Antyjedenastka 29. kolejki Premier League

Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 29. kolejki Premier League.  BRAMKARZ [...] Artykuł Antyjedenastka 29. kolejki Premier League pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.

Mar 17, 2025 - 23:20
 0
Antyjedenastka 29. kolejki Premier League

Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 29. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

STEFAN ORTEGA

Niemiec zagrał przeciwko Brighton z powodu kontuzji Edersona i nie może uznać tego występu za udany. Pierwszą straconą bramkę przez Manchester City należy przypisać na konto Ortegi. Przy rzucie wolnym Estupinana myślał, że piłka opuści boisko, dlatego nie reagował. Ta jednak odbiła się od słupka i wpadła prosto do siatki, a Ortega mógł tylko stać i się przyglądać. To sprawiło, że przez resztę spotkania Niemiec nie wyglądał pewnie w bramce, co było widoczne przy drugim straconym golu.

OBROŃCY

ABDUKODIR KHUSANOV

Reprezentant Uzbekistanu nie ma najłatwiejszego początku na Etihad Stadium. Znów kulała jego komunikacja z kolegami z drużyny, bo w pierwszej połowie doprowadził do bardzo groźnej sytuacji, której jednak na bramkę nie zamienił João Pedro. Po przerwie dość nieszczęśliwie zaliczył samobója, gdy piłką nabił go Jack Hinshelwood, ale też jego błąd sprawił, że moment wcześniej młody Anglik nie znalazł się na pozycji spalonej.

ARMEL BELLA-KOTCHAP

Przy bramce otwierającej wynik spotkania łatwo dał się przechytrzyć Jørgenowi Strandowi Larsenowi, który urwał mu się spod opieki w polu karnym i trafił głową. Drugi gol dla Wolves również częściowo obciąża jego konto, bo bardzo nieudolnie próbował przeszkodzić Marshallowi Munetsiemu, co oczywiście skończyło się niepowodzeniem.

JACOB GREAVES

Gdy Anthony Elanga strzelał swojego pierwszego gola, przeszkadzał mu na alibi i zostawił zdecydowane za dużo miejsca. Kiedy trafiał do siatki drugi raz, spóźnił się i nie zdołał mu przeszkodzić, choć mógł szybciej zorientować się w sytuacji. Ostatecznie został zdjęty jeszcze w przerwie.

BEN DAVIES

Patrzysz w statystyki i widzisz: 10 wybić, dwa przechwyty, trzy odbiory, cztery wygrane pojedynki na ziemi, osiem w powietrzu, 93% celność podań. Tylko co z tego, że Walijczyk wykręcił piękne statystyki, skoro w końcówce meczu maczał palce przy obu golach Fulham.

Najpierw kompletnie nie upilnował w polu karnym Andreasa Pereiry, który zgrał piłkę na strzał do Rodrigo Muniza. Nie minęło 10 minut, a Davies źle ocenił długą piłkę ze strony Bernda Leno w kierunku Ryana Sessegnona, a potem przegrał pojedynek ze swoim byłym kolegą bark w bark. Z taką postawą w ostatnim kwadransie ciężko utrzymać czyste konto.

POMOCNICY

BRENNAN JOHNSON

Kibice Kogutów od dłuższego czasu zastanawiają się, gdzie podział się Johnson z początku sezonu, który zapewniał bramki oraz asysty. Skrzydłowy był całkowicie niewidoczny i bez wpływu na grę swojej drużyny w pierwszej połowie meczu na Craven Cottage. Miał problemy z dokładnością podań, nie był w stanie stworzyć nic w ataku.  Nic dziwnego, że został zmieniony przez Heung-min Sona na samym początku drugiej połowy. Można mieć wątpliwości, czy w najbliższym czasie zobaczymy Walijczyka w podstawowej jedenastce Spurs, zwłaszcza że na jego miejscu o wiele lepiej radzi sobie Wilson Odobert.

JULIO ENCISO

Paragwajczyk nie potrafił wywrzeć pozytywnego wpływu na boiskowe wydarzenia podczas meczu z Nottingham Forest. Zbyt długo zwlekał z podjęciem kluczowych decyzji, a przy okazji często dokonywał błędnych wyborów. Prawie 40% (16 z 42) jego kontaktów z piłką kończyło się stratą.

YVES BISSOUMA

Malijczyk jest daleki od swojej najlepszej formy, jaką pokazywał na początku kadencji Ange’a Postecoglou. Na Craven Cottage radził sobie z piłką przy nodze, podając tak niechlujnie i z taką paniką w oczach, że kilkukrotnie w prosty sposób oddał futbolówkę gospodarzom albo wsadził kolegów na minę. Niedzielnego popołudnia bez piłki też był katastrofalny, źle ustawiając się w defensywie. Słusznie zmieniony już w przerwie. Jeśli tak dalej pójdzie, na stałe znajdzie się niżej w klubowej hierarchii od Archie Graya, Pape Matar Sarra czy Lucasa Bergvalla.

JADON SANCHO

Chelsea przyjechała na Emirates Stadium totalnie bezzębna, a najlepszym przykładem jej bezradności była postawa Sancho. Poza jednym udanym dryblingiem w zasadzie kompletnie schowany do kieszeni przez Mylesa Lewisa-Skelly’ego. Bez strzału na bramkę, bez kluczowego podania, bez celnego dośrodkowania. Po przerwie na mecze międzynarodowe, kiedy do gry ma wrócić Noni Madueke, jest pewniakiem, by usiąść na ławce. Na miejscu Chelsea trzeba się mocno zastanowić, czy nie odesłać go z powrotem na Old Trafford.

NAPASTNICY

BETO

Sobotni mecz z West Hamem był jednym z najgorszych w tym sezonie w wykonaniu reprezentanta Gwinei Bissau. Beto miał trzy strzały na bramkę i żaden z nich nie był celny. Sprawiał wrażenie, jakby piłka mu przeszkadzała i w całym spotkaniu przegrał aż 16 pojedynków. W 44. minucie próbował wywalczyć drużynie rzut karny, jednak VAR nie dał się nabrać na sztuczki napastnika i sędzia ostatecznie nie podyktował jedenastki. Ostatecznie zmieniony w 80. minucie przez Armando Broję.

PEDRO NETO

Spędził na boisku pełne 90 minut, ale nie zrobił nic, co mogłoby zagrozić bramce Arsenalu. Dwa z jego trzech strzałów zostało szybko zablokowanych, a trzeci powędrował za bandy reklamowe. Wygrał tylko jeden z sześciu pojedynków z rywalami, został kompletnie zdominowany przez defensorów Kanonierów. Jak widać, pomysł z ustawieniem go na szpicy mógł działać z Southampton, ale The Gunners to za wysokie progi.

Artykuł Antyjedenastka 29. kolejki Premier League pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.