Policjanci dosłownie patrzą na ręce kierowcom przez cały marzec. Mandaty lecą nawet z "nieba"

1 marca rozpoczęła się szeroko zakrojona policja akcja pod kryptonimem "Łapki na kierownicę". Policjanci częściej niż zwykle sprawdzają, czy kierowcy używają smartfonów w czasie jazdy. Funkcjonariusze wykorzystują do tego najnowsze zdobycze techniki: drony. Mandaty sypią się więc także "z nieba". Kara finansowa jest niska, ale liczba punktów karnych za to wykroczenie może przerazić. "Akcja 'Łapki' na kierownicę' będzie prowadzona w okresie od 1 do 31 marca 2025 r. Ma na celu zmianę podejścia kierowców do używania telefonu podczas jazdy samochodem, a tym samym zminimalizowanie ryzyka występowania wypadków" – informowała policja na swojej stronie. Policjanci przypominają, że "korzystanie z telefonu podczas prowadzenia pojazdu wyraźnie obniża koncentrację i powoduje utratę kontroli nad sytuacją na drodze. Nawet kilka sekund nieuwagi za kierownicą może doprowadzić do wielu niebezpiecznych następstw". Policja prowadzi akcję "Łapki na kierownicę" w całej Polsce. Surowa kara za korzystanie z telefonu Jeśli zostaniemy przyłapani na używaniu telefonu w czasie jazdy, to możemy dostać 500 zł mandatu i aż 12 punktów karnych (czyli połowa limitu). Mówi o tym: "Art. 45 Ust. 2 pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym: "Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Jeśli więc skorzystamy ze słuchawki bezprzewodowej, samochodowego zestawu głośnomówiącego lub włączymy głośnik w smartfonie, to nic nam nie powinno grozić. Warto dodać, że gdy stoimy na czerwonym świetle lub w korku i np. napiszemy smsa lub przewiniemy Instagrama, to też możemy dostać mandat. W 2017 r. pewien kierowca został ukarany mandatem właśnie za to, a sprawa trafiła do sądu. Niestety pojęcie "jazdy" nie jest zdefiniowane w przepisach. "Zatrzymanie pojazdu przed sygnalizatorem i oczekiwanie na zmianę świateł nie jest tożsame z zatrzymaniem pojazdu oznaczającym jego unieruchomienie, a tym samym wyłączenie pojazdu z ruchu, z jazdy" – tłumaczył to wtedy sąd. Dlatego, jeśli już siedzimy za kierownicą i jesteśmy w trasie (zakładam, że za używanie telefonu na parkingu, by np. ustawić sobie GPS-a, nie wyłapiemy mandatu) to nie korzystajmy z komórki. I to nie jest martwy przepis, o czym świadczą dane śląskiej policji. Mandaty dla kierowców za używanie smartfona "Policja województwa śląskiego podała statystyki dotyczące kierowców przyłapanych na niezgodnym z przepisami używania telefonu komórkowego w ruchu. W 2024 r. śląscy mundurowi wystawili za to ponad 4 tys. mandatów. Od 1 stycznia do połowy marca 2025 r. 'wpadło' zaś blisko 900 kierowców" – podaje portal autokult.pl.  Policjanci patrzą więc, co robimy za kierownicą i coraz łatwiej jest im to skontrolować. "Auto Świat" podaje, że coraz częściej korzystają z dronów. Jego operator skanuje okolicę np. skrzyżowania z góry. Jeśli ktoś coś przeskrobał, stojący obok patrol dostaje "cynk" wraz z filmem, zatrzymuje kierowcę i pokazuje dowód w postaci nagrania. Trudno wtedy uniknąć mandatu za złamanie przepisów.

Mar 17, 2025 - 14:50
 0
Policjanci dosłownie patrzą na ręce kierowcom przez cały marzec. Mandaty lecą nawet z "nieba"
1 marca rozpoczęła się szeroko zakrojona policja akcja pod kryptonimem "Łapki na kierownicę". Policjanci częściej niż zwykle sprawdzają, czy kierowcy używają smartfonów w czasie jazdy. Funkcjonariusze wykorzystują do tego najnowsze zdobycze techniki: drony. Mandaty sypią się więc także "z nieba". Kara finansowa jest niska, ale liczba punktów karnych za to wykroczenie może przerazić. "Akcja 'Łapki' na kierownicę' będzie prowadzona w okresie od 1 do 31 marca 2025 r. Ma na celu zmianę podejścia kierowców do używania telefonu podczas jazdy samochodem, a tym samym zminimalizowanie ryzyka występowania wypadków" – informowała policja na swojej stronie. Policjanci przypominają, że "korzystanie z telefonu podczas prowadzenia pojazdu wyraźnie obniża koncentrację i powoduje utratę kontroli nad sytuacją na drodze. Nawet kilka sekund nieuwagi za kierownicą może doprowadzić do wielu niebezpiecznych następstw". Policja prowadzi akcję "Łapki na kierownicę" w całej Polsce. Surowa kara za korzystanie z telefonu Jeśli zostaniemy przyłapani na używaniu telefonu w czasie jazdy, to możemy dostać 500 zł mandatu i aż 12 punktów karnych (czyli połowa limitu). Mówi o tym: "Art. 45 Ust. 2 pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym: "Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Jeśli więc skorzystamy ze słuchawki bezprzewodowej, samochodowego zestawu głośnomówiącego lub włączymy głośnik w smartfonie, to nic nam nie powinno grozić. Warto dodać, że gdy stoimy na czerwonym świetle lub w korku i np. napiszemy smsa lub przewiniemy Instagrama, to też możemy dostać mandat. W 2017 r. pewien kierowca został ukarany mandatem właśnie za to, a sprawa trafiła do sądu. Niestety pojęcie "jazdy" nie jest zdefiniowane w przepisach. "Zatrzymanie pojazdu przed sygnalizatorem i oczekiwanie na zmianę świateł nie jest tożsame z zatrzymaniem pojazdu oznaczającym jego unieruchomienie, a tym samym wyłączenie pojazdu z ruchu, z jazdy" – tłumaczył to wtedy sąd. Dlatego, jeśli już siedzimy za kierownicą i jesteśmy w trasie (zakładam, że za używanie telefonu na parkingu, by np. ustawić sobie GPS-a, nie wyłapiemy mandatu) to nie korzystajmy z komórki. I to nie jest martwy przepis, o czym świadczą dane śląskiej policji. Mandaty dla kierowców za używanie smartfona "Policja województwa śląskiego podała statystyki dotyczące kierowców przyłapanych na niezgodnym z przepisami używania telefonu komórkowego w ruchu. W 2024 r. śląscy mundurowi wystawili za to ponad 4 tys. mandatów. Od 1 stycznia do połowy marca 2025 r. 'wpadło' zaś blisko 900 kierowców" – podaje portal autokult.pl.  Policjanci patrzą więc, co robimy za kierownicą i coraz łatwiej jest im to skontrolować. "Auto Świat" podaje, że coraz częściej korzystają z dronów. Jego operator skanuje okolicę np. skrzyżowania z góry. Jeśli ktoś coś przeskrobał, stojący obok patrol dostaje "cynk" wraz z filmem, zatrzymuje kierowcę i pokazuje dowód w postaci nagrania. Trudno wtedy uniknąć mandatu za złamanie przepisów.