Zmieniłem Androida na iOS po ponad 10 latach. Garść przemyśleń po pół roku użytkowania urządzeń Apple’a
Stało się. Zmieniłem Androida na iOS-a po ponad 10 latach. Czy należę już do sekty Apple'a? Dlaczego właściwie poczyniłem takie kroki? Czy faktycznie jest lepiej? Już odpowiadam. Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie – dlaczego dojrzałem do tejże dorosłej decyzji? Pewnie najbardziej trafną odpowiedzią byłoby: Aby w redakcji nie śmiali się z biednego Pontonka (dla niewtajemniczonych: Ponton to moja ksywa), ale na szczęście mam przygotowany pakiet z innymi argumentami. Ja sobie tutaj lekko śmieszkuję (nie mówicie nikomu o terapii dla użytkowników Androida), ale trzeba było podejść do sprawy dosyć poważnie i rozsądnie. Po pierwsze – czy lepsze zdjęcia i poznanie innego systemu są warte tego, aby tak szaleć? Czy było warto, czy jednak #teamAndroid? Zmieniłem Androida na iOS – dzień 1: Co ja robię tu? Tak – jako redaktor technologiczny czułem się dosyć ograniczony jeśli chodzi o część newsową mojej pracy. Bardzo często pisząc na dany temat, lubię wtrącić swoje trzy grosze z moją opinią. Nie użytkując systemu iOS na co dzień, trudno wyrazić swoje zdanie na temat kolejnych nowinek, a ile można pisać o Apple Vision Pro. Ponadto każdy mi mówił o tym, że możliwości fotograficzne to cud świata największy. Pół roku temu stanąłem przed wyborem – flagowiec z Androidem, czy iPhone wcześniejszej generacji. Padło w końcu na iPhone' a 14, który w rezultacie okazał się tańszy (lub w podobnej cenie) niż większość Androidów w klasie premium. Wpłynąłem więc – niczym ponton – na przestwór oceanu nowego systemu. Pierwsze chwile były naprawdę intensywnym przeżyciem. Jak sięgam pamięcią pierwszy dzień, to czułem się jak dziecko chodzące we mgle technologii. Człowiek siedzi od dłuższego czasu w technologii, nowe elementy niepozornie się pojawią, ale nie masz pojęcia co dalej z nimi zrobić. Ok – może nieco przesadzam, ale faktycznie – iOS to zupełnie inny system. Dzień 2: Mały, ale wariat Ja w przeciągu ostatnich dwóch lat miałem w ręku wiele telefonów z Androidem. Były to zarówno średniaki, jak i flagowce. Przesiadłem się z realme 11 (tęskniąc za testową moto g84, a potem za Google Pixel 9), więc różnica była ogromna, ale mam wrażenie, że odczułbym ją gdyby również podjął decyzję zmiany z droższego modelu. Przede wszystkim – wielkość, choć to oczywiście kwestia wybranego modelu, ale ze świecą szukać Androidów z mniejszym ekranem niż iPhone 14. I tak totalnie szczerze – nie wiem, czy znajdę obecnie na rynku smartfon o takich małych rozmiarach. Na początku miałem obiekcje, czy taki liliput to dobry pomysł, jednak po dłuższej chwili stwierdzam, że jest to rozmiar idealny. Świetnie się trzyma w łapie, ekran jest wyrazisty i nie mam żadnych zastrzeżeń. No dobra jedno – testowana później motorola Edge 50 wydała mi się ogromna, z kolei Pixel 8 Pro i Pixel 9 Pro XL w etui to niemalże tablety. Różnica jest ogromna i w kontrze do kompaktowego iPhone'a 14 zauważa się to jeszcze bardziej. Dzień 3: Jakie cudowne zdjęcia robi ten iPhone! Tutaj jeszcze muszę wtrącić, że zakupiłem iPhone'a w dosyć niekorzystnym momencie. Dosłownie po tygodniu na mój warsztat testowy trafiła wspomniana Motorola i Pixel 8 pro, więc na początku nie zdążyłem na pewno odkryć wszystkich tajemnic iPhone'a. Potem też trafił do mnie Google Pixel 9 Pro. Niemniej jednak pomimo niezłych możliwości fotograficznych tych dwóch ostatnich Androidów, to zdjęcia robiłem właśnie smartfonem z jabłuszkiem w logo. Uznajcie to już za pierwszą ogromną pochwałę. To minimalizm w interfejsie, naturalne zdjęcia i ich automatyczne, szybkie opcje poprawiania oraz wspaniały tryb live. Świetny tryb portretowy. Możliwości fotograficzne, które zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Wideo (w tym nagrywanie w 4K z przedniego oczka) cieszy oczy i uszy. Złego słowa nie da się powiedzieć. Poniżej parę przykładowych zdjęć zrobionych na szybko w różnych trybach. [gallery link="file" columns="4" size="full" ids="273303,273304,273305,273306,273307,273309,273310,273311"] Tak gdzie jednak jest minimalizm w obsłudze, tam człowiek ma wrażenie, że funkcji dodatkowych nie ma. W iOS nie ma podpowiedzi, a niepozorne symbole na ekranie dużo mogą zmienić. Tak było podczas robienia zdjęć. Po kliknięciu w nieopisane symbole u rogu ekranu odkryłem, że można wykorzystać filtry obrazu oraz przejść do trybu Pro. Moje zastanowienia, gdzie do czorta ukryte są te opcje, otrzymały odpowiedź. Mam wrażenie, że Android jest systemem bardziej intuicyjnym i oferującym podczas pracy więcej podpowiedzi. Może to być również kwestia 10-letniego doświadczenia z tym systemem i prawdopodobnie pierwsze zetknięcie z Androidem też nie było takie kolorowe. Dzień 7: Wydajność i bezpieczeństwo. Czuje się zadbany przez Apple'a A jak sobie poruszanie się po samym systemie, instalowanie kolejnych aplikacji i codzienne użytkowanie? Na początku – irytacja, jednak finalnie – czuje się zadbany przez Apple. To przede wszystkim bezpieczeństwo, a negatywnych bodźców (takie jak reklamy)

Stało się. Zmieniłem Androida na iOS-a po ponad 10 latach. Czy należę już do sekty Apple'a? Dlaczego właściwie poczyniłem takie kroki? Czy faktycznie jest lepiej? Już odpowiadam.
Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie – dlaczego dojrzałem do tejże dorosłej decyzji? Pewnie najbardziej trafną odpowiedzią byłoby: Aby w redakcji nie śmiali się z biednego Pontonka (dla niewtajemniczonych: Ponton to moja ksywa), ale na szczęście mam przygotowany pakiet z innymi argumentami. Ja sobie tutaj lekko śmieszkuję (nie mówicie nikomu o terapii dla użytkowników Androida), ale trzeba było podejść do sprawy dosyć poważnie i rozsądnie. Po pierwsze – czy lepsze zdjęcia i poznanie innego systemu są warte tego, aby tak szaleć? Czy było warto, czy jednak #teamAndroid?
Zmieniłem Androida na iOS – dzień 1: Co ja robię tu?

Dzień 2: Mały, ale wariat

Dzień 3: Jakie cudowne zdjęcia robi ten iPhone!

Dzień 7: Wydajność i bezpieczeństwo. Czuje się zadbany przez Apple'a

Pół roku później...

Werdykt: iOS czy Android?
