
Saturatory SodaStream i innych firm (Dafi, Brita, Philips itd.) służą przede wszystkim do gazowania wody. Można jednak dokupić do nich syropy i koncentraty o owocowych smakach lub takie, które przemienią sodówkę w znane napoje typu Pepsi, 7 Up lub Mirinda. Czy to się opłaca i czy faktycznie jest to smaczne?
Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że smak wodzie gazowanej możemy nadać również zwykłym syropem owocowym Paola lub Herbapolu czy syropami barmańskimi, które są dostępne w sklepach i aptekach od dawien dawna. Ba! Nie musimy mieć nawet sprzętu SodaStream, bo możemy go dolać do "normalnej" wody gazowanej w butelce.
Nie o to jednak chodzi. Jeśli już mamy saturator, to z czasem chcemy poeksperymentować i wypróbować coś nowego oraz dedykowanego tym urządzeniom i ciekawszego niż syropy, które kojarzą się z piwami w pubach. Sytuacja na przestrzeni lat mocno się zmieniła i teraz mamy ogromny wybór smaków od różnych firm.
Syropy SodaStream to odpowiedniki napojów ze sklepów. Pepsi smakuje praktycznie tak samo
Wraz z ekspansją na polskim rynku SodaStream wprowadziła też m.in. koncentraty licencjonowane markami kultowych napojów gazowanych: Pepsi, Mirinda, 7 Up, a od niedawna np. Lipton Ice Tea czy Pepsi Cherry i nawet energetyki Rockstar. Ma też klasyczne smaki owocowe.
Oryginalne koncentraty kosztują w sklepach stacjonarnych i online 20-25 zł (można jednak często trafić na niezłe promocje). Mają pojemność 440 ml i oficjalnie starczają na 9 litrów napoju. Moim zdaniem nawet na więcej, bo zawsze odmierzałem nieco mniej koncentratu, gdyż są naprawdę intensywne i słodkie.
Łatwo można sobie przeliczyć, że wychodzi to o wiele taniej: za połowę tej ceny kupimy jedną butelkę 2-litrową Pepsi (kosztuje ok. 12 zł). Jak ze smakiem? Wcześniej próbowałem robić sobie colę z syropem Hoop za ok. 10 zł i smakowało to, cóż, jak bardzo kiepska "podróbka" coli. Nawet nie skończyłem połowy butelki i musiałem wylać, bo nie może długo stać nawet w lodówce.
W przypadku syropu SodaStream i mocnym nagazowaniu wody nie byłem w stanie tego odróżnić od "sklepowej" Pepsi. Wręcz odniosłem wrażenie, że firma używa takiego samego koncentratu w fabrykach. Do tego jest też dostępna wersja np. Pepsi zero cukru (ale ze słodzikami) dla osób dbających o linię. Też smakuje praktycznie identycznie i przez długi czas był jednym z niewielu koncentratów na rynku bez kalorii.
Tańsze zamienniki koncentratów SodaStream. Czy Ya! i FruttaMax też dają radę?
Koncentraty SodaStream początkowo nie miały alternatyw (takich dedykowanych do saturatorów), ale już np. w zeszłym roku Biedronka zaczęła sprzedawać syropy Ya! – także bez cukru. W trzech wariantach: pomarańczowym, cytryny z limonką i coli. Mają podobną wydajność i jakość smaku, ale za to są sporo tańsze, bo kosztują ok. 15 zł za pół litra. Teraz można je kupić przez internet.
Obecnie jest jeszcze więcej alternatyw i zamienników, bo doszły też produkty marki FruttaMax. Są parę złotych droższe, bo w internecie i sklepach, np. w Media Expert, kosztują 16-18 zł. Producent jednak twierdzi, że w składzie mają połowę owoców, mają też świetnie opinie klientów. Swoje koncentraty wypuściła też niedawno firma Dafi pod marką Pushair.
Jest więc w czym wybierać i testować. Jeśli lubimy napoje gazowane, to jest to bardzo ekonomiczna opcja i nie musimy przepłacać w sklepach przez niesławny podatek cukrowy. Nie wszystkie będą smakować zgodnie z oczekiwaniami i dla wielu osób mogą być jednak dużo gorsze niż oryginały (ważne są też odpowiednie proporcje).
Dla niektórych mogą być zbyt "sztuczne". Mogą jednak stanowić bazę do drinków (nie tylko alkoholowych i nawet są specjalne, droższe kraftowe koncentraty np. ananas i jalapeño), a po dodaniu kostek lodu będą smakować może nie jak te sklepowe, ale np. z nalewaków w fast-foodach. Osobiście nie przepadam za tymi typowo owocowymi, wolę dolać normalny sok z cytryny i mieć gazowaną lemoniadę.
Jak używać syropów do saturatorów? Musimy przestrzegać tej jednej zasady
Przede wszystkim powinniśmy pamiętać o jednej podstawowej zasadzie: syrop powinniśmy dodawać po nagazowaniu wody w butelce. Nigdy nie powinniśmy go nalewać najpierw, a dopiero potem wsadzać do saturatora. Grozi to zbytnim wzburzeniem napoju lub minieksplozją jak na tym filmiku. Nie ma znaczenia, jakiej firmy mamy saturator.
Jakie ogólnie wady ma takie rozwiązanie (prócz tego, że smak może nie być idealny)? Jeśli chcemy potem napić się zwykłej wody, to musimy dobrze przepłukać lub najlepiej umyć butelkę, by nie było czuć posmaku. Nie dla wszystkich może to być problem (można mieć kilka butelek, ale te są absurdalnie drogie), więc informuję tych stawiających na szybkość i wygodę.