestru Dowodów Osobistych (RDO)? Nie tylko banki
Lista instytucji, które będą mogły uzyskać dostęp do RDO, jest całkiem spora: banki, SKOK-i, kredytodawcy, dostawcy usług płatniczych, operatorzy telekomunikacyjni, a także podmioty dostarczające narzędzia do identyfikacji elektronicznej.
Dostęp do RDO będzie "dwuetapowy". Najpierw instytucja sprawdza, czy dane w dowodzie są poprawne. Jeśli weryfikacja będzie pozytywna, dostanie dostęp do fotografii z ostatniego ważnego dowodu osobistego danej osoby.
W przypadku negatywnego wyniku weryfikacji lub potwierdzenia, że dokument jest nieważny, dostanie odpowiedni komunikat, a dostęp do zdjęcia z bazy nie będzie już potrzebny.
"Projekt ustawy o zmianie ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne oraz niektórych innych ustaw" jest już gotowy i właśnie trafił do konsultacji społecznych. Możemy go w całości przeczytać na stronie Rządowego Centrum Legislacji i ewentualnie zgłosić własne uwagi.