Robert Lewandowski przechodzi samego siebie. A i tak kończył mecz niezadowolony
Pan Krzysztof musiał uśmiechnąć się gdzieś tam z góry. Nauka nie poszła w las. A może to nie tacie, a żonie Annie powinniśmy przypisywać część zasług za bramkę Roberta Lewandowskiego w meczu z Gironą? Jedno jest pewne: w tak ekwilibrystyczny sposób gola jeszcze nie strzelił. I to w jak newralgicznym momencie. Potem dołożył jeszcze drugie trafienie i w dużej mierze dzięki niemu Barcelona wygrała to spotkanie 4:1. Jednak polski napastnik i tak kończył mecz z niedosytem. Nawet jeśli podtrzymał nadzieję na — nie bójmy się tego określenia — najlepszy sezon w życiu. ]]>
Pan Krzysztof musiał uśmiechnąć się gdzieś tam z góry. Nauka nie poszła w las. A może to nie tacie, a żonie Annie powinniśmy przypisywać część zasług za bramkę Roberta Lewandowskiego w meczu z Gironą? Jedno jest pewne: w tak ekwilibrystyczny sposób gola jeszcze nie strzelił. I to w jak newralgicznym momencie. Potem dołożył jeszcze drugie trafienie i w dużej mierze dzięki niemu Barcelona wygrała to spotkanie 4:1. Jednak polski napastnik i tak kończył mecz z niedosytem. Nawet jeśli podtrzymał nadzieję na — nie bójmy się tego określenia — najlepszy sezon w życiu. ]]>